Janusz Hrybacz - "Zawisza"
Karta dziejów wileńskiej
i nowogródzkiej Armii Krajowej
Miedniki - Kaługa - Lasy podmoskiewskie
361 zapasowy pułk piechoty Armii Czerwonej
II Część :
Miedniki
M i e d n i k i K r ó l e w s k i e
Zamek obronny przy trakcie łączącym Wilno z
Mińskiem, na sztucznie usypanym wzniesieniu, wśród podmokłych łąk. Wzniesiony
prawdopodobnie przez litewskiego księcia Witenesa. Pierwsze wzmianki, w
kronikach walk z krzyżakami z 1311 i 1313 r.(Stryjkowski). Murowany zamek
powstał w pierwszej połowie XIV w. Przebywał tu Wielki Książę Litewski
Olgierd ze swą żoną Julianną.
Władysław Jagiełło założył tu kościół
w 1411 r. , odbudowany w 1788 r. i skasowany w 1865 r. Za Kazimierza Jagiellończyka
Miedniki były miejscem letniej rezydencji króla.
W 1486 r. uzyskały prawa miejskie. Po śmierci
św. Kazimierza w 1484r.spoczęły tu jego zwłoki, przeniesione w 1636 r.
do wzniesionej przez króla Władysława IV, kaplicy w wileńskiej katedrze.
W 1517 r. poseł austriacki Herberstein,
widział zamek miednicki opustoszały 1)
W 1519 r. a następnie w 1655 r. zniszczyli
go Rosjanie. Podczas odwrotu armii Napoleona w 1812 r. Francuzi spalili
miasteczko. Od XVI w. stracił znaczenie obronne. Zachowały się ruiny pełnego
obwodu murów oraz szczątki wieży narożnej.
Zamek został założony na planie prostokąta
o wymiarach: 128-161-127-147 m.2)
Od 17.07. do 29.07.1944 r sowieci po rozbrojeniu
większości żołnierzy wileńskiego AK, umieścili tu obóz internowanych
akowców.
W chwili obecnej prowadzone są prace
konserwatorskie.
Miedniki ? 1998 r ? widok od bramy, z lewej strony sterta kamieni, z których mjr Soroka agitował o wstąpienie do armii gen. Berlinga. W dali widoczne rusztowania związane zpracami konserwatorskimi. fot. J. Hrybacz
fot.1.Stoją od lewej: St.Białożyt, Dzikiewicz,
Baniukiewicz, Kozakiewicz
Dnia 17.07.1944 r. w miejscowości B o g u s
z e NKWD rozbroiło i aresztowało prawie całe dowództwo wileńskiego AK i
po różnych perypetiach osadziło w więzieniu na Łukiszkach,
dobrze mi znane za czasów
litewskich.
W połowie sierpnia zaczął się ruch w więzieniu,
wywoływanie nazwisk, otwieranie i zamykanie cel, krzyki. Po kilkunastu
minutach otwarła się i nasza cela, strażnik wywołał moje nazwisko, Cześka
Plejewskiego i kilku innych, rozkazując: ?sobierajtieś z wieszczami". Wyszliśmy
na korytarz, gdzie już była spora grupka, a między innymi
mój dowódca 36 Brygady ?Żejmiana" kpt. Witold
Kiewlicz ps. ?Wujek". Ciągle wywoływano nowe nazwiska i tak zebrało się
nas około setki oficerów, podchorążych, podoficerów i żołnierzy. Jeszcze
raz odczytano nazwiska,
uformowano kolumnę pilnie strzeżoną
przez kilkudziesięciu enkawudzistów i ruszyliśmy w nieznane. Było to straszne,
bo nie wiedzieliśmy dokąd i po co nas prowadzą a los pomordowanych w Katyniu
naszych oficerów przez NKWD, nam wilniukom , był dobrze znany, przemarsz
przez Wilno trwał może z godzinę, aż poznaliśmy kierunek Wilno - Miodniki.
Spodziewaliśmy się najgorszego. W ponurym nastroju poganiani przez strażników
szliśmy w milczeniu. Trzymałem się razem z Cześkiem Plejewskim, znaliśmy
się jeszcze z Gimnazjum im. króla Zygmunta
Augusta w Wilnie, obaj byliśmy adiutantami
dowódców brygad. Czesiek w 2. Brygadzie, a ja w 36. Po dwóch, a może trzech
godzinach marszu, trudno było to nazwać marszem, a raczej wleczeniem się,
zarządzono postój. Nasze organizmywycieńczone prawie miesięcznym wiktem
więziennym odmawiały posłuszeństwa.
Dowódca kolumny ogłosił nam, iż każda próba
ucieczki będzie surowa karana i odpowiadać będzie nie tylko uciekinier
ale i jego rodzina. Odpowiedzialność zbiorowa to wspaniała zdobycz sowiecka.
Nie zauważyłem czy konwojował nas jakiś pojazd, czy oddział konny. Ruszyliśmy
dalej i po wielu godzinach zobaczyliśmy zamek w
Miednikach.
Wprowadzono nas do olbrzymiej stodoły, czy
raczej wozowni i kazano odpoczywać. Po kilku chwilach poznaliśmy ślady
bytności w tym pomieszczeniu naszych żołnierzy. Kilka napisów, jakieś skrawki
plakatu, komunikat, biało-czerwone opaski, orzełek, parę guzików z orzełkami
i inne drobiazgi świadczące o przebywaniu dużej ilości wojska. Ktoś znalazł
ulotkę w języku polskim, nawołującą do wstąpienia do Wojska Polskiego -
był to niezbity dowód, że przebywali tu nasi chłopcy. Nie znaliśmy ich
losu i przypuszczaliśmy, iż wstąpili do armii, bo rozmowy o naszym udziale
w dalszej walce, prowadził gen. ?Wilk" ze sztabem Armii Czerwonej. Muszę
dodać że z rozkazu generała, przestaliśmy się nazywać 36 Brygada ?Żejmiana",
a staliśmy się 3. batalionem 86. pułku piechoty. Ulotka ta podniosła nas
na duchu, bo sądziliśmy o pomyślnym zakończeniu rozmów z naszymi ?aliantami".
Prawda była okrutna - rozmowy o przekształceniu nas w regularne wojsko,
skończyły się aresztowaniem generała, naszym rozbrojeniem i uwięzieniem.
Nadeszła noc. Z resztek słomy, a raczej sieczki,
zrobiliśmy posłanie, a że byliśmy solidnie zmęczeni zasnęliśmy natychmiast.
Pobudka !!! Poganiani przez enkawudzistów, ubieramy się pośpiesznie, przy
ciągłych wrzaskach eskorty, chyba bez jedzenia , formujemy kolumny i ruszamy.
Zaskoczenie ! Ruszamy w kierunku Wilna, ale już prawie wszystko wiemy o
losie przebywających tu przed nami żołnierzami. Wiadomości te przekazują
nam krzykiem idący daleko od drogi dziewczęta i chłopcy. Eskorta przegania
ich, strasząc użyciem broni. Nasza dzielna młodzież nie zważa na to. Dowiadujemy
się od nich, że nasi żołnierze byli namawiani przez mjr Sorokę, noszącego
polski mundur, którego polszczyzna wywoływała salwy śmiechu, a próby nakłaniania
do wstąpienia do wojska wyśmiano i wygwizdano.
Cieszyła nas postawa naszych żołnierzy, ale
prysła nadzieja na dalszą walkę z Niemcami. Już nie pamiętam w jaki sposób
wracaliśmy do Wilna, ale na którymś ostoju przybyło kilka rodzin, zawiadomionych
przez mieszkańców Miednik, które dokładnie opowiedziały o losach naszych
żołnierzy.
I znowu więzienna cela. Pobyt tam był jednak
krótki, bo l września 1944 r., w rocznicę wybuchu wojny, załadowano nas
do bydlęcych wagonów i wywieziono do specłagru nr 178 w R i a z a n i u,
gdzie stanowiliśmy ?sastaw trietiej roty", a później D i a g i l
e w o. Całą prawdę o Miednikach i o losie naszych żołnierzy dowiedzieliśmy
się od oficerów wyłapanych spośród żołnierzy w Kałudze i dołączonych do
naszej 3. Kompanii AK w obozie w Diagilewie k/ Riazania."
A więc okazuje się, że Miedniki posłużyły jeszcze i naszym oficerom przetrzymywanych w wileńskim więzieniu na Łukiszkach.
Diagielewo 1945/1946 ? zespół muzyczny obozu oficerskiego AK. Przy
perkusji Stanisław Górski.
Stanisław Górski ? po powrocie do kraju 1947
r.
powrót do : str.głównej | spisu treści witryny | spisu treści ,,Karty...'' |