powrót do: str. gł. | spisu treści |[na dół]
Mirosław Pietrzyk

KOBIETY W INOWROCŁAWSKIM WIĘZIENIU W LATACH 1945-1955

HIGIENA, WYPOSAŻENIE CEL , WYŻYWIENIE , ZDROWIE , KONTAKTY ZE ŚWIATEM I WIĘŹNIARKAMI , PRACA I INNE ZAJĘCIA , POSTAWY PERSONELU, REPRESJE , ODDZIAŁ IZOLACYJNY , ASPEKTY CODZIENNOŚCI , WYŻYWIENIE , ZDROWIE, HIGIENA , ZGONY WIĘŹNIAREK , PRACA NA TERENIE WIĘZIENIA , REPRESJE , POSTAWY PERSONELU , PO UWOLNIENIU NIEMKI ... , tabela z wykazem więźniarek , BIBLIOGRAFIA

Dzieje inowrocławskiego więzienia po 1945 roku nadal pozostają biała plamą. W latach 1945-1955 przetrzymywano w nim więźniów politycznych. Do początku lat 90-tych mało kto o tym wiedział, poza byłymi więźniami ich rodzinami. Dopiero od dziesięciu lat, dzięki żyjącym jeszcze więźniarkom powoli i stopniowo wiedza o tym zaczęła się upowszechniać. Jeszcze w latach osiemdziesiątych, w pół-konspiracyjnych warunkach niektórzy z więźniów (głównie kobiety) spisali swoje więzienne przeżycia. Od samego początku Polski Ludowej więziennictwo zostało podporządkowane Ministerstwu Bezpieczeństwa Publicznego, co jednoznacznie świadczy o politycznym charakterze represji, jaką było pozbawienie wolności. W jego ramach utworzono najpierw Wydział a później, już 1 stycznia 1945 roku Departament Więziennictwa i Obozów., zwany skrótowo Departamentem VI. Organami pośrednimi pomiędzy departamentem a poszczególnymi więzieniami i obozami stały się powstałe w marcu 1945 roku Wydziały Więziennictwa Wojewódzkich Urzędów Bezpieczeństwa Publicznego z referatami: polityczno-wychowawczym, administracyjnym i innymi.
Nie ulega wątpliwości, iż represje od początku zakładane przez twórców nowego ustroju. W listopadzie 1945 roku szef Departamentu Więziennictwa Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, płk Jerzy Dagobert Łańcut na naradzie kierownictwa resortu mówił: ,,popatrzcie towarzysze oto mapa Polski,131 więzień, 62 tysiące więźniów'' [1] . Jednym z nich było więzienie w Inowrocławiu. Wybudowane na początku XX wieku przez Prusaków według obowiązujących wtedy standardów, w okresie międzywojennym było miejscem odosobnienia więźniów kryminalnych. Podczas okupacji niemieckiej zginęło w nim wielu polskich patriotów. Na jego terenie dokonano zabójstwa 56 więźniów w nocy z 27 na 28 października 1939. Służyło także jako miejsce krótkotrwałego przetrzymywania Polaków przed masowymi egzekucjami w lasach gniewkowskich .Przetrzymywano w nim uczestników ruchu oporu nie tylko z Kujaw, ale i Wielkopolski, Pomorza. Fragment swych wspomnień poświęcił temu więzieniu legendarny Jan Nowak-Jeziorański . [2]
Po wycofaniu się Niemców się z Inowrocławiu 20 i 21 stycznia 1945 więzieniem początkowo zarządzała radziecka komendantura wojskowa. Pierwsze dni nowej rzeczywistości charakteryzowały się atmosferą absolutnego chaosu i bezkarności. Jeden z mieszkańców Inowrocławia był świadkiem zabójstwa wyprowadzonego z bramy cywila, najprawdopodobniej Niemca. Zwłoki pozostały na chodniku przed gmachem Sądu, za którym znajduje się więzienie. [3] Najprawdopodobniej w pierwszych tygodniach po usunięciu Niemców nie prowadzono żadnej dokumentacji, gdyż pierwsze dokumenty dotyczące umieszczanych w tym więzieniu osób ,są datowane na 27 stycznia 1945 (Braunlich Anna), 2 lutego (Wypijewska Katarzyna) i 6 lutego (Jaus Marta) [4] . Późniejsze daty to:3 marca, 14 marca, 26 marca i dotyczą one osób, którym zarzucano czyny kryminalne i podpisanie tzw. volkslisty . [5] W 1945 roku odnotowano 13 kobiet-więźniarek, w następnych latach liczba ta rosła: 36 (1946), 32 (1947), 95 (1948), 104 (1949). Łącznie więc w latach 1945-1949 kobiet więźniarek było nie mniej niż 280. [6] Kobiet tam osadzonych było najprawdopodobniej więcej, gdyż liczba 280 dotyczy tylko tych, których akta personalne zachowały się. Na terenie obiektu szybko zaczęła działać komórka PPR, której pierwsze zebrania odbywały się w gmachu więziennej kaplicy(!). Tak było między innymi 13 czerwca i 6 sierpnia 1945 roku [7] . ,,Szeregi PPR szybko rozrastały się, we wrześniu tego roku zastępca naczelnika poinformował, ze wpłynęło 21 wniosków na przyjęcie jako członków do PPR''. Nie zachowały się informacje o działaniach jakichkolwiek innych partii na terenie więzienia, najprawdopodobniej nie istniały.
Prawdopodobnie pierwsze polskie więźniarki polityczne umieszczono w Inowrocławiu w lutym 1946 roku. Były to Maryla Sobocińska i Aleksandra Sokołowska- obie z podziemnych struktur poakowskich. Panujące wtedy warunki nie były oczywiście przyjemne, ale dość znośne. Więźniarki przywożono z reguły samochodami ciężarowymi, w większej grupie razem z kryminalnymi, na rozprawy w innych miejscowościach transportowano je koleją w asyście strażników. Chodziły w ubiorach więziennych, bywały też widzenia z rodzinami, podczas których możliwe było przekazanie modlitewnika. [8] W odróżnieniu od np. aresztu w Bydgoszczy personel więzienia na zapytanie rodziny potwierdzał pobyt danego więźnia.

[do góry]

HIGIENA, WYPOSAŻENIE CEL

Rzeczą, która najbardziej dokuczała więźniarkom ,były wszy, zczesywane nawet z włosów gęstym grzebieniem. [9] Być może na skutek tego niektórym kobietom golono głowy na łyso. Z różną częstotliwością do celi wstawiano miednicę z czystą wodą, lecz nie częściej niż raz na dzień. W celach brakowało kranów z bieżącą wodą. Na początku lat pięćdziesiątych funkcjonował prysznic, pod którym odbywały się zbiorowe kąpiele. [10] Potrzeby fizjologiczne załatwiano w celach , służył do tego tzw, kibel. [11] Ściany cel były pomalowane ciemnymi kolorami, składane prycze przymocowane były do ścian. Małe okna z blendami umieszczone tak wysoko, że na ogół nie pozwalały nic dostrzec. Stojąc na pryczy i wykorzystując szczelinę między oknem i blendą z niektórych cel z więźniarki widziały ulicę Roosvelta i niedaleko stojący kościół św. Barbary. [12] Mogły usłyszeć bicie dzwonów, odgłosy procesji w święto Bożego Ciała. [13] Również podczas spaceru na dziedzińcu do więźniarek dochodziły dźwięki z miasta [14] .W porze zimowej ogrzewanie celi stanowiła rurka instalacji cieplnej biegnąca u dołu jednej ze ścian. [15] Sienniki, na których spały nie były zbyt grube, co zmuszało je do przykrywania się kocem. [16]

[do góry]

WYŻYWIENIE

Monotonne wyżywienie stanowiły w tym okresie chleb i czarna kawa na śniadania i kolacje natomiast na obiady serwowano więźniom na przemian gęstą kaszę (,,jak się włożyło łyżkę, to ta łyżka stała'') i grochówkę. [17] .Później doszedł do nich kapuśniak i krupnik. [18] Na początku lat pięćdziesiątych więźniarki żywiono zupełnie nieobrobionymi dorszami prosto z wody, do nich dodawano niby-sałatkę. [19] Zupę podawano również na kolację, jeśli pozostała z obiadu. [20] Rozdzielano ją z kotłów, które nosili inni więźniowie, tzw. kalifaktorzy. Posiłki podawano w naczyniach z aluminium, które tak jak łyżki, były zupełnie ciemne. [21] W wyniku takiego odżywiania niektóre kobiety dostawały skurczy żołądka. [22] Uzupełnieniem dość marnego wyżywienia były nieduże paczki od najbliższej rodziny, które przed dostarczeniem adresatkom naturalnie dokładnie kontrolowano.[23] Zawierały one te produkty, które można było przesłać do więzienia: chleb, smalec, cebulę, kawałek kiełbasy [24] .W 1946 roku przywoziły je matki więźniarek, potem prawdopodobnie przesyłane były pocztą. Paczki otrzymywały tylko te z więźniarek, które otrzymały tzw. talon na paczkę od administracji. Były ich pozbawione z reguły Niemki i Ukrainki, a także te kobiety, których rodzin nie poinformowano, gdzie przebywają ,,zaginione''. [25] Do jesieni 1951 roku, a być może dłużej była możliwość wypiski, czyli kupienia raz na miesiąc produktów żywnościowych za przesłane od rodziny pieniądze. Więźniarki mogły zakupić cukier, margarynę, cebulę, kiełbasę końską(!), okresowo-owoce i jajka. [26] Z reguły kupowane były smalec i cebula, którą jedzono jak jabłka ze względu na doskwierający brak witamin. [27]

[do góry]

ZDROWIE

Opiekę lekarską nad więźniami w pierwszych latach powojennych sprawował dr Czesław Zagórski. Jak twierdzą więźniarki podczas wizyt w jego gabinecie wypraszał strażników , a następnie dokarmiał więźniów i podawał im objawy choroby, które miały uzasadnić kolejną wizytę u niego. Mając dobre stosunki z naczelnikiem więzienia, którego rodzinę leczył podczas okupacji, ,,wypożyczał'' więźniów politycznych do pracy w jego domu i ogrodzie. W rzeczywistości tam odpoczywali i dożywiali się nie będąc pilnowanymi przez strażników. [28] Doktor Zagórski pomógł także w ucieczce kilku więźniów ze sprawy Maryli Sobocińskiej, a także przekazywał grypsy dla uwięzionych. [29] W 1950 roku doktor Zagórski, członek PPS i radny miejski zakwestionował publicznie przywileje mieszkaniowe funkcjonariuszy UB. Po tym wystąpieniu musiał pospiesznie opuścić Inowrocław. [30] Ostatecznie osiadł w Zakopanem, gdzie w 1992 roku odnalazła go Maryla Sobocińska.
Wraz z upływem czasu charakter opieki zdrowotnej zmieniał się. Skarżącym się na ból głowy więźniarkom w 1950 roku odmawiano wizyty u lekarza, a tylko dawano tabletkę. W tym czasie były okresowe badania stanu zdrowia, na których więźniarki tylko pytano , czy coś im dolega. [31]

[do góry]

KONTAKTY ZE ŚWIATEM ZEWNĘTRZNYM I Z INNYMI WIĘŹNIARKAMI

Więzienie w tym okresie nie miało jednolitego charakteru izolacyjnego. W latach 1946-1947 przebywały po dwie-trzy w celi, w latach 1950-1951 po cztery-pięć. [32] W 1947 roku Wanda Grabowska prawie cały czas była więziona samotnie w celi. [33] W tym okresie mieszano więźniarki polityczne z kryminalnymi. [34] W pierwszych latach powojennych istniała możliwość przesyłania grypsów zarówno wewnątrz obiektu jak i na zewnątrz. [35] Korzystali z tego oczywiście więźniowie polityczni, np. Maryla Sobocińska, przesyłająca grypsy skazanemu na śmierć Władysławowi Raczyńskiemu. [36]
Kobiety mogły otrzymywać raz na miesiąc napisać ocenzurowany list. W przypadku, gdy jego treść funkcjonariusz więzienny uznał za niedopuszczalną, niszczył list. Nie było możliwości ponownego jego napisania. [37] Listy pisano poza celą, z reguły nie były długie, bo więźniarki były świadome ograniczeń. Również raz na miesiąc odbywały się widzenia. Na krótko przed widzeniem niektóre z uwięzionych obserwowały swych bliskich przez szpary z cel. W przypadku, gdy widzenia były systematyczne, niekiedy więźniarki rezygnowały z pisania okrojonych treściowo listów. [38] Listy pisane przez rodziny nie zawsze docierały do uwięzionych, niektóre do dziś znajdują się nie otwarte w aktach byłych więźniarek. [39] Stopniowo personel więzienia stosował coraz większe obostrzenia, na początku l950 roku przy wyprowadzaniu na spacer trzeba było stać twarzą do ściany i nie wolno było rozmawiać. [40] Na dwóch spacerniakach, dużym i małym odbywały się 10-minutowe spacery. Mimo , że strażnik stał w środku , by uniemożliwić jakikolwiek kontakt, niekiedy kobietom udawało się powiedzieć kilka słów. [41] W 1951 roku zdarzały się wypadki, że szczególnie ,,groźna'' więźniarka spacerowała sama. [42] Wcześniej, w 1947 roku zdarzały się przypadki, że więźniarka polityczna nie była wypuszczana na spacery przez dwa miesiące, bez podawania przyczyn. [43] Inną formą kontaktu było stukanie w rurki instalacji grzewczej. Aby jednak przekazać jakąś wiadomość konieczna była znajomość alfabetu Morsea, którego część więźniarek nie znała.

[do góry]

PRACA I INNE ZAJĘCIA

W okresie 1945-1952 więźniarki polityczne początkowo nie były zatrudniane. W 1947 roku jedną z nich skierowano do darcia pierza, ale już następnego dnia nakazano jej pozostać w celi. [44] Pierze darło 20 innych kobiet, nie będących więźniarkami politycznymi. [45] Najbardziej doskwierał brak zajęć szczególnie tym, które przetrzymywano samotnie. Najczęściej powtarzały sobie treść przyszłych zeznań przed sądem lub modliły się. Jak twierdzi jedna z byłych więźniarek ,,nie ma gorszej kary niż pozbawić człowieka wolności i jakiegoś zajęcia''. [46] Jedna ze strażniczek wykorzystując bezczynność więźniarki przynosiła jej swoje (!)skarpetki do cerowania. [47] Od wiosny 1948 roku, a może nieco wcześniej część kobiet pracowała przy wyrobie swetrów i lalek. Jedną z nich była Ukrainka ,Ewa Łaszyn -Fil, skazana na 5 lat więzienia. [48] Do sierpnia 1952 roku część z kobiet była zatrudniana na terenie obiektu gdyż opinie dotyczące poszczególnych więźniarek, np. Władysławy Piejko z Konar, gm. Dąbrowa Biskupia zawierają zdania: ,,pracuje dobrze i uczciwie wypełnia zadania''. [49] W 1951 roku kobiety przędły wełnę na kołowrotku, z którego następnie robiły swetry damskie. Praca przy nich poprzedzona była krótką nauką dotyczącą tej czynności. [50] Innym miejscem pracy w tym roku była pralnia. Praca w niej polegała na praniu w kotłach brudnej odzieży więźniarek. Pracującym wyznaczono normy dzienne. Choć miały być prane tylko odzież więzienna, strażniczki przynosiły swoje prywatne rzeczy. Stało to się źródłem konfliktów, gdyż pracujące tam więźniarki nie mogły wyrobić przez to swej dziennej normy. [51] Monika Skierkiewicz odmówiła prania innej odzieży, niż więzienna. Trafiła za to do naczelnika, który przyznał jej rację. Na skutek pracy w pralni niektóre więźniarki chorowały. [52]
Nie wiadomo, kiedy zaczęła funkcjonować biblioteka, ale na początku 1950 roku osadzonym wypożyczano książki, które przynosiły do cel. Głównie były to powieści rosyjskich autorów, na przykład Lwa Tołstoja nie było pozycji dotyczących marksizmu-leninizmu. A więźniarki miały możliwość wyboru. [53] W pierwszych latach powojennych nie wypożyczano książek. [54]

[do góry]

POSTAWY PERSONELU, REPRESJE

Podstawowym aktem prawnym dotyczącym więziennictwa, który obowiązywał w Polsce po zakończeniu wojny była Instrukcja w sprawie regulaminu więziennego z 11 czerwca 1045 roku. Na jej podstawie zostały utworzone dwie, wcześniej nieznane w polskim więziennictwie instytucje: oficera polityczno-wychowawczego(politruka) i pomocnika naczelnika w dziale specjalnym. [55] Pierwszego usytuowano na stanowisku zastępcy naczelnika lub obozu. Kierowany przez niego dział polityczno-wychowawczy był odpowiedzialny za poziom moralny i polityczny funkcjonariuszy oraz za prowadzenie pracy wychowawczej i oświatowej wśród więźniów. Te ostatnie działania miały na celu indoktrynację uwięzionych. Działalność działów specjalnych na wszystkich szczeblach, od MBP do poszczególnych więzień i obozów była ściśle tajna, nawet wobec funkcjonariuszy Służby Więziennej! Działy specjalne prowadziły na terenie więzień i obozów czynności o charakterze wywiadowczym i śledczym. [56] Stałej obserwacji podlegali zarówno więźniowie jak i strażnicy.
Nie wiadomo dokładnie, od którego momentu zatrudniono kobiety jako strażniczki. W dokumentach komórki partyjnej PPR, działającej na terenie zakładu już w latach 1945 -1947 występują nazwiska kobiet: Górna Czesława, Bolewicka Irena ,Nagay Halina, Kaczmarek Bronisława Derech Krystyna, Zbieralska Antonina. [57] Mogły być to jednak żony strażników, które wtedy usilnie zachęcano do wstępowania do PPR. Na pewno jednak kobiety-strażniczki były już w 1947 roku. [58] W pierwszych latach ich zachowanie było znośne. Stopniowo zmieniało się pod wpływem indoktrynacji i specjalnego doboru. Już w pierwszych miesiącach 1950 roku nieletnia więźniarka była szarpana za włosy z powodu znajdującego się w nich wałka. [59] W latach 1945-1950) roku nie było jeszcze w Inowrocławiu kar dyscyplinarnych, którymi w okresach późniejszych dręczono więźniarki.Najbardziej powszechna formą kary był tzw., karzec, czyli cela z twardym łożem, bez okienka, w której więźniarka przebywała samotnie. Gdy podczas referendum w czerwcu 1946 roku jedna z uwięzionych stanęła przy oknie krzycząc: ,,my głosujemy trzy razy nie'', została tylko upomniana przez oddziałową Bogaczową słowami ,,ja was z tego okna zsadzę''. [60] Więźniarki nie zostały ukarane również, gdy podglądały kondukt prowadzący na rozstrzelanie Władysława Raczyńskiego w dniu 24 maja 1946 roku. [61] Atmosferę pewnej -jak na warunki więzienne- swobody, potwierdza fakt podawania grypsów podczas wydawania posiłków, w obecności strażników. W pierwszej połowie 1946 roku liczne grypsy przesłali miedzy sobą Maryla Sobocińska i Władysław Raczyński. [62] Według przetrzymywanej wtedy więźniarki strażnicy musieli to widzieć. Grypsy podawali kalifaktorzy, miedzy innymi nieletni więzień kryminalny Hieronim Chlebek. Nocna zmiana strażników była wykorzystywana do kontaktów, nawet śpiewana krótkich piosenek własnego autorstwa, jak robił to wspomniany Raczyński.[63]
Potwierdzeniem tego stanu rzeczy są dokumenty wytworzone przez pracowników więzienia. Podczas zebrania członków PPR w świetlicy więziennej 12 października 1945 roku ówczesny naczelnik więzienia por. Rudolf Osiński zauważył, że nie wszyscy funkcjonariusze straży więziennej należycie spełniają swoje obowiązki, a niektórzy pozwalają sobie na poufałość wobec osadzonych. Na tym zebraniu Osiński mówił: ,,takich wypadków nie będę w przyszłości tolerował, lecz karał''. [64] Na innym zebraniu członków PPR, które odbyło się na terenie więzienia 10 XII 1945 zastępca naczelnika Bolesław Pietrewicz poruszył sprawę rozluźnienia dyscypliny wśród więźniów i pracowników , a także przeczytał fragmenty ,,Instrukcji więziennej w sprawie uniemożliwienia ucieczek, łączności funkcjonariuszy z więźniami i ich rodzinami''. [65] Na spotkaniu z członkami PPR , inspektor Flis z Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego 15 lipca 1946 zauważył, iż ,, w więzieniu waszym spotykamy się z częstymi ucieczkami, co kiedyś u was miejsca nie miało.'' [66] oraz apelował by, strażnicy skupili się na służbie . Mimo tych surowych napomnień ,,góry'' część personelu zachowywała się przyzwoicie wobec więźniarek politycznych. Jeden z kolejnych naczelników w połowie 1947 roku pocieszał uwięzioną Wandę Grabowską i proponował jej pracę w kancelarii więziennej, gdyby została skazana na pozbawienie wolności. [67] Stopniowo jednak zachowanie personelu wobec uwięzionych stawało się coraz gorsze. Już w 1947 rozmawiając z aresztowanymi strażnicy i strażniczki nie używali słów ,,pani'', przemawiali ostro, bezczelnie, z lekceważeniem. [68] Wokół ,,politycznych'' wytwarzano swoistą atmosferę już w 1947 roku-izolowano je od innych i stwarzano mit o ich niebezpieczności. Było to przygotowanie do okresu, który nastąpił później. W 1950 roku na porządku dziennym były określenia ,,bandytki'' i wulgarne słowa. Te ostatnie były karą nawet za spojrzenie w nieodpowiednią stronę. [69] Personel krzyczał na więźniarki, gdy te podczas spacerów próbowały oglądać się i rozmawiać. Poza wydaniem rozkazów nie rozmawiano z aresztowanymi. Wrogie nastawienie personelu więziennego dawało się wyraźnie odczuć. W niektórych przypadkach personel próbował okraść więźniarki przez niezwrócenie oddanych do depozytu rzeczy osobistych. Zwalnianej w maju 1950 roku Teresie Barałkiewicz próbowano nie oddać złotego łańcuszka, co nastąpiło po jej uporczywych naleganiach. [70] Jednak nie wszystkie strażniczki podporządkowały się panującej atmosferze. W 1951 lub w pierwszej połowie 1952 roku jako strażniczki pracowały krótko trzy góralki, które jedna z więźniarek tak wspomina: ,,strażniczki na ogół nie były młodziutkie, te góralki były młodsze. Na wszystko przystawały. Nazwisk ani miejscowości nie pamiętam, tyle tylko, że jedna to Hania była''. [71] W 1951 roku jedna ze strażniczek o imieniu Zofia przenosiła grypsy i pocieszała słownie więźniów zachęcając ich do wytrwania. Pewnego dnia zniknęła z więzienia. [72]

[do góry]

WIĘŹIENIE Z ODDZIAŁEM IZOLACYJNYM O ZAOSTRZONYM REŻIMIE (sierpień 1952-marzec 1955)

POCZĄTKI
Zaostrzenie reżimu więziennego w Inowrocławiu zostało zaplanowane w Warszawie i wynikało z nowej polityki wobec wrogów systemu, jaką przyjęto na początku lat pięćdziesiątych. Dwudziestego siódmego lutego i dwunastego września 1950 roku Departament Więziennictwa MBP wydał instrukcje w sprawie segregacji więźniów na trzy kategorie: A B i C. [73] Nadawały one jedynie rangę prawną stosowanym już praktykom rozwarstwiania uwięzionych. W myśl przepisów tej instrukcji całą populację więźniów podzielono na trzy grupy. Do pierwszej grupy oznaczonej literą ,,A'' zaliczano osoby uznane za ,,najbardziej zaciekłych wrogów władzy ludowej'' Dodatkowym kryterium była wysokość wymiaru kary-w tym wypadku powyżej 10 lat. [74] Prawie wszystkie więżniarki Inowrocławia zostały przydzielone do tej grupy. Z grupy ,,A'' wyodrębniono , bez oznaczenia cyfrowego ,,skazanych za szpiegostwo i dywersję, członków sztabów nielegalnych organizacji, dowódców i organizatorów band oraz więźniów szczególnie niebezpiecznych''. Wszyscy więźniowie należący do tej grupy miała być osadzona w specjalnych , izolowanych oddziałach i celach, a dodatkowo wyodrębnieni z niej podlegali jeszcze bardziej wzmożonej izolacji i kontroli. [75] Więźniowie z grupy ,,A'' mieli odbywać karę w najgorszych warunkach, w zimnych, ciemnych z betonową podłogą celach maksymalnie utrudniających kontaktowanie z innymi więźniami. Poza szczególnymi środkami bezpieczeństwa, jak wyprowadzanie na spacery lub do łaźni w maksymalnie małych grupach, dodatkowe rygory, takie jak: ostrzejsze kary dyscyplinarne, ograniczanie spacerów, wypiski, okresu posiadania swetrów, pozbawienie dostępu do książek i prasy. Decyzję o zakwalifikowaniu do określonej grupy podejmował powołany przepisami ,, Instrukcji o segregacji więźniów '' z lutego i września 1950 r. specjalny zespół o nazwie Komisja Segregacyjna, do którego wchodzili: naczelnik więzienia, jego zastępca ds. polityczno-wychowawczych, kierownik działu specjalnego i działu administracyjnego. Jednym z zadań, jakie miała spełniać ta instrukcja było ,,wyodrębnienie zaciekłych wrogów władzy ludowej i odsunięcie ich od wpływu na innych więźniów.'' [76]
Już w marcu 1950 roku rozpoczęto realizowanie tych instrukcji. Pierwszym ich etapem było umieszczenie więźniarek politycznych w tzw. suterenie w więzieniu fordońskim, gdzie taki oddział został utworzony 2 marca 1950 roku dla - jak określono - ,,więźniów specjalnej troski''. [77] Suterena była specjalną celą o zaostrzonym rygorze. Niektóre z więźniarek politycznych, które później znalazły się w Inowrocławiu spędziły we fordońskiej suterenie dwa lata. Jednocześnie przygotowywano więzienie inowrocławskie do pełnienia funkcji obiektu przeznaczonego do izolacji więźniarek politycznych z najwyższymi wyrokami. Według wspomnianych instrukcji utworzono dla nich specjalny izolacyjny oddział na terenie inowrocławskiego więzienia, podobnie jak dla mężczyzn mających kategorię A powstały takie oddziały we Wronkach i Rawiczu.
Pierwszy transport więźniarek, po zmianie statusu więzienia przybył do Inowrocławia sierpnia 1952 roku. Przed wyjazdem z Fordonu tamtejsze strażniczki uprzedzały, iż ,,będziecie tam miały źle.'' [78] Transport liczył 61 kobiet, z wyrokami powyżej 10 lat, które do tej chwili izolowano w więzieniu fordońskim. Przewieziono je stłoczone ciężarówkami, na końcu każdej z nich siedział strażnik. [79] Najprawdopodobniej konwojentami byli żołnierze Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, którzy wykonywali takie zadania Często towarzyszyli im przedstawiciele Departamentu Więziennictwa MBP. Tak było również w przypadku tego konwoju, w jednym z samochodów siedział major więziennictwa, podczas wojny walczący w radzieckiej partyzantce na Lubelszczyźnie. Jego towarzysza broni podczas napadu rabunkowego na polski dwór zastrzeliła eskortowana przez niego w tej grupie Stefania Bronikowska. Wcześniej,podczas jednej z inspekcji w więzieniu fordońskim powiedział do Bronikowskiej:,, My tę krowę i tak wzięli, a pani siedzi''. [80] Choć podczas podróży więźniarkom pozwolono na rozmowy, wiele z nich obawiało się, że zostają wywożone na egzekucję, co wcześniej wielokrotnie im obiecywano mówiąc na przykład:,,Wy tylko na wojnę czekacie, na tego Andersa na białym koniu, ale wiedźcie, że pierwszy dzień wojny, to ostatni waszego życia''. [81] Jedna z kobiet w trakcie jazdy wyrzuciła małą karteczkę z informacją o sobie i adresem do swoich rodziców. [82] Pierwsze wrażenie było porażające - po wyładowaniu oślepione reflektorami niektóre z nich nie widząc budynku myślały, że przyjechały na miejsce egzekucji. [83] Tak zapamiętała przybycie do Inowrocławia jedna z uczestniczek tego transportu :,,wyładowują nas do dużej hali z metalowymi gankami dookoła i każą nam stanąć twarzą do ściany. Bardzo nieprzyjemnie wyglądająca naczelniczka więzienia każe nam wchodzić przez nieduże drzwi, okazuje się do szatni i pryszniców. Każą się rozbierać, oddziałowa zagląda do ust, między palce od nóg, każe robić przysiady. Idziemy pod zimne prysznice, wszystko w pośpiechu, bo jest kilkadziesiąt osób, potem dają bieliznę i mundur oraz ręcznik. Do szatni już nie pozwolili wrócić, więc wszystko, co się miało na sobie i ze sobą, tam zostało''. [84] Z pryszniców leciała chłodna woda, kąpiel trwała tak krótko, że więźniarki nie zdążyły zmyć z siebie mydła. [85] Odzież i bielizna, jaką otrzymały, były brudne i śmierdzące. [86] Natomiast nie otrzymały zabranych jeszcze w Fordonie szczoteczek i proszku do zębów, okularów i innych osobistych przedmiotów. ,,Budynek duży, ponury, zimny. Ostre traktowanie, krzyki,odebranie wszystkich rzeczy nie wróżyły nic dobrego. Po letniej czy wręcz zimnej tzw. kąpieli(prysznic),odprowadzono nas pojedynczo do cel. Pamiętam do dziś swoje więzienne ubranie: zielonkawo-popielate reformy za kolana, popielata sukienka do kolan, drewniaki o parę numerów za duże, mokre włosy. Pojedyncza cela była zimna, a ściana pod oknem pomalowana na czarno. Cały mój optymizm runął tak gwałtownie, jak wali się ściana od wybuchu Byłam przerażona.'' -napisała o przybyciu do Inowrocławia Irena Cieślińska-Skrzypiec . [87] Przez pierwsze dwa dni nie otrzymały wody do picia , później stopniowo dostawały miski ,łyżki, koce ,poduszki, staniki. [88] Worki z prywatnymi ubraniami, które przywiozły z Fordonu, zabrano im przed prysznicem, na który oczekiwały stojąc twarzą do ściany na korytarzu przez około dwie godziny. [89]
W pierwszych dniach pobytu w Inowrocławiu przyniesiono do cel kartki pocztowe i kazano napisać im małymi literami i bez znaków przystankowych następujące zdanie: ,, Przebywam w Inowrocławiu, nie pisać, nie przyjeżdżać, nie przysyłać paczek i pieniędzy do odwołania'' lub - według innej relacji - formuła kończyła się zwrotem ,, dopóki nie zawiadomię, co wolno''. [90] Nie zawsze więźniarki były przywożone do obiektu samochodami. Kobiety z dwóch transportów ,,krakowskich'' transportowano specjalnym izolacyjnym wagonem, w którym znajdowały się małe cele z okienkami. Podczas podróży było dość zimno, przed wyjazdem więźniarki usłyszały, że ,,jadą na białe niedźwiedzie''. [91] Wyładowano je na dworcu lub koło niego i przyprowadzono pod eskortą do więzienia. [92] Nie jest do końca jasne, czy kobiety przywożone pociągiem wyładowywano na dworcu osobowym, niektóre z kobiet określają to miejsce jako ,,dworzec towarowy'', co może oznaczać okolice dworca PKP , gdzie przebiegają tory prowadzące do m. in. Krakowa. [93] Kobiety-więźniarki polityczne do inowrocławskiego więzienia przywożono w dwóch większych transportach, pierwszy z Fordonu (26 VIII 1952) liczył 61 osób, drugi, tzw. warszawski na początku lipca 1953-20 osób. [94] Pozostałe, pochodzące z innych więzień niż Fordon czy Mokotów w Warszawie przywożono w grupach kilku osobowych lub pojedynczo. Do Inowrocławia trafiły więźniarki polityczne z wyrokami powyżej 10 lat, choć były także wyjątki, jak Zofia Moczarska. [95] Obok kobiet o bogatej przeszłości konspiracyjnej z okresu wojny, jak i po niej, trafiały do Inowrocławia nauczycielki języka polskiego w ambasadach państw zachodnich, osoby blisko związane z osobami poszukiwanymi przez UB, a także osoby, które na przykład poczęstowały mlekiem żołnierzy oddziałów zbrojnego podziemia. [96]

[do góry]

ASPEKTY CODZIENNOŚCI

Cele miały betonowe podłogi i pomalowane na czarno do połowy ściany, co na kobietach robiło silne wrażenie, niektórym kojarzyło się z trumną. [97] W celach znajdowały się: stolik i taboret przymocowane do ściany, prycza z drewnianymi deskami przymocowana do przeciwległej ściany, szafka wisząca, baniak na zlewanie wody i ekskrementów nazywany kiblem, cynowe naczynie zbliżone kształtem do spłaszczonej tortownicy służące do mycia, oraz pudełko po konserwie z piaskiem do szorowania tego naczynia, a także dzbanek, miska z łyżką cynową. Pomiędzy opuszczonym stolikiem a rozłożoną pryczą nie można było przejść. [98] Na pryczy znajdowały się: siennik wypełniony sieczką, podłużna poduszka pełniąca funkcję zagłówka, prześcieradło i cienki koc. [99] Niekiedy sienniki w skutek zużycia były bardzo cienkie, w późniejszym okresie spały na nich nawet po trzy kobiety. [100] Niektóre owijały się w prześcieradła by chronić się przed szorstkim kocem. [101] Małe okna przysłonięte zewnętrznymi, matowymi blendami lub zamalowane farbami można było otworzyć dźwignią skierowaną ku dołowi. W ciepłe dni panowała duszna atmosfera, natomiast w zimie temperatura była zbliżona do tej na zewnątrz. Na ścianach pojawiał się szron. [102] Każda z kobiet poza męską koszulą, bluzą, spódnicą, w zimie pończochami i ciepłymi reformami) otrzymywała od administracji grzebień, szczotkę, proszek do zębów, ręcznik, prześcieradło oraz plasterek szarego mydła. [103] Odzież wierzchnia wykonana była z szarego materiału. Więźniarki polityczne przebywały na dwóch piętrach części więzienia, na niższym ściany pomalowane były na czarno, na wyższym na popielato. [104]
Po doprowadzeniu na izolatki niektóre z nowych więźniarek początkowo nie rozpakowywały się myśląc, że jest to cela przejściowa lub kwarantanna. Przez pierwsze dni pobytu nie mogły się zorientować się, co do sytuacji, w jakiej się znalazły. [105] Rozkład dnia ustalony przez administracją więzienną zaczynał się już o godzinie 5 lub 6 gdy budzono więźniarki. Zbierały one złożone w kostki swoje więzienne ubrania i obuwie. Następnie roznoszono zimną wodę do mycia i zabierano wystawione z cel pojemniki z nieczystościami. Po powierzchownym umyciu się następował apel polegający na meldowaniu stanu cel strażnikom. O godzinie 7 lub 8 wydawano śniadanie a między godziną 12 a 13 obiad. Po kolacji , która była między 17 a 18 , prawdopodobnie o godz. 19 następował apel. Przed snem należało zrobić ,,wystawkę'', czyli wystawić złożone w kostkę ubrania a także miski, kubki i drewniaki. [106] Światło gaszono o godzinie 22. Na noc siennik lub sienniki wędrowały na podłogę.
Najprawdopodobniej okresy ścisłej izolacji były różne, kobiety więźniarki podają okresy o długości od 7 do 18 miesięcy. Prawie wszystkie kobiety przebywały w izolatkach, co oznaczało absolutne odseparowanie od świata. Pozbawiono je widzeń z rodzinami, wypisek, paczek żywnościowych, spacerów, książek, gazet, prawa pisania i otrzymywania listów. Sporadycznie do cel docierały jakieś dźwięki, np. śpiew hymnu ZHP z pobliskiej szkoły lub odgłosy zwierząt z więziennej świniarni. [107] Przy odpowiednim ustawieniu przy okienku można było zobaczyć niebo i gwiazdy. Warunki, w jakich zostały umieszczone, były dla nich tak niesamowite, ze niektóre z nich zgłaszały się do naczelnika z pytaniem, za co zostały ukarane. Ta z reguły odpowiadała pytaniem: ,,A kto wam powiedział, że jesteście ukarane?'' [108] Obowiązujące wtedy regulaminy więzienny uznawał pobyt w pojedynce wyłącznie za karę dyscyplinarną w określonym wymiarze czasu. [109] Tym z więźniarek, które zagroziły głodówką pozwalano na krótki spacer. [110] Najpierw odbywały się pojedynczo, później celami po 3 [111] i po 6-7 osób. [112] Trwały początkowo od kilku do 3-15 minut, później do 30 minut. [113] Kobiety zabierano pojedynczo z cel, prowadzono do łaźni lub jakiegoś innego pomieszczenia, by nie napotkały innych więźniarek wracających ze spacerniaka. Przed spacerem zakładały na siebie szare, sukienne kurtki. [114] Ściany ,,poczekalni'' były wykorzystywane do przekazywania informacji, pisano je spinką od włosów. Jedną z takich informacji z wiosny 1953 roku brzmiała: ,,Stalin zdechł''. W trakcie spaceru nie wolno było podnosić głowy, naruszać określonej odległości między spacerującymi i kontaktować się z innymi. [115] Na zakrętach widziały jednak swoje twarze i uśmiechały się. Po kilku okrążeniach następowała komenda ,,w tył zwrot'', zmieniająca kierunek marszu. Kobiety były pilnowane przez strażników znajdujących się na spacerniaku, jak i na wieżyczkach obserwacyjnych. Powrót do cel również następował pojedynczo. [116] Niektóre z więźniarek, te najbardziej ,,krnąbrne'' przeszukiwano dokładnie w osobnej celi przed lub po spacerze. [117] Na każdy zgrzyt klucza w zamku lub uchylenie zasuwki w tzw. judaszu należało stanąć na baczność i każdemu wchodzącemu strażnikowi złożyć przepisowy meldunek. [118] Elementem izolacji był również obowiązek odwrócenia się tyłem w momencie otwierania drzwi przez strażniczkę. Dopiero po jej pozwoleniu można było się odwrócić i zameldować numer celi. [119]
Najtrudniejszym z problemów dla uwięzionych w izolatkach kobiet był wolno upływający czas ,który w warunkach więziennych staje się zupełnie inną jakością i jest odmierzany zupełnie innymi zdarzeniami niż w normalnych warunkach. ,,To było tak mało ciekawe wszystko, że człowiek nie myślał, bo by zwariował. Najgorsze, że się nic nie działo. Można było dostać szału i mordować te koleżanki'' . [120] , ,,Po pierwsze potworna była samotność'' - powie po latach jedna z nich. [121] Wielu godzin nie mogły zapełnić spacery po celi (6-7 kroków w jedną stronę), siedzenie na taborecie ,,w nogach celi'' ani uproszczona gimnastyka. [122] Niektóre z kobiet wypełniały wolny czas ,,lekcjami'' z różnych zagadnień: wykonywały w pamięci działania matematyczne, powtarzały wiersze i piosenki, tłumaczyły z języka polskiego krótkie teksty. [123] Większość rozmawiała ze sobą, opowiadały sobie głośno dowcipy. Pewną ilość czasu pochłaniało dokładne sprzątanie celi, które utrudniał brak szmat do podłogi, proszku, mydła a nawet wody. [124] Sposoby walki z wolno upływającym czasem były bardzo różne, jedna z kobiet wyrywała sobie i liczyła włosy na rękach i nogach. [125] Odpowiednio poinstruowany personel realizował polecenie bezosobowego traktowania więźniarek-strażniczki na ogół milczały lub zdawkowo odpowiadały. ,,Nie, nie mogę podać żadnego przykładu zachowania się strażniczek. Cisza absolutna, żadnych rozmów, żadnego odezwania się, tylko: Prośby są? Zażalenia są?'' -Określa to była więźniarka. [126] Sporadycznie zwracano uwagę na niezapięty guzik lub podwinięty rękaw, co w warunkach izolacji robi wrażenie absurdu(jak wyżej)Najgorszymi momentami były święta i początki wiosny, gdy wszystko budziło się do życia. W tym czasie niektórym kobietom wyostrzyły się zmysły, głównie słuch i węch, tak, że po zapachu rozpoznawały strażniczkę czającą się pod drzwiami celi. [127] Więźniarki zgodnie twierdzą, że izolacja była perfekcyjnie przeprowadzona . [128] Nawet po śmierci Józefa Stalina kobietom nie powiedziano, kto zmarł, tylko na rękawach mundurów służby więziennej pojawiły się czarne opaski i zawyły syreny fabryczne. Wcześniej kobietom kazano stanąć na baczność. [129]
Jedyną metodą przełamywania męczącej izolacji było kontaktowanie się przez pukanie w ścianę alfabetem Morsea. [130] Uwarunkowane było to jednak znajomością alfabetu Morsea, a także znalezieniem sprzyjających pukaniu momentów. Stukano dłonią lub jakimś twardym przedmiotem, na przykład grzebieniem. Złapana przez strażniczkę więźniarka podczas stukania była karana, ale z reguły po powrocie do celi stukała dalej. [131] Część kobiet nie stukała bojąc się prowokacji. [132] Strażniczki w celu wyłapania stukających posługiwały się informatorkami spośród więźniarek, których nie sposób było uniknąć podczas ciągłych zmian cel. W ten sposób została złapana Krystyna Widelska, ale podczas rozmowy z naczelniczką nie przyznała się do winy. [133] Kontakt przez ścianę był niezwykle ważny zwłaszcza podczas wielomiesięcznego okresu izolacji. W ten sposób kobiety przekazywały sobie tematy do przemyśleń, zagadki, a nawet układane wierszem teksty szopki bożonarodzeniowej czy Drogi Krzyżowej. [134] Czas mijał szybciej, ale i często stukająca kobieta odczuwała przez ścianę ciepło i serdeczność innej uwięzionej. Tak było na przykład w przypadku dwóch Iren: Bukowskiej i Cieślińskiej-Skrzypiec. [135]
Izolacja i ogólna sytuacja życiowa więźniarek sprzyjała rozmyślaniom religijnym i modlitwie, rozmowom z Bogiem. Modliły się leżąc lub stojąc twarzą do okna, gdyż w pobliżu więzienia stał kościół. Niektóre z kobiet podkreślają ogromną rolę wiary dla przetrwania okresu uwięzienia. [136] Modlitwa wzmacniała, dawała wewnętrzny spokój, była formą ascezy. Z kuleczek chleba nawlekanych na nitkę więźniarki robiły różaniec. Ponieważ w czasie rewizji strażniczki rekwirowały je, kulki chleba zastąpiono supełkami. [137] Podczas świąt Bożego Narodzenia w 1952 lub w 1953 roku władze więzienia w żaden sposób nie dały żadnego znaku ,że są święta, tak, że dla wielu kobiet upłynęły one niezauważenie. [138] W jedne ze świąt Bożego Narodzenia władze zrobiły gest wobec osadzonych: dały im po dodatkowym kawałku mydła i proszku do zębów. [139] Krystyna Widelska-Własik słysząc pewnego poranka długo bijące dzwony domyśliła się , że nadeszły święta Wielkanocy. Weszła na pryczę i wołała w kierunku okna: biją dzwony, oto Chrystus zmartwychwstał, radujcie się wszyscy więźniowie, on nam bramy otworzy. Za to została później wezwana do naczelnika, który próbował ustalić, kto krzyczał. [140] Do wydarzenia w życiu więźniarki urastało zauważenie w celi owada. Lidia Lwow przemawiała czule do polnego zielonego konika, który pewnego dnia pojawił się w jej celi. [141] Bardzo sporadyczne i nierytmiczne były widzenia z rodzinami. Wygląd niektórych kobiet zmienił się tak bardzo, że ich bliscy nie mogli początkowo ich poznać.
Różnie układały się wzajemne kontakty między więźniarkami w celach, mała powierzchni cel sprzyjała nieporozumieniom i konfliktom, szczególnie po okresie izolacji, który trwał do końca 1953 roku, gdy przebywały po trzy. Nadal nie wolno było siadać na pryczy. Okresowo kobiety spały na twardym podłożu, gdyż siano wymieniano, co kilka miesięcy. Podczas dnia sienniki leżały na pryczy. [142] Pojawiła się wtedy możliwość dyskusji, ich tematami były na ogół: rodzice, szkoła, młodość. Z reguły nie dyskutowano o swojej sprawie, gdyż obawiano się podsłuchu i konfidentek. [143] W celach nie można było powiedzieć nic, czego nie usłyszałaby trzecia z więźniarek, dlatego obecność w celi nawet domniemanego informatora zmuszała do liczenia się z każdym słowem, co było dodatkową torturą. [144] Dostosowanie się kobiet o różnych charakterach, odmiennie znoszących życie więzienne czasami nie było łatwe. Zdarzały się scysje, na przykład o to czy ma być rozłożony stół, co uniemożliwiało chodzenie lub o otwarte okno w porze zimowej. [145] Kłótnie i awantury, do jakich dochodziło miały różne podłoże. Ukrainka Maria Tkacz uderzyła więźniarkę za to, że w swoim bucie znalazła oderwany guzik. [146] Niekiedy konflikty miały charakter historyczny: przebywające w jednej celi z Wiktorią Kulawiak mówiące po polsku Ukrainka Szot i Niemka o imieniu Edyta kwestionowały ludobójstwo niemieckie w Oświęcimiu. [147] Inne Ukrainki twierdziły, że granica polsko-ukraińska przebiega w rzeczywistości niedaleko Warszawy(!). [148] Nie wszystkie Ukrainki były konfliktowe, polskie więźniarki bardzo miło wspominają Ewę Kot-Bołdak, córkę popa z Grodna, nauczycielkę z zawodu. [149] Na ogół jednak Ukrainki zachowywały rezerwę wobec Polek. Po okresie długotrwałej samotności część kobiet nie chciała przebywać w towarzystwie innych, odczuwała zagrożenie nawet utraty życia z ich strony. Kłótnie kończyły się niekiedy interwencją władz więziennych i wymierzaniem kar, najczęściej ,,karca''.
Paradoksalnie spokój i zgoda w celi wcale nie były dla więźniarek korzystne, gdyż na podstawie okresowych klasyfikacji ustalano harmonogram ,,przerzutek'' uwięzionych. Kryteriami klasyfikacji były-poza takimi jak wysokość wyroku, poziom wykształcenia, przynależność organizacyjna-także opinie o zachowaniu się więźnia wydawane też przez tzw. działy specjalne. Im więźniarki bardziej się zżyły i nabierały do siebie większego zaufania, tym częstsze były wymiany składów osobowych cel. [150] Wszelkie dostrzeżone objawy przyjaźni stanowiły zazwyczaj impuls do jak najszybszego izolowania kobiet od siebie. Funkcjonariuszom pełniącym funkcje kierownicze, a także tym z działów specjalnych i polityczno-wychowawczych zależało na wzbudzaniu nastrojów nieufności do siebie w populacji więziennej. [151] Częste zmiany składów osobowych cel służyły również włączaniu do nich konfidentek, których obecność uniemożliwiała kontaktowanie się z sąsiadami, przekazywanie informacji, żywności, papierosów.
Widzenia trwające około 15 minut odbywały się w różnych pomieszczeniach: część z nich miała miejsce w gabinecie Obiałowej i w jej obecności. [152] ,na ogół jednak w specjalnym pokoju z oddzielającymi ściankami lub dwoma wysokimi murkami, pomiędzy którymi chodził strażnik. [153] W boksach widzialność pomiędzy rozmawiającymi osobami była ograniczona do tego stopnia, że więźniarka nie widziała twarzy gościa, oddzielały je dwie kraty i siatka z bardzo małymi oczkami. [154] Nie wolno było podawać żadnych rzeczy. Gdy więźniarka powiedziała coś, co było według przysłuchującego się niestosowne, na przykład: ,,stąd się nie wychodzi'' lub ,,tu się nie da rozrabiać, tu się cicho siedzi'', widzenie było natychmiast kończone. [155] Otrzymanie zgody na widzenie uwarunkowane było ,,dobrym'' zachowaniem. Niektórym z kobiet przyznawano je co miesiąc, innym bardzo rzadko. Niektóre więźniarki swych bliskich widziały pierwszy raz od ponad 7 lat ! [156] Część widzeń miała wymiar dramatyczny, kiedy na przykład przyjeżdżająca do córki matka przebierała się przed widzeniem z żałobnego stroju, by ukryć żałobę po śmierci męża. Tak było z Janiną Wasiłojć, która długo nie wiedziała o śmierci ojca. [157] Zdarzały się przypadki, gdy nie wpuszczono na widzenie osoby, która przyjechała z daleko położonej miejscowości, np. z Warszawy. [158] Najprawdopodobniej od początku 1954 roku kobiety miały prawo do otrzymywania i pisania jednego listu miesięcznie. Listy otrzymywane przez nie były częściowo zamazane niebieskim tuszem. Fotografie z listów po obejrzeniu należało oddać do depozytu, więźniarki otrzymywały je przy wypuszczaniu na wolność. [159]
Po ucieczce do Berlina Zachodniego płk Józefa Światły w listopadzie 1954 roku reżim więzienny stopniowo stawał się lżejszy. Wtedy do Inowrocławia zaczęli przyjeżdżać funkcjonariusze MBP z Warszawy i pytać kobiety o ewentualne..... pretensje do nich. [160] Administracja więzienna umożliwiła ,,zajęcia kulturalne'' , zaczęto między innymi udostępniać książki z więziennej biblioteki, choć niektórym kobietom przez cały okres pobytu w Inowrocławiu nie zaproponowano książki. [161] Nie było dużego wyboru, a właściwie trudno mówić o jakimkolwiek, gdyż na ogół książki przynoszono im do cel. [162] Jednak niektóre z kobiet pamiętają jakiś spis książek, z którego mogły sobie coś wybrać. Helena Budziaszek nie otrzymała jednak zamówionej książki autorstwa J. Kraszewskiego, zamiast tego usilnie proponowano jej Marksa lub Engelsa. [163] W więziennej bibliotece dominowały takie pozycje, jak: ,,Opowieść o prawdziwym człowieku'', ,,Daleko od Moskwy'', ,,O człowieku, który się kulom nie kłaniał'', ,,Szosa wołokołamska'' , ,,Potępienie Paganiniego'' , ,,Poemat pedagogiczny'' Makarenki, ,,Kapitał'' Karola Marksa, ,,Collas Breugnon'' a także książki naukowe z dziedzin rolnictwa w ZSRR, fizyki i o wiatrakach. [164] Były też poezje Majakowskiego. Część tytułów stanowiły pozycje antyklerykalne, jak wspomniane ,,Potępienie Paganiniego'' [165] . Gdy Lidia Lwow podczas jednego z przenosin natrafiła w nowej celi na książkę E. Orzeszkowej ,,Marta'', była tak szczęśliwa, że natychmiast rozpoczęła jej lekturę. Nie trwało to długo, strażniczka przez wizjer zauważyła to i odebrała jej. [166] Pod koniec 1954 roku bądź w 1955 próbowano urządzać dyskusje dotyczące wybranego tytułu, na przykład ,,Daleko od Moskwy'' J Ażajewa, którą to książkę wcześniej władze więzienne poleciły przeczytać wszystkim kobietom. Jednak z dyskusji na świetlicy więziennej niewiele wyszło, głos zabrała tylko jedna kobieta, twierdząc, że ,,książka zawiera wszelkie elementy baśniowe''. Nie została nawet za to zganiona przez prowadzącą to zebranie instruktorkę kulturalną. [167] Niekiedy udostępniano książki nietypowo, na przykład dawano rano z dzbankiem kawy. Podobnie władze więzienne próbowały organizować dyskusje na tematy prasowe. W okresie, gdy kobiety przebywały już w celach kilkuosobowych dostarczano im lokalną gazetę z zakreślonymi informacjami, które należało przeczytać. Ten plan administracji więziennej nie udał się, więźniarki polityczne nie chciały dyskutować. Podczas jednej z ,,dyskusji'' zabrały głos trzy więźniarki ( w tym Lidia Lwow), które jednak nie skrytykowały całego przedsięwzięciami i nie przedstawiły własnego zdania a raczej opinię władz więziennych. Wystąpienia ich nie spodobały się innym kobietom, a Lwow była potem lekko bojkotowana przez inne więźniarki. [168] Zalecenie, by dyskusje prowadzić w celach również spotkało się ze sprzeciwem .Więźniarka Helena Budziaszek powiedziała, że ,,nie chce dorobić sobie nowego wyroku''. [169] W 1955 roku wszystkie więźniarki zagoniono do świetlicy, gdzie urządzono im wykład na temat 1939 roku w którym powtarzano utarte tezy propagandowe, np. o tchórzostwie sanacyjnych oficerów i szosie zaleszczyckiej. Stanisława Rachwał, żona pułkownika WP, który zginął w 1939 roku po wysłuchaniu wykładu zabrała głos i powiedziała całą prawdę o niemiecko-radzieckiej agresji na Polskę, co zaszokowało pozostałe kobiety, z których część wystąpiła wcześniej z wypowiedziami ,,po linii''. [170]
Prawdopodobnie od 1954 roku dawano do cel jakąś lokalna gazetę, częściowo powycinaną. Jesienią 1954 roku do cel kobiet trafiły gazety z informacjami o ucieczce J. Światły za granicę, które wkrótce zabrano, a następnie dano je ponownie z wyciętymi fragmentami dotyczącymi Światły. [171] W drugiej połowie 1954 roku , najprawdopodobniej od jesieni więźniarkom wyświetlano na świetlicy nie mające większej wartości filmy wojenne i propagandowe. [172] Były wśród nich: ,,Świat się śmieje'', ,,Przygoda na Mariensztacie'' oraz dokumentalny film z występów zespołu tanecznego ,,Mazowsze''. [173] Wyświetlane raz na miesiąc lub z okazji ważnych rocznic np. wybuchu rewolucji październikowej były okazją do wygłaszania uświadamiających referatów przez funkcjonariuszy więziennictwa. Dotyczyły one odbudowy kraju ze zniszczeń wojennych, budowy Nowej Huty i innych. W teksty tych wystąpień wplatane były hasła typu ,,moglibyście i wy się przydać'', ,,Polska was wychowała''. Po zakończeniu emisji rozpoczynały się dyskusje, w których brały udział przeważnie starsze wiekiem więźniarki, które odważnie formułowały swoje wypowiedzi, często przerywane przez funkcjonariuszy więziennych. [174]
Kwestią wymagającą odrębnego omówienia jest twórczość poetycka więźniarek. Przez długie lata zupełnie nieznany był fakt tworzenia przez nie wierszy. Pomimo tragicznych przeżyć w przeszłości i ciężkich warunków, na co dzień, niektóre z kobiet znalazły w sobie jeszcze tyle sił, aby w sposób artystyczny zapisać swoje przeżycia z tego ponurego miejsca. Wiersze powtarzane wielokrotnie w pamięci pozostały w niej do chwili odzyskania wolności. Dopiero wtedy zostały przelane na papier, ale o ich publikacji nie mogło być mowy. Do 1989 roku znane były tylko rodzinom autorek oraz ich najbliższym znajomym. Oficjalnej publikacji te wiersze doczekały się w latach 90-tych dzięki prof. Barbarze Otwinowskiej, która zadała sobie trud zebrania i opracowania tej swoistej więziennej spuścizny. Powstająca za kratami poezja była pomieszaniem tragizmu i humoru, sentymentu i kpiny, wulgarności i patosu. Dla więźniarek układanie wierszy było ucieczką w inny świat, lekarstwem duszy a przede wszystkim formą psychicznej samoobrony przed udręką wolno upływającego czasu. Fakt skupienia się, poszukiwania właściwych rymów i słów, związany był z narzuceniem sobie pewnej pracy, która odrywała od koszmarnego otoczenia. Ich ciągłe powtarzanie było także doskonałym ćwiczeniem pamięci. Tematyka tych wierszy skupia się na dwóch podstawowych zagadnieniach: pierwsza grupa dotyczy więziennej rzeczywistości ze wszystkimi jej aspektami, druga dotyczy spraw nie związanych z więzieniem. Są to rozmowy z najbliższymi (,,Sny'' i ,,Na imieniny matki'' Ruty Czaplińskiej, ,,,Dwie piosenki 1952-1953'' Lidii Lwow-Eberle), opisy miejsc w których było się szczęśliwym (,,Zachciewajki'' Janiny Konopackiej), opisy pór roku (,,Marzenia'') czy też opisy przeżyć religijnych (,,Modlitwa w samotnej celi'' Ireny Cieślińskiej-Skrzypiec, ,,Pod Twoją obronę'' i ,,Modlitwa'' Janiny Konopackiej). Do pierwszej z grup można zaliczyć wiersze Ireny Tomalakowej (,,Drewniaki'', ,,List'' , ,,Ażurowe więzienie''), Lidii Lwow-Eberle (,,Dzień lipcowy 1954 r.'') i Krystyny Widelskiej-Własik (,,Inowrocław-pojedynka''). [175] Ta poezja powstała w nienormalnych warunkach nie odbiega poziomem od powstającej na wolności, a na pewno przewyższa ją autentyzmem i niezwykłością pochodzenia. Autorki wbrew wszystkiemu, co było wokół nich dały świadectwo wewnętrznej wolności, wrażliwości i literackich talentów.

[do góry]

WYŻYWIENIE

Ruta Czaplińska napisała,że na całe chyba życie pozostanie jej w pamięci z tego okresu uczucie głodu. [176] Niektórym z nich często śniły się bochenki chleba, prawie wszystkie podkreślają, że były ciągle głodne. Niekiedy głód nie pozwalał zasnąć. [177] Codzienny jadłospis w okresie izolatek składał się z: pół litra zbożowej, lekko osłodzonej kawy, ćwiartki lub grubej kromki czasami nie wypieczonego chleba, kawałka ceresu i margaryny na śniadanie. Obiad stanowił 1 litr rzadkiej zupy, a kolacja składała się często z tej samej lub innej zupy w zmniejszonej o połowę ilości. [178] Wśród zup dominowała grochówka, wodnisty krupnik z kartoflami, zupy z brukwi, z suszonej kapusty i gotowane na dorszach. [179] W relacjach kobiety nazywają je polewkami z powodu rzadkości [180] , tylko jedna z byłych więźniarek określiła je jako dobre. [181] Na kolację były zupy-płyny z paroma kawałkami buraków, ziemniaków i grochu. [182] Część zup zawierała robaki, z niektórych kobiety wyławiały kluski, ziemniaki a także robaki( w grochówce), które wyrzucały. [183] Czasem na obiad podawano kaszę z kawałami słoniny. Kilka razy na rok, najprawdopodobniej 1 Maja i w święto Rewolucji Październikowej podano gotowane ziemniaki ,, na sucho''. [184] Otrzymany rano chleb więźniarki na ogół rozdzielały sobie na trzy posiłki. Cecylia Wecker piła rano tylko kawę, chleb dojadała przez resztę dnia, co pozwalało łagodzić dokuczliwy głód. [185] Na śniadania podano parę razy dzwonek surowego, solonego dorsza, którego kobiety z oporami i dużą trudnością zjadły a z większych ości więźniarki później po kryjomu wykonywały igły. [186] W okresie 1953-1955 podawano płetwy dorsza z kaszą, co dawało niemiły zapach i sprawiało wrażenie zepsucia. [187] Trudno stwierdzić, czy kobiety otrzymywały kawałki śmierdzącego mięsa ze słoniną w zupie-jak twierdzą niektóre [188] -podczas gdy inne kobiety utrzymują stanowczo, iż przez cały okres pobytu w Inowrocławiu nie otrzymały kawałka mięsa (jedna z nich nazywa ,,miąskiem'' pływające w zupie robaki, które wyławiała łyżką.). [189] Podobnie nie sposób dziś ustalić czy dawano ryby tylko gotowane, czy również pieczone, ,,takie, co nie można było jeść''. [190] Tak ubogi i jednostajny jadłospis powodował różne schorzenia, np. wątroby. Złe wyżywienie, zwłaszcza w pierwszych, powojennych latach, mogło być tłumaczone wielkimi zniszczeniami kraju. Jednak niedożywianie więźniów przez dwanaście lat przy jednoczesnym karmieniu ich przetworami nieświeżymi i zarobaczonymi nie może mieć usprawiedliwienia.
Złej jakości wyżywienia towarzyszyły trudności sprawiane więźniarkom przy jej wydawaniu: chleb kładziono na krawędź aluminiowej miski, która stała na taborecie przed celą Kawę wlewano do misek, gdyż nie wydano kobietom kubków, podobnie jak sztućców z wyjątkiem łyżek. [191] Picie z miski, o grubych, wywiniętych brzegach powodowało parzenie ust i rozlewanie kawy .Wydawaniem posiłków zajmowały się tzw. korytarzowe-więźniarki kryminalne i polityczne, do których obowiązków należało też sprzątanie, a także niekiedy praca w kuchni. [192] Mimo stopniowego osłabiania rygorów były ściśle izolowane od pozostałych: musiały stać twarzą do ściany lub wracać do swoich cel, gdy inne więźniarki były prowadzone na spacer lub do lekarza. [193] Na parterze, gdzie znajdował się karcer, korytarzowe mogły wydzielać większe porcje zupy, co powodowało, że niektóre z więźniarek próbowały dostać karę karca. Pomimo fatalnej jakości wyżywienia i warunków, w jakich je wydawano, spożywanie posiłków w monotonnych warunkach więziennych było swojego rodzaju przyjemnością, na którą niektóre z więźniarek oczekiwały z niecierpliwością. [194]
Po ucieczce Światły nastąpiła stopniowa poprawa wyżywienia, do chleba zaczęto dodawać 2 dekagramy margaryny, zupy stały się bardziej gęste, a przede wszystkim więźniarkom dano możliwość tzw. wypiski, czyli zakupu żywności z więziennego magazynu. [195] .Oddziałowe informowały, ile pieniędzy nadesłano z domu dla danej więźniarki i raz na dwa tygodnie przynosiły do cel zamówione wcześniej produkty. [196] Wśród tych, które można było zamówić dominowały: cukier, chleb, masło, smalec, kiełbasa, czosnek, cebula, marmolada, papierosy. [197] Te ostatnie przydzielano kobietom w różnych ilościach-po 20,30, nie wiadomo według jakich kryteriów. [198] Produkty te dzięki pomysłowości więźniarek urozmaicały ubogie wyżywienie: cukrem posypywały wyłowione z zupy kluski, masło kładły na rozgniecione kartofle, również wyłowione z zupy. [199] Inną potrawą, jaka powstawała w celach były żółtka z cukrem oraz bezy (dżem z białkiem). [200]
Ponieważ nie wszystkie kobiety miały pieniądze na kontach, ta część z nich, która miała wypiskę podejmowała próby przekazania żywności innym, najczęściej przez pozostawienie drobnego pakunku podczas wyprowadzania na spacer. Niekiedy były to próby udane-Krystyna Widelska przekazała w ten sposób żywność Halinie Sadowskiej. [201] Pomimo wypisek niektóre z kobiet po opuszczeniu więziennych murów(po Inowrocławiu były we Fordonie) ważyły 35 kilogramów. [202] Nie ma dowodów na to , że kobietom dosypywano do jedzenia środki farmakologiczne, które powodowały zmiany cyklu, jak twierdzi jedna z więźniarek Inowrocławia. [203] Na ,,wypiskę'' nie można było kupić zapałek potrzebnych palaczkom . Problem ten rozwiązano w taki sposób, że trzy razy na dzień, po posiłkach oddziałowa podawała zapaloną zapałkę do rąk więźniarek. Niekiedy przy zamykaniu drzwi zapałka gasła i trzeba było prosić ponownie o ogień. [204] Czasem papierosy w celach palono ukradkiem, między obiadem a kolacją, jeśli wcześniej ,,korytarzowa'' wrzuciła do celi draskę i kilka zapałek. Dym z celi przeganiano szybkimi ruchami ręcznika. [205]

[do góry]

ZDROWIE,HIGIENA

Długotrwałe przebywanie w więziennych warunkach musiało odbić się na stanie zdrowia kobiet. Jedynym ogrzewaniem w celach była cienka, jednocalowa rurka o długości 25 centymetrów, biegnąca wzdłuż ściany, słabe ciepło płynęło z niej od końca listopada. [206] Niektóre z kobiet stawiały na niej kubek z wodą, by, choć trochę się ogrzała. [207] Okienka z dźwigniami zamarzały zimą. [208] Dla nieprzyzwyczajonych do zimna, ,,wychowanych przy piecu'' (określenie jednej z kobiet) zimno było prawdziwą udręką, zwłaszcza zimą, gdy miały do dyspozycji tylko cienki koc czasem z dziurami. [209] Inne relacje mówią o drugim kocu, który był wydawany 15 października, ale oba i tak były zniszczone. [210] W okresie zimowym kobietom zezwolono na posiadanie własnego swetra. [211] Wanda Kelichen spała niekiedy na cemencie, gdyż zabrakło sienników dla wszystkich kobiet w jej celi. [212]
Choć do snu niektóre z kobiet owijały się w prześcieradła, wsuwały się w rozprute przez nie sienniki i nakrywały się kocem, nie zapobiegło to odmrożeniom. [213] Lidia Lwow i Maria Andres odmroziły sobie ręce i palce u nóg, inna - pośladki. [214] Kalina Chełmicka miała dwustronną gruźlicę płuc i czyraki, Róża Chełmicka chorobę Reynoldsa. Krystyna Widelska chorowała na zapalenie nerwu kulszowego, nerwu w obu rękach, reumatyzm stawowy i mięśniowy. [215] U innych z powodu złego metabolizmu pojawiały się wrzody w wielu miejscach ciała-na twarzy, pod pachami. [216] Niektóre z chorób ujawniły się dopiero po uwolnieniu, np. nowotwory, nerwice czy zrośnięte kręgi. [217] Dopiero po przeniesieniu do więzienia we Fordonie niektórym więźniarkom udzielono przerwy w odbywaniu kary ze względu na stan zdrowia, jak np. Kalinie Chełmickiej w maju 1956 roku. [218] Niekiedy obrażenia fizyczne, takie jak zgniecenie przełyku lub otarcia szyi powstawały przy próbach samobójczych. Tak było w przypadku jednej z Niemek, którą po ośmiu latach pobytu w więzieniu, nadal przetrzymywano w pojedynce. [219]
Równie groźne były choroby psychiczne. Część kobiet w chwili przywiezienia do Inowrocławia była już po ciężkich przejściach. Krystynie Metzger zmarło dziecko podczas porodu w mokotowskim więzieniu. Kilkunastomiesięczne samotne przebywanie w celi, ciągłe szykany personelu, całkowity brak kontaktu z rodzinami, ograniczony do stukania i nasłuchiwania kontakt z innymi więźniarkami powodował załamania i depresje. Ulegały nim także te kobiety, które w czasie wojny odznaczyły się męstwem i olbrzymia wytrwałością, jak na przykład Maria Szelągowska ,którą na początku czerwca 1953 roku skierowano do Okręgowego Szpitala Więziennego w Grudziądzu. [220] Tam rozpoznano u niej psychonerwicę reaktywną znacznego stopnia zaawansowania. Leczenie Szelągowskiej zakończono 8 października 1953 i odesłano ją z powrotem do Inowrocławia gdzie więziono ją wbrew opinii Komisji Lekarskiej WUPB w Bydgoszczy (marzec 1954), która orzekła, że nie powinna tam dłużej być. [221] Objawami chorób psychicznych były: nie mycie się, nie odżywianie się i ciągłe milczenie. Zdarzały się wypadki zapominania własnego nazwiska. [222] W ciągu trzynastu samotnych miesięcy przez akustyczne ściany budynku słychać było histeryczne wycia, chichoty, śpiewy i krzyki. Niekiedy trwały one kilka dni, tak, że inne więźniarki prosiły o umieszczenie w piwnicy, gdyż nie mogły tego wytrzymać. [223] Choć obowiązywał regulamin Maria Andres usłyszała, jak strażniczka po wejściu do celi jednej z kobiet powiedziała łagodnie: ,,Wariatka, ubierzcie się, dlaczego leżycie w dzień?'' [224] Janina Jelińska przed wypuszczeniem z Inowrocławia nie reagowała na pytania, nie wiedziała , co się z nią dzieje. Opuszczając więzienie nie mogła sama stanąć na nogach, musiała być prowadzona pod ręce przez rodzinę. [225] Jedna z kobiet przy otwierani drzwi wydostała się na korytarz i długo tam biegała uciekając przed strażniczkami, inna-Barbara Białostocka przyprowadzona do inspektora więziennego krzyknęła do niego ,,baczność''. [226] Szczególna była sytuacja tych kobiet, które poza murami pozostawiły dzieci. Jedną z nich była Genowefa Moczek, mająca trójkę dzieci. Jej sytuacja była szczególnie dramatyczna, gdyż cała jej rodzina została aresztowana-brat, siostra, i rodzice. [227] Przywożone na widzenia dzieci, nie poznawały swoich prawdziwych matek i wydzierały się z ich objęć, gdy na koniec widzenia na moment uchylano kratę oddzielającą, co fatalnie wpływało na więźniarki. Jedną z matek więzionych w Inowrocławiu była Ryszarda Z. Pochodząca z Lubelszczyzny, której dziecko wychowywała siostra, gdyż mąż został skazany na karę śmierci i został stracony. [228]
Część z kobiet nie była w stanie rano samodzielnie wstać, tylko skuliwały się z prycz na podłogę. Wkładanie nóg do sienników z sieczką powodowało swędzenie i krwawe rany od drapania, choć próbowano owijać nogi papierem toaletowym. [229] W okresie 1953-1955 niektóre kobiety były zupełnie łyse, nie miały nawet brwi [230] , inne traciły menstruację, bardzo tyły i cierpiały na bóle głowy. [231] (rel Białostocka). Otrzymywały na to specjalne zastrzyki. [232] Sporadycznie były kierowane na operacje lub leczenie do szpitala więziennego w Grudziądzu. [233] Komisja lekarska w Bydgoszczy przyznawała więźniarce 2-tygodniową dietę w postaci zwykłego chleba i większej ilości kawy. [234] O dużym szczęściu mogą mówić te, które poprzez bliskich załatwiły sobie leki z Międzynarodowego Czerwonego Krzyża -jak Helena Budziaszek- lub te, które otrzymały je w przesyłce od znajomych z zagranicy-jak Wanda Kelichen.[235] Administracja więzienna wprawdzie nie odsyłała tych przesyłek, ale oddawała je z oporami wyrażając zdziwienie, że MCK pomaga ,,wrogom'' lub nie dawała wody do popicia leków. [236] Nie podawano kobietom tych leków(na przykład parafiny do nacierania nóg), które otrzymywały w poprzednim miejscu osadzenia, co powodowało pogorszenie się stanu zdrowia. [237] Strażniczki różnie reagowały, gdy jakaś z więźniarek zgłaszała, że jest chora. Niekiedy odsyłano je do ,,tych, dla których pracowały''. [238] Z dostaniem się do lekarza zawsze były problemy, w najlepszym wypadku należało odczekać swoją kolejkę.
Opiekę zdrowotną sprawował dochodzący z miasta lekarz i sanitariusz. Jednym z lekarzy był Stanisław Mierosławski, który nie reagował na skargi więźniarek. Lidia Lwow, która zgłosiła się do lekarza z odmrożeniami, usłyszała radę: ,,nie trzeba było łazić po lesie.'' [239] Nie była leczona Janina Jelińska, zamiast tego przeganiano ją po schodach, podobnie jak nie leczono Ukrainki Eugenii Skap, która ciągle miała komplikacje ze złamaną wiele lat wcześniej podczas ucieczki nogą. [240] Podczas wizyt chorych kobiet lekarze przeważnie badali gardła i dawali pastylki w opłatkach. W przypadku szkorbutu więźniarka sama musiała pędzlować sobie jamę ustną. [241] Lekarz lub felczer, który pracował w więzieniu w okresie 1952-1955 nie rozpoznawał reumatyzmu, zapaleń stawów i mięśni. Kobietom zapisywał brom mówiąc, iż nic im nie dolega. Dopiero kategoryczne żądania więźniarek sprawiły, że sprowadzono do nich lekarza wojskowego o nazwisku Jesionowski, który w sposób fachowy zabrał się do leczenia a nawet kategorycznie zarządził umieszczenie chorych w szpitalach. [242] Było to już po ucieczce Józefa Światły. Tylko jedna z kobiet określiła traktowanie przez lekarza, jako bardzo dobre. [243] Choć ówcześnie obowiązujące przepisy przewidywały przerwy w odbywaniu kary ze względu na stan zdrowia autorowi nie udało się odnaleźć ani jednej osoby , która z nich skorzystała. Opiekę stomatologiczną sprawował w drugiej połowie 1953 roku posiadający kurs felczerski funkcjonariusz oddziałowy, który po mistrzowsku, choć bez znieczulenia rwał zęby. [244] To samo robił lekarz internista, ale wychodziło to mu dużo gorzej. [245] W tym też roku przywożono do więziennej Izby Chorych mężczyzn z obozu pracy przymusowej w Piechcinie. Jednym z nich był Kazimierz Jakimek, syn więzionej w Inowrocławiu Heleny Jakimek. Wcześniej napisał list z prośbą, iż chciałby przed śmiercią zobaczyć się z matką. Umożliwiono im krótkie widzenie, oboje wkrótce potem zostali zwolnieni. [246]
Na stan zdrowia wpływały też warunki higieniczne, zwłaszcza ważne dla kobiet. Pojemnik z nieczystościami opróżniano raz dziennie. W okresie izolatek nie dawano kobietom środków higienicznych, naczelnik więzienia w 1953 roku groziła karami za poplamienie służbowej odzieży. [247] Dopiero od końca 1953 lub nawet później na ,,wypiski'' można było zamówić artykuły higieniczne. Pół litra wody do mycia, którą co dzień rano dawano do cel, była zawsze zimna. Kąpiel w łaźni odbywała się rzadziej, niż raz na tydzień, brało w niej udział dwadzieścia i więcej osób. [248] Jej warunki pozostawiały wiele do życzenia, gorąca woda leciała tylko na początku, zbyt krótko, by zmyć z siebie mydło. [249] Strażniczki wychodziły i nie reagowały na nawoływania. Niektóre z kobiet z tą niewątpliwą złośliwością radziły sobie wycierając namydlone ciała ręcznikiem, co pozwalało uniknąć przykrego swędzenia. Po kąpieli zawsze następowała gruntowna rewizja osobista. [250]
Kobiety zdrapywały te kawałeczki mydła, którymi poprzednicy kobiet zalepiali mydłem pluskwy na ścianach i tym sposobem zdobywały niewielką jego ilość. W okresie ,,izolatek'' nie było mydła w celach, kobiety dostawały po kawałku przed kąpielą. [251] Przez pewien okres w latach 1953-1955 kobiety zamiast papieru toaletowego otrzymywały kawałki pociętych gazet. Ponieważ składały je i próbowały czytać administracja zaczęła dawać papier toaletowy. [252] Jednak cały budynek sprawiał wrażenie czystego i schludnego, nie było w nim na przykład pluskiew, jak to miało miejsce na Mokotowie i we Fordonie. [253]

[do góry]

ZGONY WIĘŹNIAREK

Nie wiadomo do dziś ile kobiet zmarło w Inowrocławiu na skutek chorób i zamachów samobójczych, gdyż nie ma dokumentacji więziennej z tego okresu. Zgony były starannie ukrywane, warunki panujące wewnątrz gmachu sprawiały, ze wynoszenie ciała słychać było tylko ze sąsiedniej celi. [254] Jedna ze zmarłych to młoda jeszcze inż. Maria Kolska pochodząca ze Lwowa skazana za zbieranie informacji dla Haliny Zwinogrodzkiej, która montowała siatkę wywiadu dla Delegatury. Zbierała dane o produkcji przemysłowej oraz o sytuacji politycznej oraz o ,,działalności demokratycznych partii politycznych''. [255] Już w trakcie transportu nie wyglądała zbyt dobrze, według określeń innych kobiet -,,chucherko''. [256] Istnieją sprzeczne przekazy, co do choroby, na którą zmarła, wymieniane są złośliwa anemia. [257] i uremia. [258] Dzień przed śmiercią(25 VI 1953) bezskutecznie prosiła o widzenie z naczelnik Obiałą. [259] Jej grób znajduje się na cmentarzu parafii pod wezwaniem Zwiastowania NMP. Na skutek nie leczonej w Inowrocławiu gruźlicy jelit zmarła 26 lutego 1952 Wanda Rostek, siostra skazanego na karę śmierci i straconego Zbigniewa Rostka z Gniewkowa. [260] Była skazana na 4 lata więzienia wyrokiem WSR w Bydgoszczy z dnia 11 04 1951 za to, że nie powiadomiła właściwych organów o działalności brata. Wraz z aresztowaną w tej sprawie Marią Męclewską przeziębiła żołądek w 1951 roku. Mimo, iż inne więźniarki zgłaszały, że jest konieczne dla niej inne wyżywienie i że ciągle boli ją żołądek, strażniczki nie zrobiły nic. Została zabrana do szpitala grudziądzkiego, gdy była już bardzo chora, ,,tak wycieńczona, jak papier taka biała''. [261] W grudziądzkim szpitalu leczono chore na otwartą gruźlicę inne więźniarki Inowrocławia, których nazwisk nie udało się ustalić-hrabinę z Kresów i żonę przedwojennego oficera, których stan był już beznadziejny. [262] Również Maria Męclewska chorowała ciężko po opuszczeniu więziennych murów. [263] Inna ofiara Inowrocławia to siostra Zofia Łuszczkiewicz ze Zgromadzenia Sióstr Szarytek. Po ośmioletnim pobycie w więzieniach Mokotowa, Fordonu, Inowrocławia została zwolniona okresowo w czerwcu 1956,wyniszczona fizycznie i nieuleczalnie chora. Zmarła 7 sierpnia 1957 roku, w złożonej przed śmiercią relacji określiła Inowrocław, w którym spędziła 3 lata łącznie z 13 miesiącami izolatki, jako ,,polski Oświęcim''. [264] Kilka lat po uwolnieniu zmarła na nowotwór Róża Chełmicka, jedna z trzech sióstr powiązanych ze straconym Edmundem Bukowskim z wileńskiego AK.W więzieniu cierpiała na odmianę choroby Burgera, zlokalizowaną w dłoniach. [265]
Inną przyczyną śmierci więźniarek były samobójstwa, ich rzeczywista liczba pozostaje trudna do ustalenia. Podstawowym czynnikiem powodujący samobójstwa była świadomość konieczności spędzenia wielu lat, czasem całego życia w nienormalnych, strasznych warunkach. Niekiedy stwierdzenie, że iż jest możliwość dokonanie aktu samobójczego, uspokajało. [266] W 1952 lub 1953 roku popełniła samobójstwo więźniarka Filipowska, która odbywała ośmioletni wyrok. Powiesiła się na kawałku metalu sterczącym z klapy u drzwi, podkurczając nogi z powodu wysokiego wzrostu. [267] Na wolności pozostawiła małoletniego syna. Według autorki relacji o jej śmierci-Marii Andres, którą również doprowadzono do stanu, w którym myślała o powieszeniu się na zdjętej z nogi onucy, ,,Filipowska była ofiarą potworności Inowrocławia''. [268] Dnia 12 marca 1953 powiesiła się Irena Kotulska, pochodząca z Podkarpacia kurierka AK, więziona w czasie wojny w Oświęcimiu i Ravensbrück, która po zakończeniu wojny wróciła do Polski ze Szwecji i została skazana na dożywocie. [269] Wcześniej była źle traktowana przez personel ,faktu jej zgonu nie udało się ukryć, inne kobiety słyszały rwetes towarzyszący znalezieniu zwłok. [270] Zamach samobójczy podjęła skazana na dożywocie Niemka, wieszając się na pasku z prześcieradła przymocowanego do jednego z pierścieni utrzymujących rury. [271] Została odratowana ,przed próbą samobójstwa przebywała w pojedynczej celi, choć inne więźniarki były już w celach 3-osobowych.Podczas rozmowy z inspektorem z Warszawy dowiedziała się, że dożywocie trwa 20-25 lat, została przeniesiona do kilkuosobowej celi, gdzie w nocy ponowiła próbę samobójstwa, a usiłujące przeszkodzić jej w tym więźniarki gryzła i kopała. W końcu została obezwładniona przez męskich strażników, którzy zakneblowali ją jej własnymi majtkami. Później wywieziono ją do Grudziądza z objawami choroby umysłowej. [272] Odratowane zostały tylko te z więźniarek, które próby samobójcze podjęły przebywając w celach kilkuosobowych. Samobójczyń było na pewno więcej, jedną z nich była piękna, postawna blondynka w średnim wieku mająca kilkunastoletni wyrok za działalność podziemną. [273] Brak dokumentacji więziennej z tego okresu nie pozwala na ustalenie liczby i danych osobowych samobójczyń.

Nie jest prawdą, iż nie było przepisów regulujących sprawy pochówku zmarłych więźniów. Od 1948 roku obowiązywał szczegółowo zajmujący się ta kwestią Zbiór przepisów Departamentu Więziennictwa MBP. Czy był przestrzegany? Spośród kilku zmarłych w Inowrocławiu więźniarek tylko jedna-Maria Kolska- ma grób. Ich zgony nie są odnotowane w miejscowym Urzędzie Stanu Cywilnego.

[do góry]

PRACA NA TERENIE WIĘZIENIA

W okresie 1952-1955 praca dla więźniarek z dużymi wyrokami(a tylko takie wtedy tam przebywały) była marzeniem. Niektóre kobiety gwałtownie domagały się pracy. Po tym, jak, Helena Jakimek(ur 1896) płakała i krzyczała ,że chce pracować i nie może dłużej wytrzymać w bezczynności, dostała zajęcie polegające na szyciu. [274] Podobnie było we Fordonie. W Inowrocławiu sytuacja zmieniła się w 1954 roku, gdy po dwóch latach izolacji połączono więźniarki po trzy w celach. Dopiero wtedy tylko niektóre z uwięzionych mogły liczyć na jakieś zajęcie, którego otrzymanie uzależnione było od jej postawy politycznej. Naczelnik więzienia w opinii dotyczącej Janiny Wasiłojć z dnia 21 czerwca 1954 napisała między innymi: ,,w tutejszej jednostce do tego czasu żadną pracą objęta nie była, ze względu na jej chwiejny stosunek do władzy ludowej.'' [275] Jednym z miejsc pracy była kuchnia, do obowiązków tam zatrudnionych należało poza gotowaniem posiłków mycie kotłów i szorowanie podłóg. Trwało to od rana do wieczora. Najcięższą pracą było szorowanie kotłów po kaszy i kawie. [276] Mycie podłogi z ceramicznych płytek odbywało się za pomocą zimnych mydlin z pralni, ale ponieważ nie dawało to spodziewanego efektu kobiety używały do mycia własnego mydła kupowanego na ,,wypiskę''. [277] Do obowiązków kobiet pracujących w kuchni poza przygotowaniem posiłków należało też noszenie kubłów z zupą i nalewanie jej do misek na korytarzu więziennym. Wielkość nakładanych porcji była wyznaczona, najczęściej była to jedna chochla. Roznoszenie żywności było uciążliwe, następnego dnia kobiety odczuwały sztywność rąk. [278] Gdy w kuchni nie było chwilowo strażniczki kobiety wyrabiały sobie z mąki zasmażkę do zup, co nie było to dozwolone.
Innego rodzaju zajęciem było wytwarzanie z dostarczanych materiałów ozdoby choinkowe, kotyliony, maskotki, miniaturowe figurki ludzkie. [279] Nie wiadomo, co dalej się z nimi działo, część z nich zabierały dla siebie strażniczki. Więźniarki wytwarzały z różnych tkanin także siatki na głowę w motylki lub bławatki, zwierzaki( zajączki i kurczaki) oraz bazie i pisanki. W te pracę wkładały swoją fantazję i umiejętności. Kleiły także paski folii w klaserach, wcześniej pytano je czy chcą pracować. [280] Oczywiście nie otrzymywały żadnego wynagrodzenia za swoją pracę. Również w końcowym okresie pobytu niektóre z więźniarek robiły na zamówienie obrusy dla personelu. Dostarczano im szydełko i wzór, według którego robiły obrusy na modne wtedy okrągłe stoły. Również i na tym polu więźniarki były narażone na przestępstwa strażniczek. Ryszarda Korniak, która przez miesiąc robiła obrus dla naczelnik Obiałowej, nie dostała od niej za to zapłaty. Obiałowa została przeniesiona i nie zostawiła dla Korniakowej pieniędzy. [281] Pod koniec pobytu w Inowrocławiu kilka więźniarek- Halina Żelazowska, Anna Rozwadowska, Irena Michałowska pracowało w więziennym magazynie. [282] Pomiędzy jesienią 1953 a wiosną 1955 niektóre prały w baliach i wieszały na terenie obiektu odzież więźniarek. Praca, choć ciężka miała dobry wpływ na samopoczucie kobiet. [283] Jednocześnie tylko jedna zaufana więźniarka kryminalna prała odzież personelu więziennego. [284] Więźniarka Skarżyńska wydawała książki w bibliotece. [285]

[do góry]

REPRESJE

Niewątpliwie najcięższą z represji, jakie spotkały kobiety w Inowrocławiu był 13-miesięczny pobyt w izolatkach, jaki odbyły od sierpnia 1952 do końca września roku następnego. Niektóre z więźniarek twierdzą, że spędziły w izolatkach półtora roku. [286] Po jego zakończeniu, więźniarki umieszczono w 3-osobowych celach i zaczęto wypuszczać na spacery. Jak wspomina jedna z kobiet: ,,Trudno było się po roku poznać. Po roku zaszczuci wszystkieśmy ogromnie schudły i z tego, że nie było wiadomo co nas czeka.( )Najgorszy był wyraz oczu. Wszystkieśmy miały oczy jakby wariatek''. [287] Różne, w zależności od odporności psychicznej więźniarek, były formy obrony przed depresją wynikającą z izolacji i ciężkich warunków. Często było to powtarzanie w pamięci wierszy, przypominanie zdarzeń z przeszłości, przemyślenia religijne. W tych jakże trudnych warunkach niektóre miały jeszcze tyle hartu ducha, by przez określony czas wyrzec się pewnych, przynoszących pewną ulgę czynności. W przypadku Ruty Czaplińskiej było to wyrzeczenie się mówienia wierszy i wyglądania przez szparę okienną w okresie czterech tygodni Adwentu. [288] Dla uwięzionych takie decyzje były oznaką wolności wewnętrznej, gdyż tylko tej nie można było im odebrać w miejscu, gdzie przebywały. Takie działania podejmowały z powodzeniem tylko najsilniejsze z nich, inne poddawały się depresji, jeszcze inne podejmowały próby samobójcze.
Powodem raportu, czyli zawiadomienia Naczelnika przez oddziałową o wykroczeniu był nawet głośny śmiech w celi, piśnięcie lub niegłośne śpiewanie piosenek partyzanckich. [289] Jedną z form represji była konieczność noszenia ciężkich często za dużych lub pękniętych drewnianych butów, choć nie dla wszystkich było to dokuczliwe. [290] Chodzenie w nich szczególnie po schodach, czego wymagały strażniczki, było niewygodne i trudne, a także sprawiało hałas. Z tego powodu naczelnik Obiałowa karciła więźniarki i nakazywała wystawianie drewniaków poza celę. [291] Latem, gdy było dość ciepło więźniarki w celach chodziły boso. Karą za podnoszenie głowy do góry w trakcie spaceru było najpierw kilkukrotne przegnanie schodami z parteru na piętro i z powrotem a następnie umieszczenie w karcu. [292] Za pukanie alfabetem Morsa karano umieszczeniem w karcu lub w dużej, szczytowe a przez to zimnej celi, szczególnie dotkliwie odczuwalne było to jesienią i zimą. [293] Po powrocie z łaźni niektóre, być może uznane za najbardziej nieposłuszne, zastawały sieczkę z sienników wyrzuconą na podłogę. Zbierano ją miską do jedzenia, a kurz wgryzał się w gardło i atakował oczy. [294] Rewizje miały miejsce także w nocy, więźniarkę wyprowadzano na korytarz, kazano rozebrać się do naga i stać twarzą do ściany. W tym czasie strażniczki drobiazgowo rewidowały całą odzież, oraz wysypywały na beton całą zawartość siennika mieszając ją z pościelą, ręcznikiem, produktami żywnościowymi. [295] Po rewizji więźniarka miała obowiązek posprzątać celę, najtrudniejsze było powkładanie sieczki do siennika. [296] Więźniarki nie miały spokoju nawet w nocy, naczelnik Obiałowa sprawdzała czy np. skazana Budziaszek nie kręci sobie włosów! Wcześniej obiecywała jej, że w Inowrocławiu zapomni o kręceniu włosów, nauczy się dyscypliny i ,,wyjdzie na ludzi''. [297] Najczęstszą formą kary było umieszczenie w karcu, gdzie znajdowało się twarde łoże bez żadnych dodatków, na którym trzeba było spać. Szczególną formą represji były prowokacje. Naczelnik Obiała próbowała wciągnąć do rozmowy o Katyniu Jadwigę Malkiewiczową sugerując nachalnie, iż jej brat, stracony Adam Doboszyński był jednym z ,,twórców'' Katynia(!).
[298] Jakiekolwiek stwierdzenie więźniarki o tym, że sprawcami Katynia nie byli Niemcy, groziło nowym wyrokiem.
Swoista, szczególnie niebezpieczną i perfidną represją była działalność w więzieniach tzw. działów specjalnych, które rozpracowywały więźniów i funkcjonariuszy poprzez działanie agentury. Wśród więźniów konfidentów dominowali pospolici i skazani za współpracę z Niemcami, ale byli też polityczni. Działy specjalne w więzieniach i obozach podlegały referatom specjalnym w WUPB, a te Wydziałowi Specjalnemu Departamentu VI MBP w Warszawie. Ich działalność na wszystkich szczeblach była tajna. ,,Organizowanie pracy agenturalnej'' w niektórych więzieniach, gdzie odbywali karę więźniowie polityczni rozwinięte było do monstrualnych rozmiarów. Niekiedy ,,spec'' wzywał kobiety pytając wprost , co się dzieje na celi i czy wszystkie więźniarki są sympatyczne. [299]
Nie ulega wątpliwości, że część więźniarek politycznych Inowrocławia zdecydowała się na współpracę z administracją więzienną i donosiła na swoje koleżanki. Nie ma jednoznacznej opinii, co do ich ilości. Jedna z kobiet stwierdziła, iż ,,było dużo takich osób, które donosiło''. [300] , inna, że ,,takie też były'' [301] , wreszcie, że ,,donosicielstwo kwitło, ale akurat nie bardzo w Inowrocławiu''. [302] Można się tylko domyślać, jak przebiegał werbunek, z pewnością nie zawsze był to łagodny nacisk w postaci np. obietnicy wcześniejszego zwolnienia .W literaturze wspomnieniowej nie brak opisów zdarzeń, gdy wydanie zgody na przeprowadzenie zabiegu niezbędnego dla ratowania życia więźnia uwarunkowane było od wyrażenia zgody na współpracę z działem specjalnym.
W tamtych latach nie było jeszcze techniki umożliwiającej podsłuch w celach, stąd donoszące osoby często wychodziły ,,do doktora'' , co budziło podejrzenia pozostałych i w praktyce demaskowało donosicielki. [303] Te więźniarki, które spędziły już jakiś czas w więzieniu we Fordonie, już tam dokonały rozpoznania konfidentek, które potem znalazły się w Inowrocławiu. W swych wspomnieniach nazywają je ,,niepewnymi'', co jednak może świadczyć o braku ostatecznej pewności, co do ich roli. Mimo tego ostrzegały przed nimi inne kobiety za pomocą pukania. [304] Przedmiotem donosów były informacje o przesyłaniu grypsów lub ciasta zrobionego z kawy, wody i cukru, ukrytej igle, nożyku zrobionym z blaszki po konserwach. [305] Jakie były przyczyny nawiązania współpracy? W przypadku jednej z nich były to ciężkie przeżycia wojenne, do których doszły następne, już po aresztowaniu: śmierć matki i rozwód, nieleczona w więzieniu choroba, a także odsunięcie się od niej innych kobiet. [306] Inną przyczyną mógł być pojawiający się w specyficznych warunkach więziennych głód męskiego towarzystwa. Na twarzach niektórych z donosicielek pojawiały się dobrze zapamiętane przez inne kobiety radość, podniecenie, nadzieja, że będą mogły porozmawiać z mężczyzną. [307] Co ciekawe osoby donoszące były często gorzej traktowane przez strażniczki, które nie ukrywały pogardy dla nich. [308] W niektórych przypadkach donosy mogły mieć tragiczne skutki-tak było w przypadku Haliny Hajdukiewiczowej, na którą jedna z więźniarek złożyła donos, że udaje nadciśnienie. Felczer wyrażał zdziwienie, że w takim stanie pozostaje w więzieniu, skoro władze więzienne z Bydgoszczy nakazały jej natychmiastowe zwolnienie. Ostatecznie została odwieziona pod eskortą do miejsca zamieszkania w Krakowie. [309] Donosy miały tragiczne skutki także dla donosicielek, , jedna z nich popełniła samobójstwo, choć były również inne przyczyny tego kroku. [310]
Temat donosicielstwa, niezwykle trudny i drażliwy jest pomijany w większości relacji byłych więźniarek, prawdopodobnie nie doczeka się dokładnej analizy, również z powodu niemożności weryfikacji na ten temat pochodzących z relacji kobiet urzędowymi dokumentami. Nie wiadomo zresztą, czy one jeszcze istnieją. Dlatego w tej pracy autor celowo opuścił dane personalne ewentualnych donosicielek. Trudno do dziś stwierdzić, które z zadań działów specjalnych były ważniejsze dla kierownictwa: czy te, zapobiegające buntom, ucieczkom i otrzymywaniu oprze więźniarki niepożądanych informacji, czy te zabezpieczające Straż Więzienna przed wrogimi wpływami, czy te zmierzające do wydobycia nieujawnionych w czasie śledztwa informacji o ludziach i organizacjach.

[do góry]

POSTAWY PERSONELU

Programowo wrogi stosunek funkcjonariuszy Służby Więziennej do kobiet miał kilka przyczyn :po pierwsze wrogość dyktowały względy ideologiczne. Znaczna część kadry dowódczej Służby Więziennej stanowili komuniści, a więziennictwo podlegało Ministerstwu Bezpieczeństwa Publicznego. Po drugie u wielu funkcjonariuszy SW wrogość miała silne podłoże uczuciowe i emocjonalne, wynikające z czasów wojny lub wcześniejszych. Trzecim powodem w złego stosunku do uwięzionych, przesądzającym o powodzeniu wpajanej im nienawiści do wrogów klasowych i karłów reakcji był niski poziom wykształcenia funkcjonariuszy. W 1948 roku aż 16 % funkcjonariuszy było analfabetami lub wtórnymi analfabetami, dwa lata później aż 49 % nie miało ukończonej szkoły podstawowej. [311] W 1951 roku ponad 80% kadry oficerskiej, w tym większość naczelników więzień nie posiadało wykształcenia średniego. [312] Zdecydowana większość byłych więźniarek podkreśla, że strażniczki były różne. W najcięższym okresie strażniczki nie tylko, że nie udzielały żadnej pomocy, ale i nie reagowały na zgłaszane choroby, nawet, gdy groziło to śmiercią. [313] Oddziałowe nie słuchały próśb więźniarek o zmianę ciemnego pieczywa na jasne dla Wandy Rostek i Marii Męclewskiej, co wraz z chorobami doprowadziło do śmierci tej pierwszej. [314] Często urządzały rewizje -osobiste i w celach, popychały więźniarki niosące miski z zupą. Po tym, jak jedna z kobiet udawała zmarłą, rozłoszczona strażniczka powiedziała ,,Myślałam, że ta k...już nie żyje''. [315] Jedną z sióstr Hajdukiewicz, która miała amputowaną nogę, strażniczki zmuszały do wycierania wody na posadzce. [316] Wśród strażniczek zdarzały się nawet sympatyczne. Jedna z nich na pytanie więźniarki, ,,co będzie na kolację?'', odpowiadała, że ,,jej przykro, gdyż tylko to i to, ale jutro będą listy''. Po jakimś czasie została przeniesiona na wieżyczkę obserwacyjną, co uniemożliwiło jej kontakt z więźniarkami. [317] Swojej sympatii do więźniarek nie ukrywała sierżant Leokadia Janicka, poznanianka, w czasie wojny żołnierz AK. Po ogłoszeniu wiadomości o śmierci J. Stalina kiedy oddziałowe nakazały więźniarkom stanie na baczność przez krótki czas, mówiła do uwięzionych :,,już nie długo ich panowania''. [318] Za okazywanie pomocy została zdegradowana do stopnia plutonowego a później przeniesiona do Poznania. [319] Maria Andres zapamiętała inną przyjazną strażniczkę, która wprawdzie niczym nie pomogła więźniarkom, ale traktowała je po ludzku, choć informowano ją że wieźniarki to dziecibójczynie. [320] Wcześniej mówiono jej, że więźniarki są dzieciobójczyniami. Jedna ze strażniczek podczas opróżniania kibli nie zauważała podawanych prezentów i grypsów. [321] Niekiedy ,,normalne'' strażniczki miały chwile ,,słabości''. Jedna z nich, dość tęga oddziałowa płakała razem z Walerią Rawdo i jej matką podczas widzenia. Innym razem mężczyzna, który pilnował kobiety w czasie spaceru, pozwolił więźniarce skorzystać z lusterka. [322] Niektóre ze strażniczek gwałtownie reagowały, gdy zostały rozpoznane na wolności. Jedna z nich, Adamska występując w cywilu została rozpoznana przez byłą więźniarkę wkrótce po jej zwolnieniu w okolicy Gniewkowa, podczas pilnowania więźniarek. Zagroziła wtedy więźniarce odpowiedzialnością karną. [323] Inna strażniczka pracowała po 1956 roku jako dozorczyni w przedszkolu. [324] Generalnie można stwierdzić, że zachowanie strażniczek wobec więźniarek politycznych było różne, ale na ogół wrogie. Analizując to zagadnienie trzeba pamiętać, że ich działania nieraz były kontynuacja działań prowadzonych przez inne służby podległe MBP. Odnosi się to zwłaszcza do działów specjalnych prowadzących werbunek konfidentów więziennych i fałszywych świadków dla potrzeb procesowych , dochodzenia i śledztwa, a także stałe , codzienne rozpracowywanie więźniów i pośrednio ich rodzin. Działy polityczno-wychowawcze obok indoktrynacji stanowiącej ich główne zadanie, prowadziły również rozpracowywanie więźniów, określane jako ,,rozpoznanie osobowości''. [325]
Stanowiska naczelników wszystkich więzień, nie tylko tych, gdzie izolowano politycznych, znajdowały się w nomenklaturze rządzącej PZPR. Opinie o kandydatach na te stanowiska wydawał Wydział Specjalny Departamentu Więziennictwa MBP. [326] W najcięższym dla więźniarek okresie(VIII 1952-IX 1953) naczelnikiem więzienia była chor. H. Obiała , a jej zastępcą do spraw polityczno-wychowawczych chor. J. Maciejewska .Obiałowa pracowała wcześniej we Fordonie najpierw jako oddziałowa, a następnie zastępca naczelnika do spraw polityczno-wychowawczych. Już tam miała opinie surowej i wrogiej wobec osadzonych. [327] Jej gabinet znajdował się na parterze więziennego gmachu. Na początku lat 50-tych liczyła około czterdziestu lat, miała czarne kręcone włosy i - jak wspomina jedna z więźniarek -,,końską gębę''. [328] Inna więźniarka określa ją w następujący sposób: ,,była szczupła, chodziła w zielonym mundurze, miała krzywe usta, a jeszcze bardziej nos. Ona dobrze pilnowała, zaglądała wiecznie przez wizjery''. [329] Przez więźniarki została zapamiętana jako antypatyczna, zimna i bezwzględna, źle nastawiona do więźniarek, co wpływało również na postępowanie jej podwładnych. [330] Jej charakter dobrze obrazują zapamiętane przez uwięzione incydenty. Wezwanej do siebie nowej więźniarce - Marii Maciąg-Kobierzyckiej - odczytała, że,, jest wrogiem Polski Ludowej i jako element wrogi i uparty została przysłana do Inowrocławia, gdzie pozostanie tak długo, aż zdechnie''. [331] Siostrze zmarłej Maryli Kolskiej oświadczyła: ,,w przeddzień śmierci chciała się ze mną zobaczyć, ale nie miałam do niej czasu przyjść''. Innej więźniarce podarła pożegnalny list od umierającej matki. [332] Chyba jedynym pozytywnym zachowaniem Obiałowej, było załatwienie przewiezienia Janiny Jelińskiej na badania do Bydgoszczy, gdzie stwierdzono konieczność natychmiastowego jej zwolnienia [333] ,choć nie jest to do końca pewne. Obiałowa na pewno nie była tylko nie mającym nic do powiedzenia narzędziem do administrowania, ale miała istotny wpływ na sposób funkcjonowania więzienia. Specjalnością Obiałowej były wizyty w celach, podczas których z reguły szukała pretekstu do ukarania więźniarki. W celi zajmowanej przez Marię Szelągowską był nim zakurzony wywietrznik, umieszczony tak wysoko, że nie można było go dosięgnąć, innym razem niedawno myty stół, na którym według niej ,,brud aż się lepił''. [334] Obiałowa nie znosiła skarg więźniarek składanych podczas inspekcji przeprowadzanych przez urzędników spoza więzienia. Gdy Teresa Biczyńska powiedziała o braku ciepłej wody do mycia, kilkuminutowych spacerach i zimnie w celi została wezwana do naczelnik i po tej wizycie nie wróciła już do wspólnej celi. Jej rzeczy zostały zabrane przez strażniczki , a ona sama znalazła się znów w pojedynczej celi. [335] Odstępowała od ukarania więźniarki, gdy nie złapała jej podczas ,,wykroczenia'': nie ukarała Krystyny Widelskiej za pukanie w ścianę i okrzyki w pierwszy dzień świąt Wielkanocy. [336] W styczniu 1955 roku nie oddała Jadwidze Janiszowskiej paczki nadesłanej od siostry z Kanady, ciepła odzież powędrowała do depozytu a produkty żywnościowe, głównie słodycze zostały ,,zakwestionowane'', Janiszowska nigdy ich nie otrzymała, choć musiała podpisać pokwitowanie otrzymania paczki. [337] Obiałowa wielokrotnie powtarzała, że jej ojciec przed wojną był więziony przez sanację za komunizm i po wypuszczeniu był tak głodny, że ,,szedł trzymając się muru z osłabienia, a wy tu się jeszcze skarżycie''. [338] Jeszcze przed likwidacją oddziału izolacyjnego dla kobiet została przeniesiona z Inowrocławia , prawdopodobnie do Bojanowa, gdzie tworzono więzienie dla młodocianych kobiet.
Podczas końcowego okresu pobytu więźniarek politycznych w Inowrocławiu, najprawdopodobniej przez pół roku, na przełomie 1954 i 1955 roku naczelnikiem był mężczyzna nazywany przez więźniarki ,,Cyganem'', który wśród nich cieszył się lepszą opinią niż Obiałowa. [339] Jego zastępcą był Z. Matusiak. [340] Po 1956 roku jedna z więźniarek , Stanisława Rachwał zawiadomiła prokuraturę o znęcaniu się Obiałowej nad uwięzionymi, ale z powodu niechęci Ryszardy Szelągowskiej do składania zeznań najprawdopodobniej sprawa nie miała dalszego ciągu. [341]
Grozę wśród uwięzionych budziła oddziałowa Kozakowa, nazywana przez więźniarki ,,potworem'', ,,volksdeutschką'' i innymi epitetami. Miała ponad 30 lat, orli nos, była dość wysoka, ale nie tęga .Często wchodziła do cel i tam krzyczała na więźniarki, by nie było tego słychać na korytarzu. [342] Znana była jako ta, która chętnie karała dyscyplinarnie, np. gdy któraś z więźniarek weszła na czarny gumolit jej ulubionym zawołaniem było: ,,wy śpiące królewny, jak chodzicie?'' [343] Znana była z gorliwości zaglądania do cel przez wizjery. W miarę upływu czasu jej zachowanie stawało się łagodniejsze i grzeczniejsze ,podczas konwojowania więźniarek politycznych Inowrocławia do Fordonu w 1955 roku chodziła po przedziałach pociągu z torba sanitarną i pytała czy kogoś boli głowa. [344] Po 1956 roku stanęła przed sądem i została skazana na 7 lat więzienia za znęcanie się nad kobietami i przyczynienie się do śmierci jednej z nich. [345] Najprawdopodobniej był to jednostkowy przypadek ukarania funkcjonariusza z Inowrocławia, nie wiadomo zresztą, czy Kozakowa odbyła karę.
Wizytujący w latach 1952-1955 inspektorzy z Warszawy, którzy teoretycznie mieli czuwać nad przestrzeganiem praworządności w więzieniach, nie reagowali na skargi więźniarek, na przykład te, dotyczące głodu. [346] Inspektor przyjeżdżający na inspekcję chodził po celach wspólnie z oddziałową. Przed otworzeniem celi dowiadywał się wymiaru wyroku, następnie więźniarka stojąc na baczność meldowała się. Wtedy z ust inspektora padało kilka nieprzychylnych uwag i dopiero w tak wytworzonym klimacie padało pytanie o skargi i zażalenia. Niekiedy więźniarki były tak zastraszone, że zapominały swojego nazwiska bądź zachowywały się nietypowo, np. krzyczały ,,baczność'' do komisji. [347] Przyjazdy komisji, nasilały się wraz z rosnącą liczbą samobójstw i chorób psychicznych. Jednak ich kontakty z więźniarkami musiały jeszcze pogłębiać ich złe nastroje. Podczas jednej z inspekcji towarzyszka inspektor krzyczała na więźniarkę: ,,Dobrze wam tak. Dlaczego nie zmieniliście jeszcze światopoglądu? Czy nie chcecie się wykazać, zatwardziała reakcjonistko?'' [348]
Prawdziwy najazd komisji zaczął się na wiosnę 1954 roku. Ich członkowie wypytywali więźniarki o ich prośby, proponowali gazety do czytania. Wiązało się to ze stopniową polityczną odwilżą. Podczas rozmów zadawali pytania w rodzaju: ,,Czy nie żal wam młodych lat?'', ,,Czy nie żałujecie tego, coście robiły?'', ,,Czy uważacie, że słusznie siedzicie w tym więzieniu?'' .W przypadku odpowiedzi przeczącej kobietom obiecywano dalsze pozbawienie wolności. [349] Kobiety mogły też usłyszeć, że są gorsze od prostytutek. [350] Podobny charakter miały rozmowy z prokuratorami, którzy w latach1954-1955 odwiedzali więzienie rozmawiając z kobietami w celach bez świadków wyrażali współczucie z powodu ich ciężkiej doli. Badano również postępy ,,resocjalizacji'' uwięzionych, jedną z nich, siostrę partyzanta wypytywano, jakiej pomocy udzieliła bratu i czy on robił dobrze. Na rozmowy wzywał również oficer polityczno-wychowawczy. Jedna z więźniarek zapytał, czy wierzy w Trójcę Świętą? Na co otrzymał odpowiedź: ,,Są dwie Trójce, Przenajświętsza i druga Hitler-Stalin-Bierut. Wierzę w Trójcę Przenajświętszą''. [351] Trzeba jednak przyznać, że takie postawy więźniarek zdarzały się rzadko. Z młodymi więźniarkami już po okresie izolatek, który trwał do samego końca 1953 roku, prowadził w osobnym pokoju rozmowy ,,wychowawcze'' zastępca naczelnika ds. polityczno-wychowawczych.
Stopniowo rygory ulegały osłabieniu, jesienią 1955 roku więzień Jan Zamoyski, który wykonywał na terenie obiektu naprawy elektryczne wchodził między innymi na oddział kobiecy i mógł prowadzić z kobietami krótkie rozmowy. Spotkał tam dwie swoje znajome, które - jak stwierdza - dzielnie i godnie znosiły uwięzienie: Helenę Abakanowicz i Zofię Michałowską z Warszawy. Obie pracowały również w kuchni. [352] W tym okresie, według niego więzienie w Inowrocławiu było spokojne, niezbyt duże a personel przejawiał mniej ambicji i gorliwości. [353] Kobiety, które jeszcze wtedy przebywały w Inowrocławiu musiały stanowić niewielką grupę, gdyż większość wywieziono ciężarówkami do Fordonu 18 III 1955. Niektóre z kobiet twierdzą nawet, że wtedy wywieziono wszystkie więźniarki polityczne [354] , ale jest to wątpliwe, choćby z tego względu, iż jedna z więźniarek, Maria Andres zapamiętała powrót do Fordonu pociągiem. [355] Inna określa termin opuszczenia Inowrocławia i przyjazdu do Fordonu na krótko przed Bożym Narodzeniem 1955. [356] Na tę datę wskazują również wspomnienia Jana Zamoyskiego. [357] Przybycie do Fordonu, gdzie panowały zgoła inne warunki, był dla niektórych z kobiet wstrząsem większym niż wypuszczenie na wolność. Fordon robił na nich wrażenie, sympatycznego folwarczku, gdzie po siedmiu latach pozbawienia wolności nie odczuwały dolegliwości więziennych. [358]
Zdecydowana większość kobiet więzionych w Inowrocławiu odzyskała wolność na mocy przepisów Ustawy amnestyjnej z 27 kwietnia 1956 roku. Na jej mocy zostali zwolnieni więźniowie skazani na kary powyżej 10 lat więzienia i od wielu lat odbywający karę. Według oficjalnych danych uwolniono wtedy 36 tys. osób, w tym 7 tys. ,,politycznych''. [359] Przepisów ustawy amnestyjnej z 22 listopada 1952 nie stosowano wobec kobiet z wysokimi wyrokami, jakie przebywały w Inowrocławiu. Kobietom opuszczającym więzienie we Fordonie ,,spec'' raz surowo, raz dobrotliwie zabraniał mówić o swych przeżyciach, szczególnie tych dotyczących Inowrocławia. Było to częścią nagminnie stosowanej praktyki polegającej na zapoznawaniu zwalnianego z odpowiedzialnością grożącą w przypadku przekazywania wiadomości odnośnie tego wszystkiego, co przeżył podczas odbywania kary. Formularz zawierający zobowiązanie do nieprzekazywania wiadomości stanowiących ,,tajemnicę państwowa'' i zawierający sankcję za jego niedotrzymanie był wręczany więźniowi do podpisu przez naczelnika więzienia.

[do góry]

PO UWOLNIENIU

Pełne odtworzenie losów kobiet więźniarek Inowrocławia nie jest już możliwe. Większość z nich znalazła się potem w więzieniu fordońskim, gdzie z reguły nawiązały bliższe więzy, które zaowocowały w przyszłości. Przez długi okres, w warunkach absolutnej izolacji w Inowrocławiu, nie było możliwe nawiązanie jakichkolwiek kontaktów. Część z nich stamtąd zwolniono, część nie przeżyła morderczych warunków, inne zmarły wkrótce po uwolnieniu, a jeśli żyją do dziś, to często nie chcą mówić o swych przeżyciach. Dlatego można przypuszczać, że o ile kobiety te nie ,,odnalazły się'' po odzyskaniu wolności , to jedyne informacje o nich znaleźć można w archiwaliach, o ile oczywiście te ocalały do tego czasu.
Zwalniane w latach 1955-1958 (,,rekordzistka'' -Krystyna Metzger w 1961 roku) rozjechały się do swoich rodzin, największa ich liczba mieszkała w Warszawie. Początkowo, w radosnej atmosferze popaździernikowej ,,odwilży'' spotykały się najpierw w staromiejskiej kawiarni ,,Krokodyl'', a później w kawiarence przy ulicy Marszałkowskiej, którą prowadziło małżeństwo b. więźniów politycznych. [360] Jedna z nich-Halina Sosnowska otworzyła zakład krawiecki, dając w ten sposób możliwość pracy bezrobotnym koleżankom. Stopniowo, w miarę postępującej ,,normalizacji'' po 1956 roku, której jednym z przejawów była inwigilacja ich miejsc spotkań, kontakty przeniosły się na teren mieszkań prywatnych. Najczęstszymi miejscami spotkań były mieszkania Ireny Bukowskiej, Zofii Franio, Janiny Sławińskiej, Ryszardy Szelągowskiej , Marii Kobierzyckiej , Barbary Otwinowskiej. [361] W spotkaniach brały udział również osoby spoza Warszawy, ale nie były ich zbyt wiele. W Krakowie razem zamieszkały siostry Hajdukiewicz, córki generała z okresu II RP, jedna z nich, Sylwia po wyjściu za mąż nosiła nazwisko Rzeczycka.[362] Jednak znaczna część nie brała udziału w tych spotkaniach, uwolnienie traktowały jako koniec koszmaru, do którego nie chciały już wracać. Stawały przed koniecznością nadrobienia tego wszystkiego, co straciły przebywając w odosobnieniu: zdobycia wykształcenia, zatrudnienia, założenia rodziny. Wiele z nich przez szereg lat nie mówiło z nikim o pobycie w więzieniu. Ich dzieci dowiadywały się o tym w wieku 20 lat. [363] Charakterystyczna jest tu wypowiedź jednej z nich: ,,przez kilkanaście lat po wyjściu z więzienia nie mogłam nawet myślami wracać do tamtych czasów, lecz z biegiem lat, pomału zaczęłam nawiązywać kontakty z koleżankami więziennymi.[364] Poza Warszawą byłe więźniarki nie stworzyły własnych środowisk, niektóre, jak np. Aniela Gliniak z Jarosławia były ciągle inwigilowane i nachodzone. [365] Wszystkie zwalniane kobiety więźniarki polityczne pozostawały w kręgu zainteresowań wiadomych służb. Według zaleceń Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w okresie trzech miesięcy przed planowanym zwolnieniem, administracja więzienna zobowiązana była wysłać do właściwego miejscowo Urzędu Bezpieczeństwa zawiadomienie o tym fakcie. Poza informacją o nadchodzącym terminie zwolnienia w odpowiednim formularzu znajdowały się bardzo dokładne dane dotyczące jego osoby wraz ze zdjęciem. [366] Znajdowały się tam także dane tych wszystkich osób, które nawiązały jakikolwiek kontakt z więźniem, np. napisały list, przybyły na widzenie, wysłały pieniądze lub paczkę. Zbieranie tych danych nakazywało Zarządzenie nr 15 Dyrektora Departamentu Więziennictwa MBP z 1 stycznia 1950 roku wraz z późniejszymi uzupełnieniami. [367] Informacje o nich poza danymi personalnymi zawierały dane zdobywane drogą konfidencjonalną dot. różnych zagadnień ich życia. W 1978 roku zrodził się pomysł napisania relacji i wspomnień dotyczących także pobytu w inowrocławskim więzieniu. Ryzyko z tym związane wzięły na siebie mieszkające wspólnie Helena Abakanowicz i Janina Czarnecka. Od tego momentu, mimo protestów i obaw niektórych byłych więźniarek, rozpoczęła się żmudna, lecz jakże potrzebna praca nad dokumentowaniem ich losów . [368] Pierwsza wydrukowana wzmianka o więzieniu izolacyjnym w Inowrocławiu w latach 1952-1955 znalazła się w drugoobiegowej ,,Karcie'' w latach osiemdziesiątych. Pismo wydrukowała list Ruty Czaplińskiej do Seweryny Szmaglewskiej, napisany wkrótce po opuszczeniu więzienia. [369] Dopiero po 1989 roku, gdy powstał Związek Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego możliwe było normalne zbieranie relacji i wspomnień dotyczących Inowrocławia. Dzięki niezwykłej pracowitości i uporowi środowiska b. więźniarek politycznych od początku 1993 roku ukazało się około 60 numerów pisma ,,Nike'' oraz wydano monografię ,,Zawołać po imieniu'', poświęconą losom b. więźniarek politycznych. Dzięki tym inicjatywom znaczna część relacji i wspomnień nie przepadła. Charakterystyczna dla postaw niektórych byłych więźniarek jest następująca wypowiedź: ,, Ja od tych cierpień uciekałam, nie miałam w życiu na nie czasu, nie mam w sobie ducha kombatanctwa. Zawsze patrzę przed siebie, a nie za siebie''. [370] Niestety, nieliczne żyjące do dziś więźniarki przeważnie nie chcą z różnych powodów przekazywać relacji o swoim pobycie w tutejszym więzieniu. Odmówiły przekazania relacji między innymi: Janina Wasiłojć, Ewa Stolarska, Irena Szajowska, Cecylia Mioduszewska- Dyzio, Maria Kobierzycka- Maciąg)Utrudnia to i tak niełatwą pracę tych nielicznych historyków, którzy próbują zmierzyć się z tym tematem.

[do góry]

NIEMKI, VOLKSDEUTSCHKI, SKAZANE ZA WSPÓŁPRACĘ Z NIEMCAMI

W latach 1945-1949 w Inowrocławiu było więzionych, co najmniej 324 osób podejrzanych lub skazanych za podpisanie tzw. volkslisty. [371] W latach 1945-1949 osadzono w inowrocławskim więzieniu nie mniej niż 280 kobiet. [372] Pierwsze Niemki Braunlich Anna(1892), Schen Marga(1919) i Jaus Marta(1895) zostały uwięzione już w styczniu i lutym 1945 roku oraz Erna Endel (r.1911), osadzona 14 marca tegoż roku. [373] Wśród więźnionych kobiet- Niemki i volksdeutschki stanowiły mniejszość. Odnotowany jest tylko jeden zgon w więzieniu z tej grupy. Była to Lidia Bucholz(1892),która zmarła 27 maja 1945 roku, po 9 dniach pobytu w nim. [374] W okresie pierwszych czterech powojennych lat miało miejsce nie mniej niż 78 zgonów. [375] Wśród więzionych do 1949 roku Polek i Niemek było mniej więcej tyle samo. Często występują polskie nazwiska, takie jak :Zielińska, Bukowska, Lewandowska, Mozalewska, Majewska, Napieralska, Puszczykowska, Kolczyńska , Zielińska czy Kaźmierczak. Kobiety charakteryzują się dużą rozpiętością wiekową, najstarsze wśród nich urodziły się jeszcze w latach siedemdziesiątych XIX wieku : Józefa Grynkiewicz (1874),Luiza Nass (1878), Emma Wilde (1874). Najmłodsze liczyły sobie kilkanaście lub dwadzieścia kilka lat: Janina Pauliks(1930) ,Łucja Mielke (1923), Elżbieta Zastepowska, Kazimiera Biała, Anna Seibel (wszystkie rocznik 1922). [376] Około połowa kobiet z tej grupy pochodziła z roczników 1920-1945.Bardzo różne, co do długości były okresy ich uwięzienia: od niecałego miesiąca do trzech lat. Zdecydowana ich większość opuściła inowrocławskie więzienie w 1949 roku, co zapewne było związane z przyjętymi w tym czasie przez ówczesne władze rozwiązaniami dotyczącymi mniejszości niemieckiej. Niestety nie ma relacji tych osób dotyczących pobytu w Inowrocławiu, a jeśli są, to zostały opublikowane w Niemieckiej Republice Federalnej, dokąd wyjechała znaczna część tej grupy więźniów. Do 1949 roku Niemki liczbowo z pewnością przewyższały grupę polskich więźniarek politycznych. W latach pięćdziesiątych zdarzały się jeszcze przypadki uwięzienia Niemek lub volksdeutschek. W najcięższym okresie zmarła żona straconego wcześniej gestapowca, chora na gruźlicę, podobnie jak Polka z Krakowa, wielokrotnie prosiła o wizytę u lekarza. Traktowano je jak symulantki. Pewnego ranka strażniczki odnalazły zwłoki obu kobiet, które pośpiesznie wyniesiono. [377] Jedną z więzionych w Inowrocławiu Niemek była Anne-Lise Leideritz, której mąż likwidował getto żydowskie w Kołomyi .Po zakończeniu wojny zamknięto ich w obozie na terenie Niemiec. Gdy władze Polski zażądały ich ekstradycji zostali oboje przywiezieni do więzienia na Mokotowie. Podobnie jak i mąż została skazana na karę śmierci, gdyż świadkowie uratowani z getta zeznali, iż Leideritz jeździła konno po getcie i biła pejczem żydowskie dzieci. Z zaawansowaną gruźlicą została przywieziona do Inowrocławia, gdzie umieszczono ją na izbie chorych. Wprawdzie zmieniono jej karę śmierci na dożywocie, ale nie miało to już większego znaczenia. Przewieziona do szpitala w Grudziądzu wkrótce zmarła. [378] Jej kontakty z innymi więźniarkami w Inowrocławiu układały się poprawnie. Inną Niemką przebywającą w Inowrocławiu była Hilda Lehert, zbrodniarka wojenna, oddziałowa obozu na Majdanku koło Lublina. Wielokrotnie przebywała na izbie chorych, gdzie leczono ją z okropnych wrzodów pokrywających ciało. Lehert twierdziła, że zachorowała na skutek mylnego orzeczenia lekarskiego lekarza więziennego w Tarnowie, jakoby miała chorobę weneryczną. Jej współżycie z polskimi więźniarkami układało się źle, między innymi z powodu, iż Polki nie chciały używać na izbie chorych tej samej miednicy, co ona. [379] Niemki, podobnie jak Polki cierpiały na różne schorzenia, na przykład na nadciśnienie. W relacjach między Polkami a Niemkami zdarzały się niespodziewane sytuacje. Młoda Niemka po przeczytaniu ,,Dziadów'', tak się nimi zafascynowała, że nauczyła się ich na pamięć i nie chciała oddać książki do więziennej biblioteki. [380] Polka wspierała ją witaminami, które otrzymała od znajomych z zagranicy(jak wyżej) W latach 1945-1949 osoby pochodzenia niemieckiego oraz volksdeutsche więzieni byli poza Inowrocławiem także w Bydgoszczy, Fordonie ,Chojnicach ,Grudziądzu ,Trzemesznie i Koronowie. [381] W interesującym nas okresie inną grupę więźniarek stanowiły te, które podejrzewano lub skazano za rozmaite kontakty z Niemcami podczas okupacji. Z całą pewnością można stwierdzić, że część przynajmniej z tych wyroków zapadła na skutek pomówień, chęci zemsty i innych tego typu pobudek w atmosferze antyniemieckiej nienawiści wytwarzanej przez ówczesne władze. Niektóre wyroki były bardzo surowe, na przykład przebywająca tam w latach 50-tych Maria Maliszewska z Ełku została najpierw skazana na karę śmierci, którą później na dożywocie za współpracę z okupantem niemieckim. [382] Niestety brakuje całościowych danych charakteryzujących tę grupę. Odbywająca karę 8 lat więzienia Elżbieta Gajewska z Torunia (ur. 1905) przebywała w Inowrocławiu od 16 XII 1947 do 7 II 1951. [383] Skazano ją wraz z mężem za przekazanie informacji o Polaku, który miał brać udział w kampanii 1939 roku, za co trafił do obozu, gdzie zmarł. [384] Krzemianowska Janina (ur.1901) odbywała część swojego pięcioletniego wyroku w tutejszym więzieniu. W 1940 roku przyjechała z Inowrocławia do Radomia, gdzie od maja do grudnia 1942 miała być konfidentką i telefonistką w żandarmerii niemieckiej, a także wymusić opuszczenie mieszkania przez Polkę ,by zająć je, a także spowodować wielokrotne rewizje u innej handlującej Polki i brać w nich udział. [385] Antoninę Jodłowską (ur.1922) z Krakowa skazano na 8 lat więzienia za spowodowanie aresztowania przez Gestapo dwóch Polaków. Karę odbywała w więzieniach w Sieradzu, Fordonie, Krakowie (św. Michała) i Inowrocławiu. Tamże musiała przebywać między 5 II 1948 a 20 VIII 1949, gdyż zachowały się dokumenty jej dotyczące z tego okresu. [386] Janina Wyrobiec (ur.1906) miała podczas okupacji w Lodzi jako pracownik apteki bić pracownice, poniżać ich godność narodową, szantażować skargami do władz okupacyjnych. [387] Skazana przez Specjalny Sąd Karny w Lodzi 24 X 1945 na 10 lat pozbawienia wolności przebywała w Inowrocławiu od lutego 1948(?) do 18 XI 1949, kiedy to przetransportowano ja do Grudziądza .Tam w styczniu 1951 roku dr B. Grzywacz stwierdził u niej nadpobudliwość nerwową , bóle głowy , zawroty i urojenia oraz stany lękowe. W konkluzji stwierdził konieczność leczenia specjalistycznego w szpitalu. [388] Jej stan zdrowie był konsekwencją pobytu w Inowrocławiu. Niemałą grupę stanowiły więźniarki osądzone za odstępstwo od narodowości polskiej w czasie wojny. Franciszka Kolarz z Łąki, powiat Pszczyna otrzymała za to wyrok 3 lat więzienia [389] , Rozalia Lang z Warszawy i Teodora Kalinowska kary po 5 lat. [390] Na ogół temu zarzutowi towarzyszyły inne. Rozalia Lang była oskarżona również o to, że jako kierowniczka kasyna w Pałacu Blanka obrażała godność osobistą ,uczucia patriotyczne Polaków a także miała spowodować uszczuplenia przydziałów żywnościowych dla Polaków. Franciszka Kolarz miała zgłosić Niemcom nazwiska Polaków, którzy gromadzili broń przed 1 września 1939 a Teodora Kalinowska miała nakłaniać inne kobiety do wstąpienia do narodowo-socjalistycznej organizacji kobiecej oraz bić swoją podopieczną ,nieletnią Leokadię Latopolską za mówienie po polsku. [391] Helena Wójcik(rocznik 1921) została skazana na 5 lat odosobnienia za to, że miała być konfidentką policji niemieckiej. W miejscowym więzieniu przebywała od 20 X 1945 do 9 XII 1949. [392] Ryszler Elżbieta i Eugenia Schwaln (obie rocznik 1904) zostały skazane na kary 4 lat pozbawienia wolności za znęcanie się nad Polakami, a Ryszler miała także należeć do SS. [393] Tę drugą zwolniono na 6 dni przed upływem końca kary.
Status więźniarek osądzonych za sprawy ,,niemieckie'' nie różnił się w latach 1945-1952 od pozostałych. Pozostawały w takich samych warunkach, były również karane dyscyplinarnie. Wspomniana już Antonina Jodłowska między 8 stycznia a 9 kwietnia 1948 była trzykrotnie karana dyscyplinarnie za: obraźliwe zachowanie się wobec zastępcy naczelnika więzienia, nieodpowiednie zachowanie się po sygnałach ciszy oraz za urządzanie głodówki i buntowanie więźniarek. .Ukarano ją między innymi twardym łożem,5 dniami postu o chlebie i wodzie oraz 24 godzinami karceru.[394]Janina Krzemianowska była w okresie 4 stycznia 1948 do 1 lutego tego roku dwukrotnie karana twardym łożem( dwa i trzy dni) za rozmowy na spacerze i bójkę w celi., a w lipcu i październiku tego roku była karana 3 i 7 dniami kary za pobicie i rozsiewanie plotek. Była jedną z niewielu więźniarek, której pozwolono na leczenie w szpitalu poza murami więzienia,od 11 do 26 listopada 1948 przebywała w Szpitalu Powiatowym w Inowrocławiu, zaświadczenie o złym stanie zdrowia podpisał ówczesny lekarz więzienny Stanisław Mierosławski. [395] W najcięższym okresie więziennego terroru (1952-1955)kobiety leczono poza Inowrocławiem, w szpitalach więziennych.
Jedną z 13 znanych osób, na których wykonano w Inowrocławiu wyroki kary śmierci jest Anna Bulion(ur. 1885). Skazano ją za współpracę z Gestapo. [396] Skazana przebywała w Inowrocławiu od 12 września 1945 do 16 sierpnia 1946, kiedy przez powieszenie wykonano wyrok śmierci. [397] Egzekucje prawdopodobnie odbywały się przy powyszczerbianym murze, który otaczał podwórko spacerowe. [398]

powrót do: str. gł., spisu treści[do góry]

WIĘZNIARKI POLITYCZNE PRZETRZYMYWANE W WIĘZIENIU INOWROCŁAWSKIM W LATACH 1945-1955 (129 nazwisk)
Nazwisko i imię
Organizacja
Wyrok
Okres pobytu w Inowrocławiu
Uwagi
Abakanowicz Helena
WiN

-XI 1955

Adamczyk Maria


X 1953-

Andres Maria 1914-2001
WiN
15 lat
-III 1955

Bańkowska Danuta




Bauer Maria 1902-1988
II Korpus
15 lat
-1955

Berkowska Maria
SN
doż.
VIII 1953-III 1955

Białostocka Barbara

12 lat
26 VIII 1952-III 1955

Biczyńska Teresa 1923-1992
WiN
15 lat
VI 1953-
Zwol.V 1958
Błażejewska Helena 1916-
AK
5 lat
5 VI 1946-17III 1947

Bohaczewska-Bliźniuk Luba 1910-
UPA


Ukrainka
Borowa-Katewicz Stefania
UPA
15 lat
6 II 1948-2 XI 1954
Ukrainka
Brechun Jarosława
UPA
4 lata
XI 1946-XI 1950
Ukrainka
Bronikowska Stefania




Budziaszek Helena
NOW
12 lat
X 1953-III 1955

Bukowska Irena
wilenskie AK
15 lat
26 VIII 1952-

Callier Zofia
Kraj
15 lat
VI 1953-XII 1955

Chanas Olga 1924-
UPA

15 VIII 1952-10 III 1955
Ukrainka
Chełmicka Kalina 1922-2001
Wilenskie AK
15 lat


Chełmicka Róża
Wilenskie AK
15 lat


Chodań-Osińska Rozalia
UPA
15 lat
20 VIII 1947-17 V 1954
Ukrainka
Cieślińska Irena 1922-
WiN
15 lat
26 VIII 1952-III 1955

Czaplinska Ruta 1918-
NZW
10 lat
VIII 1952-III 1955

Czarnecka Janina 1902-1978
WiN
15 lat
VIII 1952-

Czaykowska Helena 1884-1986

12 lat
13 VIII 1951-30 XII 1953
Matka rtm. A. Czaykowskiego
Daćko-Bubniak Teodora
UPA
10 lat
1947(?)-
Ukrainka
Daszewska Krystyna




Dzierak Marianna 1919-


12 IV 1949-2 X 1953

Filipowska

8 lat


Findeisen Irena




Franio Zofia 1899-1978
WiN
12 lat
VIII 1952-1955

Gliniak Aniela 1913-2000


1953-1955

Głowicka Henryka 1933-1998
Podziemne SN
5 lat
II 1950-

Grabińska Jadwiga




Grabowska Wanda
szeptanka

11 II 1947-29 VII 1947

Hajdukiewicz Halina
Córka gen. WP

26 VIII 1952

Jackowiak Krystyna 1930-
Podziemne SN

II 1950-V 1950

Jakimek Helena 1896-

15 lat
X 1953-

Janiszowska Jadwiga
II Korpus, Kraj
Doż.
VII 1953-VI 1955
Zwol. 20 XII 1958
Jarmola-Właszynowicz Tekla
UPA
3 lata
m.VI 1947-14VI 1950
Ukrainka
Jarońska Henryka
Farmaceutka

m.VIII1952-k.1955

Jelińska Janina
SN
10 lat
VIII 1953-III 1955

Kawala Wiktoria
NOW
12 lat
X 1953-III 1955

Kelichen Wanda 1908-2002
PSL
15 lat


Kobierzycka Maria




Kobylewska-Motylicka Antonina
UPA
15 lat
m. 8 VIII 1946-8 I 1951
Ukrainka
Kolska Maria
II Korpus
Doż.
26 VIII 1952-25VI 1953
Zmarła
Konopacka Janina 1904-1986
NSZ
15 lat
VIII 1952-1955

Korniak Ryszarda




Kosarewicz Katarzyna
UPA


Ukrainka
Kot-Pawliszcze Ludmiła
UPA
15 lat
VIII 1952-
Ukrainka
Kotulska Irena 1902-1953
Pracownica poselstwa RP w Sztokholmie
Doż.
-12 III 1953
Samobójstwo
Kruk Janina 1914-1987
wileńskie AK
Doż.

Zw. 30VIII 1958
Kubisiak Mariżanna




Kuntaras Maria


VIII 1952-1955

Lwow-Eberle Lidia 1920-
wileńskie AK
Doż.


Łaska Alicja




Łaszyn Fil Ewa
UPA
5 lat
1948-1952
Ukrainka
s.Łuszczkiewicz Zofia 1898-1957
WiN
15 lat
1952-1955

Malkiewicz Jadwiga 1902-1986
Siostra A. Doboszyńskiego
10 lat
VIII 1952- 1955

Maternowska Zofia 1900-1990

15 lat
VIII 1952-1955

Matus Barbara 1914-1990
PSL
15 lat
1953-1955

Merdingerowa




Metyk-Doskocz Maria
UPA
10 lat
m. V 1947-XII 1955
Ukrainka
Metyk-Tchir Stefania
UPA
10 lat
1947(?)-
Ukrainka
Metzger Krystyna 1915-1991
WiN, KRAJ
15 lat
VI 1953-XII 1955
Zwoln. W I 1961
Męclewska Maria 1900-1994
Org. Rostka
8 lat
10.3.1951-15.8.1951

Minkiewicz Wanda
wileńskie AK
12 lat
VIII 1952-1955

Michałowska Zofia
WiN
12 lat
-XI 1955

Mioduszewska Cecylia




Moczarska Zofia 1919-1977
AK
6 lat
-III 1955

Moczek Genowefa




Onyszkiewicz Stefania
UPA


Ukrainka
Osak Zofia 1924-
AK
5 lat
18 X1946-13 III 1947

Ostrowska Anna 1904-1973
wileńskie AK
10 lat


Pajkert-Lachowicz Cecylia
AK

VIII 1953-

Piejko Władysława 1903-

8,5 roku
21 XII 1950 -17 I 1952
Rolniczka
Pietrzyk Regina


1953-1955

Pieślak Róża




Piotrowska Barbara 1931-
Org. Rostka

IV 1951-X 1951

Przyczynek Anna
Kraj
Dożyw.
1953-1955

Rachwał Stanisława



Żona płk WP
Rawdo Waleria 1906-1997
wileńskie AK
15 lat
VIII 1952-III 1955

Rozwadowska Anna
Związek Narodu Polskiego
15 lat
VIII 1953-

Rymarowicz Anna 1904-

4 lat
XII 1950-
Rolniczka
Rostek Wanda 1932-1952
Org. Rostka
4 lat

Zmarła 26 II 1952 w ZK w Grudziądzu
Sipayłło Maria 1905-1990
WiN
10 lat
IX 1954-

Skap Eugenia
OUN


Ukrainka
Skarżyńska-Kossak Joanna




Skierkiewicz Monika
Org. Rostka

1951-

Skierkiewicz Teresa
Org. Rostka

1951-

Skłodowska Stanisława




Sławińska Janina 1907-1994
PSL
Doż.


Sobocińska Maria

6 lat


Sokołowska Aleksandra 1919-
AK-DSZ
2 lata
II 1946-VI 1946

Sołomia-Blichar Stefania -1995
UPA
4 lata
m.10 IX 1947-4 IV 1951
Ukrainka
Sosnowska Halina 1894 -1973
WiN
Doż.
VIII 1952-1955

Stolarska Ewa
AK
15 lat
VIII 1952-

Szajowska Irena 1923-
WiN
15 lat


Szałkowska Urszula 1926-
podziemne SN

II 1950-V1950

Szelągowska Maria 1905-1989
II Korpus
Doż .
VIII 1952-9 VI 1953, III 1954 -III 1955

Szot Wira
UPA


Ukrainka
Ścińska Bogumiła 1933-
Podziemne SN

II 1950-V 1950

Śliwińska Mojra 1921-


1952-1954
Angielka, żona lotnika - Polaka
Śliwińska-Walczuk Maria 1920-1996
AK
5 lat
XI 1954-VI 1955

TargowskaWilhelmina 1916-1963
WiN
12 lat


Tkacz Maria 1923-
UPA


Ukrainka
Toby Krystyna 1930-
podziemne SN

II 1950-V 1950

Topolska Halina

Doż.
VIII 1952-III 1955

Tomalak Irena 1895-1971
NIE
15 lat
VIII 1952-III 1955

Tomaszewska Hanna 1915-1982

15 lat
VI 1953-III 1955

Trębicka Emilia 1899-1981
AK, NIE

-14 V 1955

Tuszyńska Teresa 1931-
Org. Rostka



Twerdochlib-Boraczewska-Błyżniak Lubomira -1998
UPA
Doż.
m. 23 VI 1947-21 VI 1956
Ukrainka
Tymoczko Irena
UPA

VIII 1952-III 1955
Ukrainka
Wachnienin-Suchorczak Eugienia 1921-
UPA
12 lat
- III 1953
Ukrainka
Wasilewska Janina 1934-
Org. Rostka



Wasiłojć Janina 1926-
wileńskie AK
15 lat
1952 -12 XII 1955

Waszak Jadwiga 1926-
podziemne SN

II 1950-V 1950

Wecker Cecylia




Widelska-Własik Krystyna 1924-
WiN
15 lat
26 VIII 1952-III 1955

Wlizło Zofia 1916-1994
WiN
12 lat
1953-1955

Włodarz Krystyna 1931-
NOW
12 lat
X 1953- III 1955

Włodarz Maria
NOW
12 lat
X 1953- III 1955

Wolf Felicja 1895-1988
II Korpus
Doż.
1953-1955

Wyporkiewicz Zofia 1929-

Doż.

Zielińska Teresa 1929-
podziemne SN

II 1950-V 1950

Zwinogrodzka-Junak Halina 1924-
II Korpus
Doż.
1953-1955

Z. Ryszarda

Doż.


Żelazowska Stefania 1907-1992
NSZ
10 lat
-19 11 1955

Skróty: doż.- dożywocie, zw.-zwolniona, sam.-samobójstwo, m.-między

Nazwiska kobiet w brzmieniu, jakie nosiły podczas uwięzienia.

Powyższe zestawienie sporządzona podstawie następujących źródeł:

Archiwum Państwowe w Bydgoszczy, Wojskowa Prokuratura Rejonowa w Bydgoszczy; tamże, Okręgowy Zarząd Zakładów Karnych w Bydgoszczy ; tamże, Protokół zdawczo-odbiorczy Woj. Aresztu Śledczego w Bydg. i podległych zakładów Karnych i Aresztów Śledczych do Archiwum KW MO w Bydg. z lat 1970-1979; Archiwum Zakładowe Sądu Okręgowego w Bydgoszczy, akta Wojskowego Sadu Okręgowego w Bydgoszczy; ,,Nike'' Biuletyn Środowiska Fordonianek , nr 1-62 (w posiadaniu p. Edmunda Mikołajczaka z Inowrocławia) ; relacje więźniarek ( w zbiorach autora); informacje mgr Ruty Czaplińskiej z Wrocławia (1 VIII 2001) ;informacje prof. B. Otwinowskiej z Warszawy (13 IX 2001); Ostatni ordynat. Z Janem Zamoyskim spotkania i rozmowy. Robert Jarocki, Warszawa 1996; Suchorowska Danuta, Wielka edukacja, Warszawa 1990; Zawołać po imieniu. Księga kobiet-więźniów politycznych 1944-1958. Opracowały Barbara Otwinowska i Teresa Drżal, Warszawa 1999;

BIBLIOGRAFIA

OPRACOWANIA I ARTYKUŁY:

Akerman J., Główne kierunki działania Wydziału Polityczno-Wychowawczego w l. 1945-1956, Przegląd Więziennictwa Polskiego nr 2/17/1962.

Andruszkiewicz Władysław, Więzienna wigilia, Nike nr 40,s.27;

Bedyński Henryk, Historia więziennictwa Polski Ludowej, Warszawa 1988.

Cieślińska-Skrzypiec Jrena ,Irenka Bukowska- wspomnienie, Nike nr 39 s. 24-25)

Czaplińska Ruta, Inowrocław przyjazny, Nike nr 32, s.7)

Czaplińska Ruta, Irenka, jaką znałam i jaka zawsze będę pamiętać, Nike nr 35, s.20)

Czaplińska Ruta, Refleksje, Nike nr 57,s.22)

Czaplińska Ruta, Wspomnienia więźniarki, Krata. Biuletyn ZWPOS 1939-1956 Bydgoszcz, nr 5/29/1995, s.4-5.

Czaplińska Ruta ,Wyjątki z refleksji więziennych Nike nr 9, s.11-12).

Henlek, Nike nr 49, s. 9-14

Janiszowska Janina , Wspomnienie o Teresie, Nike nr 34, s.18,

Karl Z., Krótki zarys struktury organizacyjnej więziennictwa polskiego w latach 1944-1956, Przegląd więziennictwa nr 2/17/1962.

Kostewicz Tadeusz, Wykonywanie kary pozbawienia wolności wobec więźniów politycznych w latach 1944-1956, Przegląd Więziennictwa Polskiego nr 1/1991, s.51-87.

Malkiewicz Jadwiga, Wspomnienia więzienne, Lublin 1987, s. 51-87.

Ostatni ordynat. Z Janem Zamoyskim spotkania i rozmowy. Robert Jarocki, Warszawa 1996

Otwinowska Barbara, Drzal Teresa, Zanim powstało środowisko ,,Fordonianek'', Nike nr 4, s.13-15).

Otwinowska Barbara, Przeciw złu. Wiersze i piosenki więzienne, Warszawa, 1995;
Pietrzyk Mirosław, Inowrocławskie więzienie pełne poetek, Goniec kujawski nr1/2000, s.26-32.

Pietrzyk Mirosław, Poeta, który zginął zbyt wcześnie, Akant. Miesięcznik literacki nr 12/2001, s. 2-3.

Pietrzyk Mirosław, Pogrzeb po 55 latach, Express Bydgoski 5 VIII 2001, s. 21.

Sobocińska Maryla., Dr Czesław Zagórski- lekarz więzienny w Inowrocławiu 1945/46, Nike nr 31 , s.13-14.

Suchorowska Danuta, Wielka edukacja. Wspomnienia więźniów politycznych PRL 1945-1956, Warszawa 1990.

WiN, czyli gest dla przyszłości, Dyskusja redakcyjna, Rzeczpospolita 21-22 kwietnia 2001 , s.6.

Zawołać po imieniu. Księga kobiet-więźniów politycznych 1944-1958.Opracowały Barbara Otwinowska i Teresa Drżal, Warszawa 1999.

Informacje Marty Sateji z Inowr. 21 lipca 2001.

ZESPOŁY ARCHIWALNE:

Archiwum Państwowe w Bydgoszczy

-Komitet Miejski PPR w Inowrocławiu, sygn. 31.

-OZZK/UOP, sygn. 14 (Błażejewska Helena), 45 (Franciszka Kolarz), 52 (Elżbieta Gajewska), 78(Antonina Jodłowska), 82(Teodora Kalinowska),113(Janina Krzemianowska), 127(Rozalia Lang), 172(Zofia Osak), 184(Władysława Piejko), 215(Kalinowska Teodora), 254(Janina Wasiłojć), 272(Janina Wyrobiec).

-OZZK-B, sygn. VII/31(Olga Chanas).

-Inwentarz książkowy nr 982, Protokoły zdawczo-odbiorcze Wojewódzkiego Aresztu Śledczego w Bydgoszcz i podległych mu zakładów karnych i aresztów śledczych z lat 1970-1979), Zakład Karny w Inowrocławiu,s.58-69.




Archiwum Zakładowe, Okręgowy Inspektorat Służby Więziennej w Bydgoszczy

-Spis akt przekazanych na makulaturę z Zakładów Karnych Chojnice, Fordon, Grudziądz I, Grudziądz II, Inowrocław, Koronowo, Świecie, Trzemeszno, Toruń, Włocławek, za lata 1945-1949.

-Spis akt przekazanych do GKBZpNP

Fundacja Archiwum Pomorskie AK w Toruniu

- sygn.818/WSK(Aniela Gliniak),159 K/Zagr.(Irena Tomalak), K 156/Pom.(Maria Sobocińska)


RELACJE:

Barałkiewicz Teresy z Kruszwicy, Białostockiej Barbary z Warszawy, Grabowskiej Wandy z Inowrocławia, Jakimek Krystyny z Nowej Huty, Jakimka Kazimierza z Nowej Huty, Janiszowskiej Janiny z Warszawy, Kelichen Wandy z Warszawy, Kuczmy Bogumiły z Inowrocławia, Kulawiak Wiktorii z Jaworzna, Lwow-Eberle Lidii z Warszawy, Otwinowskiej Barbary z Warszawy, Oremus Heleny z Wieliczki, Rozwadowskiej Anny z Warszawy, Sokołowskiej Aleksandry z Bydgoszczy, Strzemkowskiej Moniki z Gniewkowa, Strzemkowskiego Grzegorza z Gniewkowa, Szewielińskiego Wacława z Inowrocławia, Szulc Barbary z Gniewkowa, Walkowiak -Włodarz Krystyny z Pyskowic , Widelskiej-Własik Krystyny z Londynu, Zagórskiego Czesława z Zakopanego, Zwinogrodzkiej-Junak Haliny z USA.


[1] WiN, czyli gest dla przyszłości, Dyskusja redakcyjna, Rzeczpospolita 21-22 2001, s.6.

[2] por: Nowak-Jeziorański Jan, Kurier z Warszawy, Warszawa 1989.
[3] Relacja Henryka Zimnego z Inowrocławia(w zbiorach autora).
[4] Archiwum Zakładowe Okręgowy Inspektorat Służby Więziennej w Bydgoszczy(dalej AZ OISW w B.), Spis akt przekazanych na makulaturę z Zakładów Karnych Chojnice, Fordon, Grudziądz I i II, Inowrocław, Koronowo, Świecie, Trzemeszno, Toruń, Włocławek za lata 1945-1949.
[5] AP Bydgoszcz , Okręgowy Zarząd Zakładów Karnych-Bydgoszcz(dalej OZZK-B., Inwentarz książkowy nr 982 , poz.1286-1509.
[6] AZ OISW w Byd, Spis akt ..po. cit.
[7] AP Bydg. KM PPR w Inowrocławiu,sygn.31, k.68.
[8] Relacje Aleksandry Sokołowskiej z Bydgoszczy i Wandy Grabowskiej z Inowrocławia(w zbiorach autora).
[9] Relacja A. Sokołowskiej.
[10] Relacja Teresy Barałkiewicz z Kruszwicy(w zbiorach autora).
[11] Relacja W. Grabowskiej.
[12] Relacja A. Sokołowskiej i Moniki Strzemkowskiej z Gniewkowa(w zbiorach autora).
[13] Relacja W. Grabowskiej.
[14] Relacja A. Sokołowskiej.
[15] Relacja T. Barałkiewicz.
[16] Relacja Barbary Szulc z Gniewkowa(w zbiorach autora) i T. Barałkiewicz.
[17] Relacja A. Sokołowskiej.
[18] Relacja Bogumiły Kuczmy z Inowrocławia(w zbiorach autora).
[19] Relacja B. Kuczmy i T. Barałkiewicz.
[20] Relacja M. Strzemkowskiej.
[21] Relacja B. Kuczmy.
[22] Relacje A. Sokołowskiej i W. Grabowskiej.
[23] Relacja W. Grabowskiej.
[24] Relacja T. Barałkiewicz.
[25] Relacje A. Sokołowskiej i B. Kuczmy.
[26] Relacja M. Strzenkowskiej.
[27] Relacja B. Szulc.
[28] Relacja Czesława Zagórskiego z Zakopanego(w zbiorach autora); Sobocińska Maryla, Dr Czesław Zagórski- lekarz więzienny w Inowrocławiu 1945/46, Nike nr 31, s.13-14.
[29] Relacja A. Sokołowskiej.
[30] Relacja Cz. Zagórskiego.
[31] Relacja T. Barałkiewicz.
[32] Relacje A.Sokołowskiej, T. Barałkiewicz i B. Kuczmy.
[33] Relacja W. Grabowskiej.
[34] Relacja A. Sokołowskiej.
[35] Relacja Wacława Szewielińskiego z Inowrocławia (w zbiorach autora); relacja M. Sobocińskiej z Hägerstan(Szwecja) (w zbiorach autora).
[36] Pietrzyk Mirosław, Pogrzeb po 55 latach, Express Bydgoski, 5 VIII 2001, s. 21.
[37] Relacja M. Strzemkowskiej.
[38] Jak wyżej.
[39] AP Bydg., OZZK-B/UOP, sygn. 254 (akta Janiny Wasiłojć)
[40] Relacja B. Kuczmy.
[41] Relacja Moniki Strzemkowskiej.
[42] Jak wyżej.
[43] Relacja Wandy Grabowskiej.
[44] Jak wyżej.
[45] Jak wyżej.
[46] Relacja T. Barałkiewicz.
[47] Relacja W. Grabowskiej.
[48] Informacje Ruty Czaplinskiej z Wrocławia z 1 VIII 2001 roku.
[49] AP Bydg., OZZK-B/UOP, sygn. 184, k.21. (Akta Władysławy Piejko)
[50] Relacja M. Strzemkowskiej.
[51] Jak wyżej
[52] Jak wyżej.
[53] Relacja T. Barałkiewicz.
[54] Relacja A. Sokołowskiej.
[55] Por: Karl Z., Krótki zarys struktury organizacyjnej więziennictwa polskiego w latach 1944-1956, Przegląd Więziennictwa nr 2/17/1962.
[56]Karl Z., op. cit, s.44.
[57] AP Bydg., KM PPR Inowrocław, sygn. 31.
[58] Relacja W. Grabowskiej.
[59] Relacja B. Kuczmy.
[60] Relacja A. Sokołowskiej
[61] Relacja M. Sobocinskiej z Hägerstan(w zbiorach Wacława Szewielińskiego).
[62] Relacja A. Sokołowskiej; Pietrzyk M. op. cit.
[63] Jak wyżej.
[64] AP Bydg. KM PPR w Inowrocławiu, sygn. 31, k. 204.
[65] Tamże, k.276.
[66] Tamże, k.241.
[67] Relacja W. Grabowskiej.
[68] Jak wyżej.
[69] Relacja T. Barałkiewicz i W. Grabowskiej.
[70] Relacja T. Barałkiewicz.
[71] Relacja M. Strzemkowskiej.
[72] Relacja Grzegorza Strzemkowskiego z Gniewkowa (w zbiorach autora)
[73] Kostewicz Tadeusz, Wykonywanie kary pozbawienia wolności wobec więźniów politycznych w latach 1944-1956, Przegląd Więziennictwa Polskiego nr 1/1991, s.71.
[74] Jak wyżej.
[75] Tamże, s.72-73.
[76] Jak wyżej
[77] Czaplińska R., Irenka, jaką znałam i jaka zawsze będę pamiętać, Nike nr 35 ,s.20.
[78] Relacja Wandy Kelichen z Warszawy(w zbiorach autora).
[79] Czaplińska Ruta, Inowrocław przyjazny, Nike nr 32,lisopad 1996, s.7
[80] Malkiewicz Jadwiga, wspomnienia więzienne, Lublin 1987, s.57-58.
[81] Tamże, s. 58.
[82] Relacja Krystyny Widelskiej-Własik z Londynu( w zbiorach autora)
[83] Relacja Barbary Białostockiej z Warszawy (w zbiorach autora)
[84] Malkiewicz J. op. cit, s. 58.
[85] Relacja Lidii Lwow z Warszawy(w zbiorach autora)
[86] Relacja L. Lwow i K. Widelskiej-Własik.
[87] Zawołać po imieniu. Zawołać po imieniu. Księga kobiet-więźniów politycznych 1944-1958.Opracowały Barbara Otwinowska i Teresa Drżal, Warszawa 1999, s.38.
[88] Relacja B. Białostockiej.
[89] Relacja Marii Włodarz Walkowiak z Pyskowic( w zbiorach autora)
[90] Relacje L. Lwow, W. Kelichen i Jadwigi. Janiszowskiej z Warszawy(w zbiorach autora).
[91] Relacja Krystyny Jakimek z Krakowa-Nowej Huty(w zbiorach autora)
[92] Relacja K. Jakimek i Wiktorii Kulawiak z Jaworzna(w zbiorach autora)
[93] Relacja Heleny Oremus z Wieliczki (w zbiorach autora)
[94] Relacja Anny Rozwadowskiej z Warszawy(w zbiorach autora)
[95] Jak wyżej.
[96] Relacje W. Kelichen i B. Białostockiej.
[97] Relacja A. Rozwadowskiej.
[98] Relacja J. Janiszowskiej.
[99] Relacje L. Lwow i J. Janiszowskiej; Czaplińska Ruta, Wspomnienia więźniarki, Krata. Biuletyn ZWPOS 1939-1956 Bydgoszcz, nr 5/29/1995, s.4-5.
[100] Relacje W. Kulawiak i J. Janiszowskiej.
[101] Relacja J. Janiszowskiej.
[102] Relacje J. Janiszowskiej i M.Walkowiak-Włodarz.
[103] Relacja K. Jakimek.
[104] Relacje A. Rozwadowskiej, W. Kulawiak i H. Oremus.
[105] Relacja J. Janiszowskiej.
[106] Jak wyżej.
[107] Relacje K. Jakimek, A Rozwadowskiej i W. Kulawiak.
[108] Relacja A. Rozwadowskiej.
[109] Relacja M. Włodarz-Walkowiak.
[110] Relacja K. Widelskiej-Własik.
[111] Relacja Haliny . Zwinogrodzkiej z USA ( w zbiorach autora).
[112] Relacje A. Rozwadowskiej, W. Kulawiak, K. Jakimek, J. Janiszowskiej.
[113] Relacja H. Zwinogrodzkiej.
[114] Relacja A. Rozwadowskiej.
[115] Relacje W. Kulawiak, J. Janiszowskiej.
[116] Relacja J. Janiszowskiej.
[117] Relacja Heleny Oremus.
[118] Relacja M. Włodarz -Walkowiak.
[119] Relacja Wiktorii Kulawiak.
[120] Relacja K. Jakimek.
[121] Relacja A. Rozwadowskiej.
[122] Relacja J. Janiszowskiej i A. Rozwadowskiej.
[123] Relacja W. Kulawiak.
[124] Relacja M. Włodarz-Walkowiak.
[125] Jak wyżej.
[126] Relacja A. Rozwadowskiej.
[127] Relacja J. Janiszowskiej.
[128] Relacja B. Białostockiej.
[129] Jak wyżej.
[130] Relacje K. Jakimek i J. Janiszowskiej.
[131] Cieślińska-Skrzypiec J.,Irenka Bukowska- wspomnienie, Nike nr 39, s.24-25.
[132] Relacja B. Białostockiej.
[133] Relacja K. Widelskiej-Własik.
[134] Jak wyżej.
[135] Jak wyżej.
[136] Relacja W. Kulawiak.
[137] Relacja K. Widelskiej-Własik.
[138] Relacja B. Białostockiej.
[139] Czaplińska R., Wyjątki z refleksji więziennych, Nike nr 9, s. 12.
[140] Relacja Widelskiej-Własik.
[141] Relacja L. Lwow.
[142] Relacja J. Janiszowskiej.
[143] Relacja K. Jakimek i M. Włodarz-Walkowiak.
[144] Relacje K. Jakimek i M. Włodarz-Walkowiak.
[145] Relacje B. Białostockiej , K. Jakimek, M. Włodarz-Walkowiak.
[146] Relacja H. Oremus.
[147] Relacja w. Kulawiak.
[148] Relacja W. Kelichen.
[149] Relacja H. Oremus.
[150] Relacja H. Zwinogrodzka.
[151] Kostewicz T., op. cit., s.69.
[152] Relacja B. Białostockiej.
[153] Relacja J. Janiszowskiej.
[154] Relacja W. Kulawiak.
[155] Relacje H. Oremus, K. Jakimek.
[156] Relacja K. Widelskiej-Własik i B. Białostockiej.
[157] Relacja K. Jakimek.
[158] Relacja A. Rozwadowskiej.
[159] Relacja J. Janiszowskiej.
[160] Relacja A. Rozwadowskiej.
[161] Relacja W. Kulawiak.
[162] Relacja H. Zwinogrodzkiej.
[163] Relacja H. Oremus.
[164] Relacje H. Zwinogrodzkiej i K. Jakimek.
[165] Relacja H. Zwinogrodzkiej.
[166] Relacja L. Lwow.
[167] Relacja B. Białostockiej.
[168] Relacje H. Oremus i J. Janiszowskiej.
[169] Relacja H. Oremus.
[170] Suchorowska D Wielka edukacja. Wspomnienia więźniów politycznych PRL 1945-1956, Warszawa 1990, s. 125.
[171] Relacja W. Kelichen.
[172] Relacja J. Janiszowskiej.
[173] Relacja K. Jakimek.
[174] Jak wyżej.
[175] Otwinowska Barbara, Przeciw złu. Wiersze i piosenki więzienne, Warszawa, 1995; Pietrzyk Mirosław, Inowrocławskie więzienie pełne poetek, Goniec kujawski nr1/2000, s.26-32)
[176] Zawołać.., op. cit., s.304.
[177] Relacja J. Janiszowskiej.
[178] Relacje K. Widelskiej-Własik i M. Włodarz -Walkowiak.
[179] Zawołać.., op. cit., s.51; Relacje L. Lwow , K. Widelskiej-Własik i M. Włodarz-Walkowiak.
[180] Relacja K. Jakimek.
[181] Relacja A. Rozwadowskiej.
[182] Relacja J. Janiszowskiej.
[183] Relacje W. Kulawiak i K. Widelskiej-Własik.
[184] Relacja A. Rozwadowskiej.
[185] Zawołać.., op. cit., s. 304.
[186] Tamże, s. 41, 50; relacja L. Lwow.
[187] Relacja W. Kulawiak i A. Rozwadowskiej.
[188] Relacje H. Oremus i J. Janiszowskiej.
[189] Relacja W. Kulawiak i K. Widelskiej-Własik.
[190] Relacja H. Oremus.
[191] Zawołać.., op. cit., s.168; Relacje A. Rozwadowskiej i H. Zwinogrodzkiej.
[192] Relacja H. Zwinogrodzkiej.
[193] Zawołać..op. cit., s. 168.
[194] Zawołać.., op. cit. , s.41.
[195] Malkiewicz J., op. cit., s.61;Relacje A. Rozwadowskiej, B. Białostockiej i K. Widelskiej-Własik.
[196] Relacja H. Zwinogrodzkiej; J. Malkiewicz, op. cit, s. 61.
[197] Relacje K. Widelskiej-Własik, J. Janiszowskiej, K. Jakimek i W. Kulawiak.
[198] Relacja A. Rozwadowskiej.
[199] Relacja K. Widelskiej-Własik.
[200] Relacja K.Jakimek.
[201] Relacja K.Widelskiej-Własik.
[202] Relacja W. Kulawiak.
[203] Relacja M. Włodarz-Walkowiak.
[204] Relacja J. Janiszowskiej.
[205] Jak wyżej.
[206] Relacje L. Lwow i W. Kulawiak.
[207] Relacja J. Janiszowskiej.
[208] Relacja K. Jakimek.
[209] Relacja H. Oremus.
[210] Relacja A. Rozwadowskiej.
[211] Relacja M. Włodarz-Walkowiak.
[212] Relacja W. Kelichen.
[213] Relacja L. Lwow i H. Oremus.
[214] Suchorowska Danuta, op. cit., s. 97.
[215] Relacja K. Widelskiej-Własik.
[216] Relacja W. Kelichen i B. Białostockiej.
[217] Relacja W. Kelichen i K. Jakimek.
[218] Sakowicz-Olszewska R., Bez tytułu, Nike nr 58, s. 14.
[219] Malkiewicz J., op. cit., s. 61.
[220] Zawołać.., op. cit. , s.307.
[221] Tamże, s. 302- 303.
[222] Relacje W. Kulawiak i B. Białostockiej.
[223] Relacja H. Oremus.
[224] Suchorowska D., op. cit., s.98.
[225] Relacja W. Kelichen.
[226] Relacja H. Oremus i B. Białostockiej.
[227] Relacja K. Jakimek.
[228] Malkiewicz J., op. cit., s.51.
[229] Relacja K. Widelskiej-Własik.
[230] Relacje J. Janiszowskiej i W. Kulawiak.
[231] Relacja B. Białostockiej.
[232] Malkiewicz J., op. cit., s.51.
[233] Relacja J. Janiszowskiej.
[234] Relacja W. Kulawiak.
[235] Relacja W. Kelichen.
[236] Relacje W. Kelichen i H. Oremus.
[237] Relacja H. Oremus.
[238] Relacja H. Oremus.
[239] Relacja L. Lwow.
[240] Relacja A. Rozwadowska.
[241] Relacja K. Jakimek.
[242] Relacja K. Widelskiej-Własik.
[243] Relacja B. Białostockiej.
[244] Relacja A. Rozwadowskiej i B. Białostockiej.
[245] Relacja A. Rozwadowskiej.
[246] Relacja Kazimierza Jakimka.
[247] Relacja W. Kulawiak.
[248] Relacja H. Oremus.
[249] Relacja J. Janiszowska, H. Oremus, W. Kulawiak.
[250] Relacja H. Oremus.
[251] Relacja K. Widelskiej-Własik.
[252] Relacja H. Zwinogrodzkiej.
[253] Relacje B. Białostockiej i A Rzwadowskiej.
[254] Jak wyżej.
[255]Henlek, Nike nr 49, s. 9-14.
[256] Czaplińska R., Inowrocław przyjazny, Nike nr 32, s.7.
[257] Malkiewicz J., op. cit., s.65.
[258] Informacje R. Czaplinskiej z Wrocławia.
[259] Malkiewicz J., op. cit., s.65.
[260] Andruszkiewicz Wł., Więzienna wigilia, Nike nr 40, s. 27;Relacja B. Szulc ;Informacje Marty Sateji z Inowrocławia.
[261] Jak wyżej.
[262] Relacja H. Oremus.
[263] Informacje Danuty Stanielewicz z Inowrocławia.
[264] Zawołać.., op. cit., s.234-235.
[265] Czaplińska R., Irenka, jaką znałam i zawsze będę pamiętać, Nike nr 35, s.12.
[266] Relacja A. Rozwadowskiej.
[267] Suchorowska D., op. cit., s.81.
[268] Jak wyżej.
[269] Relacja A. Rozwadowska.
[270] Relacja W. Kelichen.
[271] Malkiewicz J., op. cit. s.63.
[272] Jak wyżej.
[273] Relacja B. Białostocka.
[274] Relacja K. Jakimek.
[275] AP Bydg., OZZK-B/UOP, sygn 254. (Akta Janiny Wasiłojć)
[276] Relacja H. Zwinogrodzkiej.
[277] Jak wyżej.
[278] Jak wyżej.
[279] Suchorowska D., op. cit. s. 144 ;Zawołać..,op. cit., s.144.
[280] Jak wyżej; relacja K. Jakimek.
[281] Malkiewicz J., op. cit., s.66.
[282] Relacja A. Rozwadowska.
[283] Relacja W. Kelichen.
[284] Jak wyżej.
[285] Jak wyżej.
[286] Relacja L. Lwow.
[287] Malkiewicz J., op. cit., s.65.
[288] Czaplińska R., Wyjątki z refleksji więziennych, Nike nr 9, s.11-13.
[289] Relacje A. Rozwadowskiej i K. Widelskiej-Własik.
[290] Relacje H. Oremus i A. Rozwadowskiej.
[291] Relacja K. Widelskiej-Własik.
[292] Relacja W. Kulawiak.
[293] Relacja K. Widelskiej-Własik.
[294] Jak wyżej.
[295] Relacja M. Włodarz-Walkowiak.
[296] Relacja L.Lwow i M. Włodarz Walkowiak.
[297] Relacja H. Oremus.
[298] Malkiewicz. J., op. cit., s.66.
[299] Relacja W. Kelichen.
[300] Jak wyżej.
[301] Relacja K. Jakimek.
[302] Relacja A. Rozwadowskiej.
[303] Relacje W. Kelichen, i J Janiszowskiej.
[304] Relacja K. Widelskiej-Własik.
[305] Relacja H. Zwinogrodzka.
[306] Relacja W. Kelichen.
[307] Jak wyżej.
[308] Jak wyżej.
[309] Jak wyżej.
[310] Jak wyżej.
[311] Bedyński K., Historia więziennictwa Polski Ludowej, Warszawa 1988, s. 140.
[312] Jak wyżej.
[313] Relacja A. Rozwadowskiej .
[314] Relacja B. Szulc .
[315] Relacja K. Widelskiej-Własik.
[316] Relacja W. Kelichen.
[317] Jak wyżej.
[318] Relacja L. Lwow.
[319] Suchorowska D., op. cit., s.51.
[320] Suchorowska D., op. cit., s. 50.
[321] Relacja H. Zwinogrodzkiej.
[322] Relacja K. Widelskiej-Własik.
[323] Relacja M. Skierkiewicz.
[324] Relacja W. Grabowskiej.
[325] Kostewicz T., op. cit. s. 53-54.
[326] Jak wyżej.
[327] Relacja H. Zwinogrodzkiej.
[328] Relacja W. Kulawiak.
[329] Relacja K. Jakimek.
[330] Relacje A. Rozwadowskiej i J. Janiszowskiej.
[331] Zawołać..op. cit., s.66-67.
[332] Malkiewicz J., op. cit., s. 65.
[333] Relacja W. Kelichen.
[334] Malkiewicz. J., op. cit., 61; Zawołać..op. cit., s.304.
[335] Janiszowska J., Wspomnienie o Teresie, Nike nr 34, s. 18.
[336] Relacja K. Widelskiej-Własik.
[337] Relacja J. Janiszowska.
[338] Malkiewicz J., op. cit., s.65.
[339] Relacja A. Rozwadowska.
[340] AP Bydg., OZZK-B, sygn. VII/31.(Akta Olgi Chanas)
[341] Informacje B. Otwinowskiej z Warszawy( w zbiorach autora)
[342] Relacja H. Oremus.
[343] Relacja M. Strzemkowskiej.
[344] Suchorowska D., op. cit, s. 157.
[345] Jak wyżej.
[346] Zawołać..op. cit., s.304.
[347] Malkiewicz J., op. cit., s.60; relacja B. Białostockiej.
[348] Suchorowska D., op. cit., s.50.
[349] Relacja K. Jakimek.
[350] Relacja H. Oremus.
[351] Relacja K. Widelskiej-Własik.
[352] Ostatni ordynat. Z Janem Zamoyskim spotkania i rozmowy. Robert Jarocki, Warszawa 1996, s.330.
[353] Ostatni.., op. cit, s. 229.
[354] Relacje H. Oremus i A. Rozwadowskiej.
[355] Suchorowska D., op. cit. ,s. 157.
[356] Relacja W. Kelichen.
[357] Ostatni.., op. cit., s. 229.
[358] Relacje B. Białostockiej i A. Rozwadowskiej.
[359] Biuletyn Służby Więziennej nr 4/1956.
[360] Otwinowska B., Drzal T., Zanim powstało środowisko ,,Fordonianek'', Nike nr 4 , s. 13-15.
[361] Jak wyżej.
[362] Relacja W. Kelichen.
[363] Relacja A. Rozwadowskiej.
[364] Jak wyżej.
[365] Archiwum Fundacji Pomorskiej AK w Toruniu, sygn.818/WSK.
[366] Kostewicz T., op. cit., s.82.
[367] Jak wyżej.
[368] Zawołać..op. cit., s.179.
[369] Czaplińska R., Refleksje, Nike nr 57, s.22.
[370] Relacja B. Białostockiej.
[371] AP Bydg., OZZK-B, Inwentarz książkowy nr 982, poz.1286-1509.
[372] AZ OISW Bydg.,Spis akt.., op. cit.
[373] Jak wyżej.
[374] Jak wyżej.
[375] Jak wyżej.
[376] OZZK-B, Inwentarz..op. cit.
[377] Suchorowska D., op. cit., s.93-94.
[378] Malkiewicz J., op. cit., s. 48.
[379] Jak wyżej.
[380] Relacja W. Kelichen.
[381] AP Bydg., OZZK-B, Inwentarz..op. cit.
[382] Relacja K. Jakimek.
[383] AP Bydg., OZZK-B/UOP, sygn. 52., s.22.
[384] AP Bydg., OZZK-B/UOP, sygn. 52, s.4.
[385] AP Bydg., OZZK-B/UOP, sygn. 113, s.3.
[386] AP Bydg., OZZK-B/UOP, sygn.78.
[387] AP Bydg., OZZK-B/UOP, sygn. 272, s.2.
[388] AP Bydg., OZZK-B/UOP, sygn. 272, s. 12.
[389] AP Bydg., OZZK-B/UOP, sygn. 45
[390] AP Bydg., OZZK-B/UOP, sygn. 82, 127.
[391] AP Bydg., OZZK-B/UOP, sygn. 127, s. 6; sygn. 82, s. 22.
[392] AZ OISW Bydg., Spis..op. cit.
[393] Jak wyżej.
[394] AP Bydg., OZZK-B, sygn. 78, s. 15-17.
[395] AP Bydg., OZZK-B, sygn. 113, s.39,49.
[396] AP Bydg., OZZK-B, Protokoły zdawczo-odbiorcze Wojewódzkiego Aresztu Śledczego w Bydgoszczy i podległych mu zakładów karnych i aresztów śledczych z lat 1970-1979.
[397] Jak wyżej.
[398] Czaplińska R., Inowrocław przyjazny, Nike nr 32, s.7.

powrót do: str. gł., spisu treści [do góry]