MINERKI ,,BOMBY" ZDOBYWAJĄ ,,PASTĘ''
W dniu 9. listopada 2000 roku
nadszedł od dawna oczekiwany i upragniony przez kombatantów moment uroczystego
przekazania przez Władze MIASTA STOŁECZNEGO WARSZAWY na własność
FUNDACJI POLSKIEGO PAŃSTWA PODZIEMNEGO budynku Polskiej Akcyjnej
Spółki Telefonicznej przy ulicy Zielnej 37/39 - zwanej popularnie ,,PASTĄ".
Przed monumentalnym gmachem zgromadziły się tłumy kombatantów. Flagi, sztandary,
orkiestra radość z osiągnięcia wielkim wysiłkiem i wieloma staraniami
nieosiągalnego zdawało się celu.
Wśród zgromadzonych tam kobiet-żołnierzy
AK znalazła się ,,BAŚKA - BOMBA"- Barbara Matys-Wysiadecka, minerka, która
56 lat temu , w dniu 18. Sierpnia 1944 roku wraz z dwiema koleżankami-
minerkami ,,BOMBAMI": ,,IZĄ" i ,,HANKĄ", własnymi rękami uzbrajała
minę , umieszczoną przez saperów kpt. ,,JOTESA" Jerzego Skupieńskiego
na wysokości trzeciego piętra ściany budynku przy ul. Próżnej 3,
przylegającym do północnej ściany PAST"-y. Przez spowodowany wybuchem wyłom,
wdarli się do wnętrza twierdzy żołnierze Batalionu ,,KILIŃSKI", oraz
plutonu szturmowego ,,KOSZTY" , by ją ostatecznie zdobyć.
Dodane do pseudonimów tych minerek słówko ,,BOMBY" oznaczało, że w czasie Powstania zostały one przydzielone do Oddziału Osłonowego TAJNYCH WOJSKOWYCH ZAKŁADÓW WYDAWNICZYCH, mających swe miejsce postoju w podziemiach zespołu kamienic przy ulicy Sienkiewicza 1 - Plac Napoleona - Boduena 2.
Kpt."MICHAŁ KMITA" zwrócił się
do Wydziału Saperów z prośbą o przydział żołnierzy, którzy utorowaliby
drogę do opanowania Poczty. W dniu 2. Sierpnia zameldował się u niego
patrol minerski ,którego widok zdumiał nie tylko Szefa , ale i żołnierzy
Oddziału Osłonowego: sześć dziewcząt z Kobiecych Patroli Minerskich,
Komendantką tych Patroli była ,,DOKTOR" Dr Zofia Franio, która
swe minerki do naszego miejsca postoju skierowała. Zastrzegła, że
mogą być kierowane do akcji innych oddziałów, którym będą potrzebne ich
umiejętności. Żeby dotrzeć na ul. Sienkiewicza, dziewczęta
odbyły niebezpieczną wędrówkę z punktu zbiórki przy ul. Ordynackiej.
Szły przeważnie dachami domów, obciążone ogromnymi plecakami, wypełnionymi
materiałami wybuchowymi i osprzętem minerskim. Pod ogniem nieprzyjaciela
przeskoczyły Nowy Świat. W skład patrolu wchodziły:
,,ALINA" Irena Bredel - komendantka patrolu.
,,IZA" Wanda Maciejowska -jej zastępczyni
,,HANKA" Irena Grabowska
,,ALKA" Alina Pniewska
,,ADA" Eliza Grabowska
,,BAŚKA" Barbara Matysówna .
Nieufność chłopców z Oddziału
Osłonowego wobec ,,bab" została wkrótce przełamana. W chwilę po ich przybyciu
ruszył atak Niemców, wspierany czołgami na Plac Napoleona. Oddział Osłonowy
posiadał w swym wyposażeniu angielskie granaty przeciwpancerne tzw. ,,gamony",
były one jednak nie uzbrojone i żaden z powstańców nie wiedział,
jak to zrobić. Cenna broń leżałaby bezużytecznie. Na oczach oniemiałych
z wrażenia chłopców ,,baby" błyskawicznie uzbroiły kilka ,,gamonów" i w rezultacie
celnych rzutów chłopców -unieruchomiony czołg stał się elementem
barykady przy ulicy Szpitalnej i Boduena.
Organizatorka Kobiecych Patroli Minerskich Dr Zofia Franio, uczestniczka wojny z bolszewikami 1920 roku, instruktorka Przysposobienia Wojskowego Kobiet, lekarka w szpitalach i przychodniach społecznych , komendantka kursów instruktorskich ratownictwa sanitarnego, od chwili swego zaprzysiężenia w SZP- ZWZ-AK w 1939 roku, proponowała zorganizowanie grup zdecydowanych, odważnych i sprawnych fizycznie kobiet, które po przeszkoleniu minerskim będą stanowiły kierowniczą kadrę kobiecych grup dywersyjnych. Zgodę Komendy Głównej otrzymała. Zaangażowała do tej służby znane sobie sprzed wojny instruktorki Przysposobienia Wojskowego Kobiet, Było ich pięć :
1. ,,DOKTOR"- Dr Med. Zofia Franio
- komendantka.
2. ,, TOSIA" - Antonina Mijal-Bartoszewska
z-ca komendantki.
3. ,,MIRA" - KAZIMIERA Olszewska
4. ,,NINA" - Janina Rudomino-Kochanowska.
5. ,,MARIA" - Kazimiera Skoszkiewicz.
Dzięki ich staraniom w następnych
latach powstało aż 9 patroli, w których - według stanu na dzień
31.lipca 1944 - pełniło służbę 50 minerek. Program kursu przygotował i
szkolenie prowadził Szef Biura Badań Technicznych Wydziału Saperów w Oddziale
III.Komendy Głównej ZWZ-AK por. inż. Zbigniew Lewandowski ,,SZYNA".
Zgodnie z programem szkolenia, minerki znały się na rodzajach i zastosowaniu
różnych materiałów wybuchowych , spłonkach i minerskich zapalnikach: mechanicznych,
elektrycznych, chemicznych, zegarowych i innych. Umiały stosować różnorodne
środki zapalające i gasić pożary. Wiedziały wszystko o budowie i funkcjonowaniu
szlaków kolejowych, łącznie z urządzeniami ruchu, konstrukcją mostów, przepustów
drogowych i kolejowych. Umiały niszczyć i naprawiać urządzenia telekomunikacyjne.
Umiejętności swe wykorzystały
w licznych akcjach dywersyjnych i sabotażowych na początku wojny
w ramach Związku Odwetu, a od 1942 roku w składzie KEDYWU Okręgu
Warszawskiego. Nadszedł czas działania w najbardziej oczekiwanej
chwili : w Powstaniu Warszawskim.
Już pierwszego
dnia ,,BOMBY" poniosły niepowetowaną stratę: w ataku na Pocztę Główną
poległa ich komendantka ,,ALINA BOMBA".
Odznaczona Krzyżem Walecznych na długo przed wybuchem Powstania za swe
czyny bojowe z patrolem doświadczalnym Biura Badań Technicznych KG AK,
zginęła jakby wbrew logice. Na rozkaz ataku przez pusty Plac Napoleona
, zasypywany gradem pocisków z broni maszynowej w słoneczny dzień,
ona jedna ruszyła wołając ,,Chłopcy! Za mną!" Zanim wyszła z cienia ulicy
Sienkiewicza, runęła, jak ścięta kosą. Atak poszedł dopiero w nocy
. Poczta została zdobyta.
Komendantką patrolu po ,,ALINIE"
została jej zastępczyni ,,IZA".
W pierwszym ataku dowodzonym
przez kpt. ŻMUDZINA" Bolesława Kontryma, wzięły udział dwie ,,BOMBY": ,,IZA"
Wanda Maciejowska i ,,HANKA" Irena Grabowska. Przydzielono je do oddziału
ppor. ,,SZAREGO" Stanisława Silkiewicza. Zadaniem minerek było wysadzenie
ładunkami wybuchowymi głównej bramy wejściowej do gmachu, by
otworzyć drogę do frontalnego ataku. Inna grupa minerów, patrol
pchr. ,,KANI" Jana Gąsowskiego , miała wysadzić otwór do PASTY" w
ścianie piwnicy przyległego domu Nie udało się im dotrzeć do wnętrza,
mimo wyrwy , sięgającej w głąb do 1 m ściany. Natomiast nasze ,,BOMBY"
wypełniły swe zadanie do końca. Jak wspomina ,,HANKA" Irena Grabowska, wykonanie
tego zadania było dla nich szczególnym ,,chrztem bojowym". Dotychczas działały
samotnie, lub w niewielkiej grupie koleżanek, w głębokiej ciszy Teraz -
po raz pierwszy znalazły się w ogniu walki w śród wielu walczących, tak
swoich, jak wrogów, w huku rozrywających się pocisków. Jedyną ochroną stała
się osłona ogniowa, tworząca swoisty ,,dach" świetlistych smug i błysków
serii strzałów.
Plan przewidywał , że kamienica
naprzeciwko głównego wejścia do PAST-y przy ul. Zielnej, będzie miejscem
przygotowania miny , wsparcia ogniowego i odskoku po odpaleniu
miny Przygotowana mina została umieszczona na rusztowaniu ze
skrzyżowanych drągów i desek. Dziewczęta przygotowały to wszystko, lecz
nie miały dość siły by przeskoczyć z tym ciężarem przez ulicę. Pomógł
im w tym jeden z saperów, którego imienia nie zapamiętały. Umieścili
konstrukcję w samym środku bramy. Lont został odpalony. Wracali pędem do
zbawczej swojej bramy. Ogień osłony bił w okna PAST-y, odpowiadały im serie
niemieckiej broni maszynowej, skierowane w ich okna Ledwie dotarli do drzwi,
mina wybuchła. Droga do wnętrza twierdzy stanęła otworem. Nastąpił atak
naszych oddziałów, lecz - mimo hekatomby ofiar spośród dowódców
i żołnierzy - musieli się wycofać. Przewaga Niemców była jeszcze
zbyt duża.
Cały ten czas od 3. do 18. VIII.
to nieustające , nieustępliwe ataki na ,,PASTĘ.". Trzeba się było zdecydować
na atak ogniem, czego dotychczas dowódcy chcieli uniknąć ze względu na
bezcenną aparaturę w wyposażeniu tej centrali łączności. Minerki ,,BOMBY"
przydzielono tym razem do oddziału kpt. saperów ,,JOTESA" Jerzego
Skupieńskiego. Do akcji weszły: "IZA" i ,,HANKA", które już brały udział
w pierwszym ataku na ,,PASTĘ", oraz ,,BAŚKA" , ta właśnie Barbara Matys-Wysiadecka,
która w listopadowy wieczór 2000 roku towarzyszyła
uroczystości przekazania gmachu PASTY" kombatantom.
Plan ataku przewidywał podpalenie
budynku przy pomocy miotaczy ognia, oraz wykonanie dwóch wyłomów w murach
,przez które mieli się wedrzeć do wnętrza nasi żołnierze: pierwszy
wyłom na wysokości I. piętra oficyny przy ul. Zielnej 35 do wykonania
przez saperów kpt. ,,CHEVROLETA", drugi - na wysokości III . piętra kamienicy
Próżna 3, do wykonania przez oddział saperów kpt. ,,JOTESA", wraz z naszymi
,,BOMBAMI". Właścicielka wybranego mieszkania , uprzedzona o
zamiarze założenia miny w jej mieszkaniu, przyjęła tę wiadomość tak, jak
przystało na Polkę: ze zrozumieniem i gotowością. Zebrała najpotrzebniejsze
jej rzeczy i wyniosła do piwnicy. Pokój, w którym zakładano minę, wyglądał
dziwnie normalnie ,jakby go przed chwilą opuściły dzieci. Saperzy zbijali
rusztowanie z przyniesionych desek i zakładali ogromną 20-kilogramową
minę, przygotowaną osobiście przez kpt. ,,JOTESA", wśród lalek, misiów i
innych zabawek. Do uzbrojenia miny przystąpiły teraz minerki. Założyły
ładunki plastiku, detonatory i lonty . W tych czynnościach, wymagających
precyzji, zręczności palców i opanowania, były niezastąpione. (Na pierwszym
stanowisku zakładania miny, przygotowanej przez kpt. ,,CHEVROLETA"
prace zbrojeniowe wykonała razem z pchr. ,,WIKTOREM" Romualdem Wirszyłło,
także minerka ,,DOROTA" Barbara Bańkowska z innego patrolu.)
Na odpalenie miny
czekali w piwnicy domu : saperzy , minerki, a także żołnierze z oddziału
,,KOSZTY" pod dowództwem kpt."KMITY" Stefana Micha, cichociemnego , którzy
mieli wziąć udział w ataku. Na trzecim piętrze, przy minie, czuwał kpt.
,,JOTES" ,który o umówionej godzinie 2:58 podpalił lont. i zdążył
schronić się w piwnicy także.
Po chwili wybuchły obie miny.
Grupa atakujących żołnierzy wyskoczyła z piwnicy, by przez
powstały otwór wedrzeć się do środka. Okazało się jednak, że część klatki
schodowej runęła i nie ma dojścia na trzecie piętro . Trzeba było użyć
przygotowanej zresztą na tę okoliczność wysokiej drabiny. W kurzu i dymie
minerki wspinały się nad czeluścią wyrwy wraz z innymi. Na górę dotarła
tylko ,,BAŚKA". ,,IZA" dostała postrzał w nogę i nie była
w stanie iść dalej. ,,HANKA" została, by ją ratować. Do wnętrza ,,PASTY lały
się ze wszystkich stron strumienie płonącego paliwa. Żołnierze
parli naprzód, wypierając broniących się Niemców. W pewnej chwili znaleźli
się w pułapce, gdyż przejście z objętego ogniem pomieszczenia zostało
zasypane. Jest ich około dwudziestu z kapitanami ,,JOTESEM"
i ,,KMITĄ". Jest z nimi także ,,BAŚKA". Oto jak opisała zaistniałą sytuację:
,,Piekło - już strzelają do nas. Serie broni maszynowej rzucają nas na gruz.
Przytulam się za rogiem szafy żelaznej, przede mną przycupnął ,,JOTES".
Jest nas kilka osób skurczonych, maleńkich. Z otworów następnego pomieszczenia
słychać głosy naszych - są bezpieczniejsi za ścianą. My jednak nie możemy
się ruszyć - pożar szaleje, jesteśmy na jego tle, a otwory ,,PAST-y" zieją
ogniem na wprost. To wszystko sekundy i moment przełomowy - zza ściany
padł rozkaz: "Chłopcy! Który tam z granatem?" Wyskakuje ,,WŁODEK RATAJ"
Włodzimierz Radajewski, w niemieckim mundurze i hełmie, i rzuca granat
w ciemną otchłań. Huk - cisza, a my dalej Bardzo szybko orientujemy się,
że jest nas około 20 osób, że jesteśmy odcięci, że Niemcy już nie dadzą
się ruszyć i trzymają nas w ogniu, że dym wdziera się wszędzie i zaczynamy
się dusić. Zaczęto szukać możliwości wydobycia się z tego piekła. Rozpoznano,
że moglibyśmy się wydostać na stronę zachodnią, ale trzeba wywalić
ścianę. Ale jak?
I wtedy olśnienie - mam w chlebaku
kilogramowy ładunek plastiku, spłonki i kilka trzycentymetrowych kawałków
lontu. - Jak gruba jest ściana? Co za nią? Kto odpali? Wszystko dzieje
się błyskawicznie - to jedyna szansa. Wycofujemy się wszyscy na klatkę
schodową. Odpali sam ,,JOTES". (Moją gotowość kategorycznie odrzucił) .
Musi się wycofać około 10 metrów. Huk rzucił nas znów na ścianę "JOTES"
upada. Trzyma się za ramię" W ostatnim momencie kpt. ,,KMITA" szarpnął
go za ramię, pomagając odskoczyć od miny i tak ocalił mu życie.
Droga do życia stała otworem.
Zobaczyli niebo i mogli odetchnąć świeżym powietrzem. Trzeba było tylko
skoczyć z wysokiego piętra na zwał gruzu i przebiec otwartą przestrzeń
do najbliższej osłony, by uniknąć niemieckiego ostrzału. Jedna z pierwszych
skoczyła ,,BAŚKA" Niektórych kpt."KMITA" brał za bary i wypychał w dół.
Sam skoczył ostatni. Nazajutrz PAST-a została zdobyta. Za udział
w tej akcji wszystkie trzy ,,BOMBY" zostały odznaczone Krzyżami Walecznych.
powrót do : str.głównej | spisu treści |