K a d r a p u ł k u
Dowódcą pułku był płk gwardii J e r m o ł o w (wg
Tadeusza Ginki - Jarmułow). Postać to ciekawa, godna szerszego ujęcia.
Wierzę w możliwość dotarcia w przyszłości, do kompetentnych źródeł i uzupełnienia
o te informacje, monografii o naszej jednostce. We wspomnieniach, nasi
żołnierze oceniali go jako doświadczonego i dobrego dowódcę wojskowego.
Był wymagający nie tylko w stosunku do nas, ale przede wszystkim wobec
swojej sowieckiej kadry pułkowej. Wyczuwaliśmy jego intencje - chciał on
nas jak najlepiej przygotować do walki z wrogiem. Naturalnie dzielił nas
obowiązujący w armii sowieckiej olbrzymi dystans między wyższym oficerem,
a szeregowym. Z dowódcą pułku wiąże się następujący przypadek, jaki miał
miejsce w czasie jego inspekcji w pomieszczeniu plutonu naszych lekarzy.12)
Funkcję dyżurnego (,,dniewalnego'') pełnił ppor. Czesław Budrewicz. Jako
oznakę władzy miał przy pasie bagnet bez pochwy (,,sztyk''), zawieszony
na sznurku. Wchodzącego, z asystą ,,kamandirów'', dowódcę pułku powitał
jak należy - salutując służbowo i raportując :
,,Dniewalny 2-wo bataliona bajec Budrewicz ... ''
Pułkownik idąc korytarzem zaglądał do kątów i szaf kontrolując
czystość. Tego dnia było wyjątkowo czysto i nie można było do niczego się
przyczepić, to też kazał odsunąć szafę i pociągnąwszy palcem po gzymsie
ściany surowo ściągnął brwi:
- ,,Dniewalny, a szto eto?
- Griaź - tawariszcz pałkownik.
- Nu wot, griaź, eto możet byt' w waszej polskoj armii,
no w naszej Krasnoj Armii grazi niet''
- pociągnął palcem pod nosem zaczerwienionego ze złości
Cześka. I tu stała się rzecz niespotykana . Czesiek bez słowa zrobił przepisowe
-w tył zwrot- i defiladowym twardym krokiem opuścił towarzystwo. Reakcja
była piorunująca! Inspekcja przerwana, Czesiek za niesubordynację został
odprowadzony do aresztu. Następnego dnia został wezwany przed oblicze majora
dla złożenia zeznań. Tu sprawę postawił jasno : Pułkownik źle się
wyraził o polskiej armii, to armia sojusznicza, obraził mnie jako Polaka
i jako żołnierza sojuszniczej armii . . . Nie trzeba było innych usprawiedliwień,
bez słowa został zwolniony z aresztu. Stał się bohaterem pułku ! Postawa
Cześka, zdaniem aparatu politycznego, nie mogła być reakcją zwykłego żołnierza,
a tylko oficera. Rozpoczęto penetrację wśród plutonów szukając oficerów.
Coraz to kogoś proszono do osobnego domku, gdzie urzędował oficer NKWD, na przesłuchanie. Trzeba jednak przyznać, przed naszym pułkownikiem mieliśmy nie tylko respekt, ale i pewien szacunek, mimo nieznajomości jego prawdziwego stosunku do nas.
Cała kadra oficerska i podoficerska była sowiecka, stanowiła ona około 10% naszego stanu. Dowódcą plutonu był młodszy oficer, dowódcą drużyny podoficer (sierżant). Naturalnie poza kadrą liniową, już od kompanii, byli oficerowie polityczni (,,politrucy'').
Nie sposób imiennie przedstawić całej kadry. We wspomnieniach często przewijają się niektóre nazwiska lub przezwiska, najczęściej tych, którzy w jakiś sposób odznaczyli się, czy to pozytywnie, czy negatywnie. Najwięcej krytycznych uwag wysuwano pod adresem ,,politruków'', którzy starali się nam wmówić naszą sowiecką przynależność, jak i wzbudzić szacunek i miłość do sowieckiej ojczyzny. W jednym z opracowań naszego kolegi jest spory fragment poświęcony politrukowi st.lej. Gusiewowi 13) . Typowa szczupła twarz inteligenta rosyjskiego. Rysy ostre, oczy niebieskie, przenikliwe, z pewną dozą dobroduszności. Przemawia, używając pryncypialnych argumentów, ogólnie uznawanych, unika szczegółów. Na kłopotliwe pytania daje odpowiedzi wymijające, nie patrząc na pytającego, jak by dając do zrozumienia, że odpowiedź należy się wszystkim obecnym. Jest z-cą d-cy batalionu do spraw politycznych. Często przed zajęciami, pomocnik Gusiewa, czytał komunikaty radiowe w formie skróconej. Jego pomocnik st.sierżant chwalił się, że on jest ważniejszy od Gusiewa, być może był agentem NKWD.
Gusiew wyjaśniał, że po przejściu szkolenia wojskowego
pójdziemy na front, a może nawet skierowani będziemy do polskiego wojska.
Teraz musimy się uczyć po rosyjsku, bo nie sposób aby w Armii Czerwonej
dla każdej z l6 republik był osobny język (sowiecka sofistyka). W moich
wspomnieniach, już z okresu pracy w lesie, utkwił inny obraz politruka
mł.lej. Skody (Żyd z polskich terenów). Po przeczytaniu nam specjalnego
rozkazu Stalina na l maja 1945 r. kazał mnie go streścić. Przepisowo wstałem,
zazwyczaj na zajęciach politycznych siedzieliśmy na ziemi, po turecku i
odpowiadam mu po polsku.
On zdumiony pyta dlaczego nie robię tego po rosyjsku.
Mówię ze spokojem : bo nie umiem. On: ale odpowiadasz prawidłowo. Ja mu
na to - tak, ja rozumiem, ale nie umiem mówić po rosyjsku. Na szczęście
nie poniosłem żadnej kary. Trzeba przyznać nasz politruk był człowiekiem
bardzo łagodnym i taktownym, nie widział w mojej odpowiedzi złośliwości.
Podobnych historii można by przytoczyć bardzo dużo. Wśród
nich byli różni ludzie, o różnym stopniu inteligencji i różnych temperamentach.
Czasami odczuwało się zwykłą ludzką osobowość. Ale były i przypadki drastyczne,
jak np. znęcania się nad poszczególnymi żołnierzami, jeden z takich przypadków
opisuje w swoich wspomnieniach Tadeusz Ginko i Wiktor Iwanowski.
Nasza sowiecka kadra towarzyszyła nam aż do granic polskich,
tj. do naszego powrocie do kraju w 1946 r. Opuścili nasze wagony na samej
granicy za stacją Żabinka. Zaraz za granicą przejęły nas wojska Urzędu
Bezpieczeństwa.
Jestem przekonany o istnieniu wykazu, przynajmniej podstawowej kadry pułku, w archiwach wojskowych, z okresu II Wojny Światowej. Jak na razie nie są one nam dostępne.
Podaje chociaż kilka nazwisk, wymienianych w publikowanych wspomnieniach :
- mjr. Danilenko - z-ca dowódcy pułku do spraw politycznych, był później w II bat.
- kpt. Bułhakow - z-ca dowódcy pułku do spraw liniowych. We wspomnieniach W.Iwanowskiego, ppłk. Bułhakow był z-cą dowódcy III bat. ds.polit.
- kpt. S a s - d-ca I batalionu roboczego w lesie na 27 km.
- kpt. Sielewiorstow - d-ca II batalionu roboczego w lesie, na 47km.
- st.lej. Gusiew - oficer polityczny w Kałudze, jego charakterystyka w opracowaniu,nieznanego autora (patrz bibliografia poz. 21),
- st.lej. Pażydajew - z-ca kombata, polityruk, tłumił bunty niepokornych,
- st.lej. Kasałapowa - lekarka ,
- st.lej. Markowna Maria - lekarka,
- lej. Michajłow - d-ca 8 roty w Kałudze,
- lej. Kudryn - komrot (d-ca kompanii) w I batalionie
- lej. Mukin - według jednych relacji - okrutnik i sadysta, miał zastrzelić naszego żołnierza przy próbie ucieczki w II rob,bat. i został za to przeniesiony z naszej jednostki, inni przypisują ten przypadek innemu oficerowi,
- mł.lej. Mierkułow - d-ca plutonu w II batalionie, starszy wiekiem, oficer frontowy,
- mł.lej. Skoda - oficer polit. w I rob.bat. Żyd pochodzący z polskich terenów,
- starszyna Chain - starszy wiekiem Tatar w plutonie naszych lekarzy,
- starszyna Dobruckij - członek egzekutywy komórki partyjnej pułku, w aparacie ,,pol-wych''.
- st. sierżant Jermakow - pochodził z Moskwy, chorował na serce,
- st. sierżant Buryn - d-ca plutonu w I batalionie
- st. sierżant Abaszkin - w II batalionie, ostatnio dowodził drużyną obsługującą bat pralnię,
- sierż. Mirsajtow - szef kompani (roty) w Kałudze,
- sierżant Ażubajew - w Kałudze był w ,,sanbacie'', z pochodzenia Kazach lub innej narodowości z południowych, azjatyckich republik Związku, chodził z nami podkopywać ziemniaki z kołchozowego pola, które gotowaliśmy, jako dodatkowy posiłek
- sierżant Kinzigułow - d-ca plutonu w III roboczym batalionie, Tatar, służbista i bezwzględny wobec naszych chłopców,
- sierżant Łamanow - zastąpił Kinzigułowa, był ludzki, opiekuńczy i lubiany przez żołnierzy III roboczego batalionu,
- sierżant Kopczuk - d - ca plutonu, kompanii - pozostającej
w Kałudze, Ukrainiec.
Grupa naszych chłopców z III roboczego batalionu z dowódcą
roty (oficer w
czapce) i d-cą plutonu ( w jasnej bluzie) nazwisk nie
udało się
ustalić.
powrót do : str.głównej | spisu treści witryny | spisu treści ,,Karty...'' |