8 października 2000
IMPRESJE Z WYSTAWY
,,KOBIETA-ŻOŁNIERZ W SŁUŻBIE OJCZYZNY 1939-1947"
w Bibliotece Gdańskiej PAN (1-30.IX.2000)
Dyrekcja Biblioteki Gdańskiej PAN zaprosiła nas na wystawę, poświęconą polskim kobietom-żołnierzom z różnych formacji, ze zbiorów i według układu Dr. Marka Ney-Krwawicza. Obejrzałam tę wystawę w dniu otwarcia z wielkim zainteresowaniem, tym bardziej, że urodziłam się razem z II. Rzeczpospolitą i wraz z Nią przeżyłam młodość ,,dumną i chmurną". Byłam członkinią organizacji, które wychowały polską młodzież w okresie międzywojennym i przygotowały ją do walki o wolność i niepodległość: Harcerstwa polskiego i Przysposobienia Wojskowego Kobiet. Byłam żołnierzem Armii Krajowej, brałam udział w Powstaniu Warszawskim. Jestem członkinią ,,Memoriału im. Gen. Marii Wittek" w Toruniu, którego zadaniem jest ,,nagromadzenie i opracowanie materiałów źródłowych, na temat wojennej służby Polek" w nadziei , że ,,materiały te pozwolą historykom i publicystom utrwalać pamięć o walce kobiet polskich z różnych formacji o wolność i suwerenność Polski".
Po wystawie oprowadził gości w dniu otwarcia sam autor, Dr. Marek Ney-Krwawicz. Jemu to właśnie przekazały swe najdroższe sercu pamiątki kobiety-żołnierze, z których wiele już odeszło, wiele nie ma zainteresowanych tematem spadkobierców, a część z nich po prostu zdecydowała się wzbogacić zbiory, które wystawione ze znawstwem i szacunkiem, poszerzają wiedzę społeczeństwa o tamtych czasach i ludziach.
Polskie kobiety - zawsze wierne Bogu i Ojczyźnie, od wieków stojące u boku swych mężów i braci w obronie Kraju. Stara piosenka mówi: "O, nie zginęła jeszcze Ojczyzna, póki niewiasty tam czują". Były zawsze siostrami miłosierdzia, opatrującymi rannych i grzebiącymi poległych w walce. Były łączniczkami, przenoszącymi wiadomości, przewożącymi broń, chroniącymi konspiratorów. Wiele z nich w ciągu wieków potrafiło posługiwać się bronią i walczyć razem z mężczyznami. Już w naszych czasach, w okresie tworzenia się Legionów , znalazły się takie kobiety, które posłużyły się dokumentami kuzynów, by służyć w wojsku i brać udział w walce. Jednak były to sporadyczne wypadki, a służba wojskowa stała się ich udziałem na skutek indywidualnych starań. Kiedy jednak Polska odzyskała niepodległość, a jej byt i granice zostały zagrożone , polskie kobiety stanęły do walki już w ramach organizacji, jaką była Ochotnicza Legia Kobiet. Rok 1918, rok 1919-to obrona Lwowa. Ochotnicza Legia Kobiet bierze w niej czynny udział. Pierwsza gablota wystawy wypełniona jest dokumentami, ilustrującymi jej działania, Komendantką Legii była płk. Aleksandra Zagórska . W walkach o Lwów straciła syna, 15-letniego Jurka. Orlątko Lwowskie! Przychodzą mi na myśl słowa piosenki o nim, którą śpiewałyśmy na zbiórkach harcerskich:
,,Mamo najdroższa, bądź zdrowa.
Do braci idę w bój.
Twoje uczyły mnie słowa,
Nauczył przykład Twój".
Ochotnicza Legia Kobiet wzięła udział w walkach
z nawałą bolszewicką 1920 r. Liczyła wówczas ponad 2.5oo kobiet-żołnierzy.
Została rozwiązana w 1923 r. Od tej chwili zaczynają się starania o utworzenie
organizacji, przygotowującej polskie kobiety do służby wojskowej.
Niestrudzoną i nieugiętą organizatorką jest por/mjr/gen. MARIA
WITTEK (1899-1997). To ona wypowiedziała słowa, przytoczone przez
prof. Elżbietę Zawacką, jako motto w opracowaniu historii Przysposobienia
Wojskowego Kobiet. "Czekając na rozkaz": ,,{...}BY ROZKAZ DZIAŁANIA ZASTAŁ
NAS W PEŁNEJ GOTOWOŚCI". Maria Wittek jest obecnie patronką ,, MEMORIAŁU"
toruńskiego. To ona i jej współpracowniczki pragnęły, by kobiety polskie,
które w II. Rzeczpospolitej już w 1918 roku zostały uznane za pełnoprawne
obywatelki Państwa Polskiego na równi z mężczyznami, miały prawo i obowiązek
wypełniania zadań wojennych w obronie Ojczyzny. Organizacja PRZYSPOSOBIENIA
WOJSKOWEGO KOBIET powstała w 1928 roku i została uznana za stowarzyszenie
wyższej użyteczności. Do szkolnych hufców wstępowały ochotniczo
dziewczęta powyżej 15-go roku .życia , uczennice prawie wszystkich
szkół średnich w Polsce. Szkolenie wojskowe było istotnym elementem wychowawczym
młodzieży. Najbardziej intensywne szkolenie odbywało się na obozach letnich
i zimowych. PWK posiadało własne ośrodki szkoleniowe, często istniejące
do dziś jako obozy sportowo-szkoleniowe różnych instytucji. Słynny Garczyn
koło Kościerzyny nad jeziorem o tej samej nazwie na Pomorzu, Istebna nad
Olzą, Koszewniki koło Grodna, Charzykowo koło Poznania, Spała koło
Tomaszowa i wiele innych. W tej samej gablotce wystawy znajduje się fotografia
i odznaka spadochronowa jednej z najsłynniejszych ,,pewiaczek" kpt/płk.AK
Elżbiety Zawackiej ,,ZELMY", ,,ZO". Przed wojną była nauczycielką matematyki
oraz instruktorką PWK w Toruniu, w czasie okupacji szefem łączności
konspiracyjnej Okręgu Śląskiego i zastępczynią kierowniczki Wydziału
łączności Zagranicznej KG AK, która przekroczyła granice Polski ponad 16o
razy, opracowując trasy dla kurierów Polskiego Państwa Podziemnego.
W roku 1942, jako emisariuszka Komendanta AK Gen. ,,GROTA" do Naczelnego
Wodza w Londynie, dotarła tam szlakiem przez Niemcy, Francję ,Hiszpanię
i Portugalię. Jej zadaniem było nie tylko usprawnienie łączności i zreorganizowanie
szlaków kurierskich, lecz także ponaglenie sprawy uznania kobiet-żołnierzy
AK, pełniących służbę w konspiracji, za pełnoprawnych żołnierzy zasadniczej
służby wojskowej z wszystkimi obowiązkami i uprawnieniami, wynikającymi
z tego statusu. Argumentem był fakt, że pełnią swą służbę bezpośrednio
,, w obliczu nieprzyjaciela". Chodziło - między innymi - o nadawanie stopni
wojskowych i utworzenie własnego korpusu oficerskiego.. Kpt. ,,ZO" załatwiła
pomyślnie swą misję i wróciła do Kraju skokiem spadochronowym, jako
jedyna kobieta ,,cichociemna'' wśród 318 mężczyzn.
W następnej gablocie znajdują się eksponaty,
związane z działalnością legalizacyjną KG AK. LEGALIZACJA to działalność
komórek organizacyjnych w konspiracji, której celem było dostarczenie właściwych
dokumentów zagrożonym aresztowaniem lub śmiercią ludziom,
lub umożliwienie organizacjom Polskiego Państwa Podziemnego
wykonywanie zadań. w jego walce z okupantami .Widzimy tu ,,zapasowe"
dokumenty Stanisławy Horodyńskiej-Łąckiej, szefa Wydziału łączności KG
AK na terenach, włączonych do Rzeszy i na terenie GG (,,Dworzec Zachodni"),
wystawione w Sanoku i w Warszawie. Jest tu także tzw. kennkarta Marii Rutkowskiej
ps."JANKA", sekretarki Tajnych Wojskowych Zakładów Wydawniczych. Kennkarta
ta została sporządzona w komórce legalizacyjnej tych Zakładów, poczynając
od spreparowania odpowiedniego blankietu po pieczątki i podpisy niemieckich
urzędników Jest tam również tzw.dienstausweiss, potwierdzający zatrudnienie
w firmie oznaczonej jako ,,kriegswichtig", czyli ważnej dla celów wojny,
co zapewniało posiadaczowi dokumentu bezpieczne poruszanie się po mieście.
Są tu także przedmioty, które mogły zapewnić bezpieczne przechowywanie
dokumentów : skrytki. Jest np. wałek z wykręcaną rączką, czy
portfel z podwójną podszewką. Obok leżą dokumenty, które należały
do por. AK Hanny Lierowej ps."KRÓLOWA", z komórki szyfrów Kancelarii Głównej
KG AK, a także do kpt. AK "JULII" Marii Gutry, szefowej Działu Finansowego
KG AK. Do kpt. ,,JULII" należał też maleńki znaczek tożsamości, do
zawieszenia na szyi jak medalik, wydawany pracownikom KG AK tuż przed wybuchem
Powstania, Nie sposób wymienić wszystkich eksponatów wystawionych w tej
gablotce,, lecz w następnej widzimy już eksponaty z Powstania Warszawskiego.
Opaski biało-czerwone na ramiona, furażerki i orzełki. Różne -blaszane,
haftowane białą nitką i przedwojenne, odziedziczone po Wojsku Polskim.
Przypomniał mi się fragment wiersza, który potem wpisałam do księgi pamiątkowej
wystawy, autorstwa Zofii Majewiczowej-Lisowskiej, ppor. AK "BAŚKI - EWY"
"CZYŻYKA" pt. ,,Warszawskie Powstanie":
,,Warszawa walczy jawnie!
Szerokie westchnienie w mieście.
N a r e s z c i e! Nareszcie biało-czerwone opaski na ramieniu
!
Nie we śnie to już, na jawie! Otwarcie twarzą w twarz przeciw temu,
Który panował śmiercią i pogardą w Warszawie.
Nareszcie orzełki wyrwały się z podziemia na furażerki,
A broń do ręki. Jeszcze nie zginęła!"
Pod szkłem leżą nominacje na stopnie wojskowe kobiet-żołnierzy
,podpisane na podstawie Rozkazu Dowódcy Armii Krajowej Nr 871/I z 23.IX.1944
roku przez ,,MIRĘ" mjr Marię Wittek, Komendantkę Wojskowej Służby Kobiet.
To szansa ocalenia dla kobiet-żołnierzy Powstania Podpisując Układ
o kapitulacji Powstania, w dniu 2.X.1944 r. Niemcy- zmuszeni także do tego
przez Aliantów zachodnich,- uznali żołnierzy Powstania , tak mężczyzn,
jak kobiety, za żołnierzy Armii Polskiej i zobowiązali się traktować ich
jako jeńców wojennych, zgodnie z ustaleniami Konwencji Genewskiej z dn.27.VII.
1927 r. Powstańcy-kobiety, traktowane dotychczas jak bandytki, rozstrzeliwane
na miejscu pojmania, lub zabierane do obozów koncentracyjnych Rawensbrueck
i Stutthof, zostały umieszczone w obozach jeńców wojennych, podległych
Wehrmachtowi Po długich wędrówkach podoficerów i szeregowców
zgromadzono w Stalagu VIC Oberlangen, oficerów zaś w Oflagu IXC Molsdorf.
.
Widzimy teraz pamiątki z obozów jeńców wojennych:
numerki jenieckie, listy na przydzielanych raz w miesiącu blankietach ,,Kriegsgefangenenpost",
wyroby artystyczne z dostępnych im prymitywnych materiałów, pamiętniki,
pisane na skrawkach papieru pakowego, a nawet na banknocie. I wreszcie
wyzwolenie z niewoli. Największa radość w Oberlangen, wyzwolonym przez
1. Polską Dywizję Pancerną Gen. Maczka. Stan osobowy stalagu w dniu wyzwolenia
to 1719 kobiet- żołnierzy. Zostały. otoczone troskliwą opieką rodaków.
Oflag Molsdorf został wyzwolony przez 3. Armię Amerykańską gen, Pattona.
Wiele kobiet-jeńców wojennych, znalazło się na terenach, zajętych
przez Armię Czerwoną. Myły to przede wszystkim chore i personel sanitarny
szpitala jenieckiego w Zeithain, część podoficerów i szeregowców
wysłanych przez Niemców na roboty czyli tzw. komenderówki np. ze Stalagu
IVF Altenburg. Na tym samym terenie znalazły się kobiety-Powstańcy
Warszawscy z obozów koncentracyjnych Rawensbrueck i Stutthof, wyprowadzone
stamtąd na ,,marsze śmierci" Wobec układu o przejęciu Turyngii , wyzwolonej
przez 3.Armię Amerykańską, gdzie usytuowany był Oflag IXC Molsdorf,
przez Armię Czerwoną, około czterysta wyzwolonych kobiet- oficerów
i szeregowych z tego obozu jeńców Amerykanie przetransportowali do Burgu
w Hesji. Miejsce to stało się punktem gromadzenia wszystkich kobiet-żołnierzy,
dotychczas rozproszonych po całym terenie Niemiec, zdobytym przez Amerykanów
Tam rozpoczęła się praca organizacyjna i opiekuńcza kobiet-oficerów, byłych
jeńców wojennych. Otrzymały one z Londynu legitymacje byłych
je które znalazły się na wystawie. A także angielskie mundury z oznaką
na ramieniu ,,POLAND". .Mundur kpt. ,,ZOFKI" Hanny Wendtlandowej, ,,peżetki"(,,Pomoc
Żołnierzowi"), która wraz z kpt. ,,INĄ" Marią Roerichową organizowała
życie kulturalne w obozie, a także szkoły dla młodzieży, tak żołnierskiej,
jak i w obozach dla tzw. "dipisów", czyli cywilnych robotników przymusowych
Polaków, znalazł się również na wystawie.
Wreszcie dwie gabloty, ilustrujące losy kobiet-żołnierzy
na obczyźnie. To już dalszy problem, który warto opisać odrębnie. Zwiedzającym
wystawę utrudnia zrozumienie problematyki brak katalogu, w którym
znaleźliby również szkic historyczny, objaśniający mało , a
raczej tylko pobieżnie i stereotypowo, znany temat który zasługuje na głębsze
i ciekawsze ujęcie.
Janina Kulesza-Kurowska.
powrót do : str. głównej | spisu treści |