Przeżyli 100 lat
Zofia Świacka - Sybiraczka ze Słonecznej
Jest najstarszą Sybiraczką
gorzowskiego Koła.
Urodziła się 8 stycznia 1900 r. we wsi Dziechciary, pow.
Szczuczyn na Nowogródczyźnie. Tu przeżyła obie wojny światowe.
W 1928 r. wyszła za mąż za Leonarda Świackiego,
z którym przeżyła 67 lat! To też swoisty rekord. Pani Zofia
Świacka urodziła siedmioro dzieci. Przeżyło dwoje: Helena
i Dionizy. Jubilatka doczekała się trzech wnuków
i czterech prawnuków.
Wnuczka Małgorzata lubi wspominać dziadka
Leonarda, który przeszedł bardzo ciekawe koleje życia i równie
ciekawie o nich opowiadał. Był żołnierzem w Armii Andersa,
walczył pod Monte Cassino; powrócił do domu w 1947 r. Rodzina
niedługo cieszyła się jego powrotem. Państwo Świaccy nie
chcieli zmienić obywatelstwa - zawsze pamiętali, że są
Polakami. Żołnierska przeszłość ojca spowodowały, że w
1950 roku całą rodzinę Świackich wywieziono do Bachtiłowki (okolice
Irkucka). Mąż pani Zofii wraz z 17-letnim synem pracował w
budownictwie przemysłu węglowego. Syn, wskutek nadmiernego wysiłku,
był prawie niemową.
W 1955 r. udało im się wrócić do Polski. Początkowo
mieszkali i pracowali w PGR Białkowo k. Cybinki, po trzech miesiącach
przyjechali do Gorzowa Wlkp.
Uroczyście wypadło spotkanie urodzinowe w gronie najbliższych,
władz i sąsiadów. Ks. Grzegorz z miejscowej parafii ofiarował
piękny rzeźbiony w drewnie krzyż. List gratulacyjny przysłał
wojewoda, a prezydent Gorzowa także bukiet kwiatów. Oprócz
tego pani Świacka otrzymała nagrodę specjalną oraz stałą
rentę wyjątkową. Przedstawiciele gorzowskiego Koła ZS
przybyli z urodzinowym tortem, słodyczami i wierszami o matce.
Blok przy ulicy Słonecznej, w którym mieszka Jubilatka służy
długowieczności. Dwie klatki dalej do 1993 r. żyła 112-letnia
pani Helena Andruszkiewicz, najstarsza wówczas mieszkanka
Gorzowa - zauważył jeden z uczestników uroczystości.
Przy szampanie, który także Jubilatka wypiła, zaśpiewano 200
lat, złożono życzenia zdrowia oraz wielu promyków radości.
Anna MAKOWSKA- CIELEŃ
Aleksander Warwas - wychowawca elewów
W gronie najbliższej rodziny, wśród
wychowanków ze Szkoły Podoficerskiej Piechoty dla Małoletnich,
obchodził stulecie urodzin mjr Aleksander Warwas
z Konina.
Urodził się 14 marca 1900 w Carycynie nad Wołgą. Ojciec był
inżynierem. Rodzice wychowali syna na gorącego patriotę i
dobrego Polaka. W 1918 r. na wieść o odzyskaniu przez Polskę
niepodległości uciekł z gimnazjum i zaciągnął się do
Wojska Polskiego. W 1920 r. wziął udział w wojnie z
bolszewikami. Dał się poznać jako odważny żołnierz. Po zakończeniu
walk pozostał w wojsku. Pracował w Dowództwie Okręgu Korpusu
w Krakowie.
Był gorącym zwolennikiem Marszałka Józefa Piłsudskiego. Z
jego rąk w roku 1928 otrzymał patent oficerski.
3 maja 1936 r. Konin. Por.
Aleksander Warwas prowadzi
defiladę kompanii absolwentów Szkoły Podoficerskiej.
W roku 1934 został skierowany do
Szkoły Podoficerskiej Piechoty dla Małoletnich Nr 1 w Koninie.
W stopniu porucznika pełnił funkcję zastępcy dowódcy
kompanii oraz adiutanta komendanta Szkoły. Dał się poznać
jako bardzo sprawiedliwy oficer, wspaniały wychowawca młodych
elewów. Był wymagający, ale i serdeczny dla swoich wychowanków.
W 1937 roku został mianowany kapitanem. Po rozwiązaniu Szkoły
w 1939 r. otrzymuje przydział do 4 pp w Lesznie. We wrześniu
1939 roku był dowódcą kompanii piechoty, która broniła
Warszawy w rejonie Bródna. Po kapitulacji dostał się do obozu
jeńców wojennych w Woldenbergu.
14 marca 2000. Konin. Mjr
Aleksander Warwas
zdmuchuje świeczki na urodzinowym torcie.
Był wspaniałym oficerem i wychowawcą, o czym świadczy fakt, że każdego roku odwiedza go liczna grupa wychowanków, absolwentów Szkoły w Koninie. Oby takich oficerów było jak najwięcej.
Antoni Krysiak